Rozdział 53

2.7K 104 8
                                    

P.O.V Zayn
Wychodząc z domu postanowiłem pogadać z jedną dziennikarką, która uporczywie próbowała dostać się do mnie poprzez tłum kolegów z branży. Kiedy do niej podszedłem o mało co nie zemdlała. Widać, że nowa.
-Dzień dobry.
Wydukała zdenerwowana.
-Dzień dobry.
Uśmiechnąłem się do niej a na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Ślicznie w nich wyglądała.
-Mogę zadać parę pytań ?
Zapytała już pewniej ale dalej nieśmiało i cicho.Uśmiechnąłem się do niej i skinąłem głową.
-No to zacznę może od....
Zaczęła chaotycznie szukać czegoś wśród swoich notatek. Cicho się zaśmiałem. Podniosła na mnie swój wzrok i zaczęła mi się przypatrywać.
-Chce Pani napisać dobry reportaż?
-Tak bardzo mi na tym zależy. W sumie zależy od tego moja praca.
Powiedziała i spuściła wzrok na swoje but.
-Zapraszam Panią na jutro o 18 do restauracji "La Bella".
-Co takiego?
-Chce Pani napisać reportaż tak?
-No tak.
-W takim razie zapraszam i wtedy na spokojnie napisze Pani odpowiedzi na wszystkie pytanie. Może być?
-Taaak .
Powiedziała nieśmiało i spojrzała na mnie a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-W takim razie jesteśmy umówieni Panno?
-Swann. Elizabeth Swann.
-Miło mi.  
-Dziękuję, że zgodził się Pan na wywiad.
-Nie ma problemu. Przepraszam ale się śpieszę. Tutaj ma Pani mój numer w razie zmiany planów lub jakiś pytań proszę dzwonić.
Podałem jej wizytówkę i odszedłem nie dając jej nawet szansy na podziękowanie. Wsiadłem do swojego samochodu i udałem się drogą do studia gdzie obecnie Gigi miała sesję do nowej kolekcji. Wszedłem na 2 piętro bo oczywiście co "Winda nie działa. Przepraszamy". Dobrze, że nie idę z Gigi bo stała by tu chyba z 15 minut i narzekała jaka to ona biedna, że ma szpilki i nie da rady iść, jeszcze znając życie opierdoliła by niewinnego mężczyznę, który próbuje naprawić windę. Westchnąłem,  uśmiechnąłem się sam do siebie i w podskokach udałem się na górę. Wreszcie chce mi się żyć. Mój przyjaciel wie co u Ami! Tego nie da się opisać. To uczucie. Ono jest niesamowite to jak upragniony prezent na gwiazdkę, jak najnowszy kontrakt dla firmy to coś genialnego! Wchodzę na salę rozglądam się. Kurde nigdzie jej nie widzę. Podchodzę do jej asystentki.
-Cześć Lena widziałaś Gigi?
-Tak poszła z agentem do jego biura. Chodzi o jakiś nowy kontrakt czy coś.
-Okej dziękuję.
Powiedziałem i ruszyłem w stronę biura. Bez problemów znalazłem odpowiednie drzwi. Już miałem pukać kiedy usłyszałem jakieś jęki? Bez wahania otworzyłem drzwi. To co zobaczyłem podniosło mi ciśnienie do góry niesamowicie. Gigi i jej agent właśnie pieprzyli się na jego biurku. Kurwa!
-Zayn! Co Ty tu robisz?
-Nie widać stoję.
-To nie tak jak myślisz słońce.
-To niby jak?  Wiesz co odpuść sobie głupie gadania i tłumaczenia. Z nami koniec rozumiesz. Mam Cię dość. Do jutra masz zabrać wszystkie swoje rzeczy. Albo lepiej wyślij mi adres na który mam je odesłać jeśli tego nie zrobisz już ich nigdy nie zobaczysz. Aha i jeszcze jedno. Weź ją sobie jeśli chcesz. Nie chce takiej szmaty za dziewczynę.
Wyszedłem trzaskając drzwiami.  Byłem wściekły ale z drugiej strony szczęśliwy. Nie muszę się jej tłumaczy dlaczego z nią zrywa. Zszedłem na dół i wsiadłem do swojego samochodu. Zadzwoniłem do Harry'ego.
-Halo?
-Za halo po mordzie walą. Słuchaj stary sprawa z Gigi załatwiona co dalej?
-To dobrze. Następny krok będzie łatwiejszy. Ami ma zostać matką chrzestną małej Horan.
-Super!  Zobaczę ją na chrzcinach.
-Lepiej stary. Jeśli się pospieszysz to złapiesz ją jeszcze w szpitalu. -Co takiego? !
-No tak.
-Skąd wiesz, że tam jest?
-Wychodziłem od Agi by jej pogratulować i mnie minęła. Myślała, że jej nie poznam bo się bardzo zmieniła ale jej nie da się nie zauważyć. Ona mnie nie poznała po zmianie fryzury.

-Kurwa teraz mi mówisz?!

-No lepiej teraz niż wcale.

-Dzięki. Jadę muszę ją zobaczyć. 

Wciskam gaz do dechy, piąty bieg. Muszę ją zobaczyć! Parkuję szybko pod szpitalem i biegnę w stronę szali gdzie leży Aga. Podchodzę bliżej drzwi ale nie wchodzę udaje mi się podsłuchać ich rozmowę.

-Aga nie możesz tak!

Tak to jej głos! Mój anioł jest tak blisko mnie! Nie wierzę. Ledwo się powstrzymałem by tam nie wejść.

-Dlaczego?! Ja nie chcę tego dziecka, zrozum. Nienawidzę go!

-I co chcesz z nim zrobić?

-Zostawię je w domu Niall'a.

-A Ty?

-Wyjadę. Zacznę nowe życie.

-Jesteś pewna?

-Tak podjęłam tę decyzję już dawno. Dziecku chcę zapewnić przyszłość a ojciec mu ją da. Mam do Ciebie prośbę.

-No mów. 

-Znajdzie się gdzieś u Ciebie praca dla mnie? 

-Aga....

-Okej. Rozumiem. Nie to nie.

-Znajdzie.

Nie wytrzymam dłużej. Wszedłem do sali. Siedziała przy łóżku. Piękna jak zawsze albo i bardziej. Włosy do połowy pleców pokręcone. Obróciła się w moją stronę. Jej twarz. Nieskazitelna jak zawsze. Makijaż mocniejszy niż zawsze. Mocno podkreślone oczy i beżowe usta. Wyglądała nieziemsko. Stałem jak wryty. Nie mogłem się ruszyć nic powiedzieć. Po prostu patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć, że jest przede mną. Na jej twarzy widziałem szok. Nie spodziewała się mnie. Stała się blada. 

-Cześć Ami.

Powiedziałem po dłuższym czasie patrzenia w jej piękne niebieskie oczy, które po chwili zaszły łzami. Szybko wstała i wybiegła z sali. Złapałem ją za ramię. Kiedy tylko poczuła mój dotyk jej ciało się spięło,zadrżało. Obróciła się w moją stronę.

-Nie dotykaj mnie.

Puściłem jej ramie a ona szybko wyszła ze szpitala. Chciałem za nią biec ale nie dałem rady. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk komórki. 

Numer zastrzeżony

-Halo.

-Nie szukaj mnie i zostaw mnie w spokoju. Ja już dla Ciebie nie istnieje. 

To była ona.

-Ami proszę Cie.

-Nie Zayn.

-Kocham Cię!

Po moich słowach nastała cisza i zerwano połączenie. Podszedłem do Agi.

-Co o niej wiesz!?

-Wszystko.

-Jak to?

-Cały czas miałam z nią kontakt. Wiem o niej wszystko.

-Co się z nią działo przez ostatni czas?!

-Założyła firmę, związała się z jednym dupkiem, który chciał ją zgwałcić i pobić. O mały włos nie porwali jej Twoi kumple. 

-Jak to? 

-Nigdy nie zapomnisz o swojej przeszłości. Ona idzie za Tobą w krok w krok i dotyka Twoich bliskich.

-Kurwa mać!

Zacząłem nerwowo chodzić w kółko i ciągnąć się za grzywkę.

-A wiesz co jest najlepsze?

Zaczęła się psychicznie śmiać. Co jest do cholery?

-Mów.

-O wszystkim wiedział Twój przyjaciel.

-Co takiego?! Kto?! 

-Haha. Nie powiem. 

-Mów do cholery!

Chwyciłem ją za ramiona i kazałem spojrzeć na mnie. Moje oczy były skupione na jej twarzy.

-Mów do cholery kto wiedział!

-Liam.

Zdrętwiałem.

-Nie to niemożliwe!

-Twój najlepszy kumpel zrobił cię w bambuko.

Puściłem ją i szybko wyszedłem ze szpitala.


Cześć kochani! To nowy rozdział dla Was. Mam nadzieję, że Wam się spodoba ! :) Do usłyszenia. XOXO :* <3 

You promisedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz