III Koniec końca i początek wielkiej podróży przez drogę zwaną życiem

1.8K 117 12
                                    

Była już godzina 0. Andi cały czas czekała na jakiś znak. Pod domem zapaliły się światła samochodu, ktoś przyjechał. Wyszedł z niego zabiegany mężczyzna i zapukał w drzwi. Andi zapytała "Kto tam?" mężczyzna odpowiedział, że ma wiadomość dla Andi. Otworzyła mu, wszedł do przedpokoju i zaczął rozmawiać.
-To ty jesteś Andi?
-Tak, to ja.-odpowiedziała.
-Jest w domu ktoś oprócz ciebie?-zapytał.
-Nie, mieszkam sama z panią Lucyną, a o co chodzi?-zapytała z niecierpliwością.
-Mam dla ciebie smutną wiadomość...pani Lucyna...ona...
-Coś jej się stało? Żyje?
-Nie...umarła, jej serce nie wytrzymało miłości jaką ciebie darzyła.
Andi nic nie odpowiedziała.
-Niestety według prawa musisz iść do domu dziecka, spakuj wszystkie swoje rzeczy, rano przyjedzie po ciebie pani Maria i zabierze cię. Bardzo ci współczóję. Dowidzenia.-mężczyzna zamknął za sobą drzwi, wsiadł do samochodu i pojechał.
Andi miała teraz tylko jedną myśl : Nie mogę iść do domu dziecka, sakuję wszystkie swoje rzeczy i ucieknę! Andi nie mogła uwierzyć, źe jej najbliżsi ją opuścili. Co z synem pani Lucyny? Przecież mógł się nią zaopiekować. Czemu tego nie zrobił? Było koło 00:30 Andi wzięła swój największy plecak,  do którego z łatwością zmieściła wszystkie swoje ubrania. Dziewczyna w przeciwieństwie do innych nastolatek nie lubiła zakupów. Dlatego też miała bardzo mało rzeczy. Kilka bluzek, trzy swetry, jeansy, dwie pary getrów, sześć par skarpetek, tyle samo bielizny i piżamę. Gdy zmieściła już całą swoją szafę w plecaku zaczęła myśleć o tym gdzie będzie spać? Na trawie? W przytółku dla bezdomnychSkinęłTa myśl nie dochodziła do niej, żeby spała z dorosłymi facetami. Co by było jakby przyszła policja? Wzięliby ją do domu dziecka, a ona nie mogła na to pozwolić. Wzięła koc, śpiwór, poduszkę i swojego ulubionego pluszaka, krowę, która towarzyszyła jej przez całe życie. Wszystko to miała w plecaku.
-Zachowam jeszcze resztki godności! Przecież muszę się jakoś myć!-pomyślała na głos.
Śmignęła do łazienki po szczoteczkę do zębów, szczotkę do włosów, kilka gumek i spinek, płyn do prania i...
-Podpaski...
Nasza bohaterka nie była jeszcze kobietą, ale w każdej chwili mogło się to stać. Zapakowała jeszcze parę bandaży i plastrów, wolała się ubezpieczyć. Wszystko to zmieściła w plecaku! I do tego nie ważył więcej niż 10 kilogramów. Dochodziła już 2:00 w nocy. Andi zaczęła myśleć o tym co będzie jeść?
-W sumie nie ma się o co martwić. Z dala od miast rośnie ogromna ilość jadalnych roślin, ale może na wszelki wypadek...-po czym zabrała swoje ulubione książki fantasy.
Niby nic, ale jednak było w nich wiele porad np : jak wykrzesać ogień, jak schronić się przed deszczem itp. Dziewczynka wzięła sześć książek w ręce i już chciała je spakować, gdy nagle w jej plecaku nie było już miejsca. Pobiegła szybko schodami na dół do kuchni po wielką torbę i wpakowała do niej książki. Popatrzyła na półkę, z której je wzięła i ujrzała książkę, której nigdy wcześniej nie widziała. Nie miała czasu jednak się zastanawiać co w niej jest, włożyła ja do torby wraz z atlasem o botanice w strefach podbiegunowych. Andi pożegnała się ostatecznie ze swoim pokojem i poszła na pater do kuchni. Miała jeszcze mnóstwo miejsca w torbie więc otworzyła lodówkę, z której wzięła kabanosy, ser, jogurty, przecier pomidorowy, czekoladę, trzy jabłka, dwie pomarańcze, paczkę truskawek i cztery 2-literowe butelki z wodą. Nie zapomniała jeszcze o opakowaniach z tabletkami na gardło, ból głowy itp. Zapakowała też dwie latarki, zapalniczkę, dwie paczki zapałek, kubek, miskę, parasolkę, zegarek, dwa ręczniki i scyzoryk. Była już gotowa. Miała szczęście, że pani Lucyna nie miała zwierząt, byłby mały kłopocik. Andi założyła glany i kurtkę, już miała wychodzić i pomyślała o pieniądzach, przez chwilę żyła nadzieją, że pani Lucyna miała jakieś oszczędności.
-Tak, miała!- ucieszyła się.
Jednak ta radość szybko zgasła. Owszem, miała oszczędności, ale na koncie w banku. Andi wiedziała, że w domu jest mnóstwo drogiej biżuterii, ale nie miała sumienia okraść zmarłego. To nie było w jej stylu. Dziewczynka założyła plecak, wzięła torbę do ręki, pożegnała się z domem i wyszła. Była już 4:00, zaczynało się robić coraz jaśniej. Andi uciekła z domu, w którym spędziła kawał swojego życia. Idąc pomyślała o słowach jej mamy. "Będziesz miała wielu przyjaciół, którzy się tobą zajmą i pokażą ci jak żyć".
-Ja będę miała przyjaciół? Chyba we śnie.- nie dowierzała, że przez całe życie gnębiona nagle będzie miała "wielu przyjaciół". Jej mama się nie myliła. Andi niebawem będzie miała nową rodzinę. Było to zapisane w tajemniczej książce.

Transformers : Marzenia [Zakończone ✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz