VII Szybkość, szybkość i tylko szybkość!

1.4K 83 10
                                    

Najbliższe większe miasto było 130 kilometrów od wulkanu. Z prędkością sportowego auta jedzie się tam około godziny. Gdy tylko Andi się obudziła rozpakowała wszystkie swoje rzeczy do szafy z rozsuwanymi drzwiami i lustrem. Poszła do czegoś w rodzaju centrum dowodzenia i zapoznała się w wszystkimi Autobotami, które wróciły w nocy.
-To co jedziemy?-zwróciła się do swojego ulubieńca, którym jest Bumblebee.
Po czym wyszli i pojechali.
-Potrzebujecie snu? Odpoczynku?
-Tak jakby, odpoczywamy, żeby nie zabrakło nam energii.
-Jeździcie na zwykłym paliwie? Benzynie?
-Nie potrzebujemy, wystarcza nam energon.
Robot przyspieszył. Andi zapytała.
-Ścigałeś się kiedyś?
-Nie, ale jestem pewny, że jestem najszybszy na Cybertronie. Wiem o tym.
-Tak? Za parę minut będzie długa prosta droga. Pokażesz na co cię stać.-powiedziała pewna siebie.
Teraz Autobot jechał 150 kilometrów na godzinę, więc ile wyciągnie na prostej, asfaltowej drodze? Za pewne więcej niż 200. Bumblebee lubi szybkość równie tyle jak Andi. Oboje czekali niecierpliwie na prosty odcinek trasy, aż w końcu się doczekali.
-Pokaż co potrafisz!
-Tylko zapnij pasy.
Ruszył jak błyskawica, było tylko słychać mruczenie ośmio-cylindrowego silnika. 200 kilometrów na godzinę, szósty bieg. 250 kilometrów na godzinę, wszystko się rozmywało. 300 kilometrów na godzinę, prawie pełna moc, ale szybciej już się nie da.
-Nieźle.-powiedziała zdumiona dziewczyna.
-Nieźle? Mogę sto razy szybciej!-krzyknął pewny siebie Autobot.
-Ta jasne, chciałabym to zobaczyć.
-Kiedyś mi się uda zobaczysz!
-Dobra zobaczymy.
Minęło pół godziny i byli już na miejscu. Znaleźli sklep budowlany w centrum miasta i wjechali na parking.
-OK, to ja idę, a ty...postaraj się nie zwracać na siebie uwagi.-po czym weszła do sklepu.
Wybrała sobie dwa kolory, jasno-żółty i miętową zieleń. Zapłaciła i poszła na parking do swojego przyjaciela. Włożyła puszki z farbami do bagażnika i odjechali. W drodze powrotnej Bee osiągał równie zawrotne prędkości co wcześniej. Wrócili do domu. Pomalowali cały pokój Andi. Było w nim teraz o wiele jaśniej i weselej.
-To twoje ulubione kolory?-zapytał Autobot.
-Tak, ale jeszcze wczoraj nie było wśród nich żółtego. Tak bardzo cię lubię, że nawet jak ciebie przy mnie nie będzie to będę o tobie pamiętać.
Bee się zawstydził, nikt nigdy tak go nie traktował. Nie miał aż tak bliskich przyjaciół jak ta piękna dziewczyna. Wieczorem Andi czytała pierwszy tom swoich książek. Słyszała, że Autoboty nie "śpią", a przynajmniej któryś z nich. Była już w piżamie i szykowała się do spania. Jednak światła z korytarza nie dawały jej spokoju, nie wytrzymała i poszła sprawdzić co się dzieje. Błyski dochodziły z pokoju od Arcee. Popatrzała do środka tak, żeby nikt jej nie zauważył. Zobaczyła właścicielkę pokoju i żółtego Autobota. Siedzieli naprzeciwko siebie i o czymś ze sobą rozmawiali. Za cicho mówili, żeby usłyszała o czym. Wiedziała jedno, ta rozmowa była o niej, była tego pewna. Andi wróciła do swojego pokoju. Coś się z nią działo, ale nie wiedziała co. Nigdy nie doświadczyła czegoś podobnego. W jej głowie roiło się teraz tysiąc myśli na minutę. Rano Andi wstała o wiele wcześniej od innych. Poszła popływać do pobliskiego jeziora. Ktoś kto nie mieszka w tak zimnym regionie nawet nie wszedłby tam do kostek. Woda miała około dziewięciu stopni Celcjusza, ale dla niej nie miało to znaczenia, była już do tego przyzwyczajona. Po kąpieli ubrała się, rozłożyła koc na trawie i podziwiała widoki ogromnej góry nad jeziorem. Rozmyślała o różnych sprawach. Marzyła, co ostatnio jej się nie zdarzało. Co sprawiło, że znów przywołała do siebie uczucia, które dawno ją opuściły? Powróciła miłość, strach i rodość. Co miało na to wpływ? Czyżby się zakocha...
-Nie! To nie możliwe!-nie dopuszczała do siebie tej myśli.
Ale niestety takie były jej realia. Andi długo siedziała nad jeziorem, przeglądając księgę, którą dostała od Autobotów, nawet nie wiedziała jak i kiedy. Wtem usłyszała zbliżające się do niej ciężkie kroki. W jej stronę szedł Bumblebee.
-Jak mnie znalazłeś?-spytała ze spokojem.
-Nie szukałem cię, po prostu lubię to miejsce. Przypomina mi...-dziewczyna mu przerwała.
-Cybertron?
-Nie, nie widziałem nigdy naszej planety w stanie przed wojną. Jedyne co z niej pamiętam to setki wraków statków, zniszczone budynki, ciemność i nic poza tym.
-Szkoda, że to wszystko tak się potoczyło. Znaczy, że jest ta wojna i w ogóle...
-Jedyny plus tej wojny jest taki, że cię poznałem.-powiedział z uśmiechem.
Na twarzy jego przyjaciółki także pojawiła się radość.
-Wiesz co...muszę cię o coś spytać...-powiedziała onieśmielona.
-Tak?
-Więc widziałam cię wczoraj wieczorem z Arcee, jak rozmawialiście. Czy wy...
-Nie no co ty, Arcee to moja kumpela i nawet bym o tym nie pomyślał.
Andi poczóła ulgę, nie wiedząc czemu.
Po chwili milczenia znów zadała pytanie.
-Masz kogoś gdzieś tam?-powiedziała patrząc w niebo-Kogoś, kto się o ciebie martwi?
-Chyba nie...
-Na prawdę? Nie masz rodziny, znajomych?
-Nikt z nas nie ma rodziny, a jedynych moich przyjaciół, jakich mam ty sama znasz.
-Nie macie rodziny? To znaczy... Jak zaczyna się wasze życie? Od samego początku?
-Wiem o czym mówisz. Na Cybertronie jest, a reczej był, Sześcian, który stworzył naszą rasę, Wszechiskra to niewidzialna siła, która cię wybrała. Opowiadałem ci już o tym?
-Tak, nie musisz kończyć. Ale czegoś tu nie rozumiem. Skoro ten cały Sześcian sam was stworzył, to po co są chłopaki i dziewczyny? Bez sensu troszkę. Co o tym myślisz?
-Może to po to by się jakoś wzajemnie dopełniać. A ludzie? U was to ma jakiś sens?
Andi nie chciała za bardzo mu o tym mówić.
-No więc, my nie mamy tak jak wy. U nas ktoś ma osobę, która jest mu przeznaczona i, z którą może mieć dzieci.
-Ale jak...
-Ratchet ma coś takiego jak internet. Poczytaj sobie, nie lubię tłumaczyć takich rzeczy.
Kolejna chwila ciszy została przerwana.
-Jak teraz się zastanowię to mam do ciebie mnóstwo pytań! Są na nie odpowiedzi w internecie, ale wolałbym posłuchać ich od ciebie.
To był początek niekończących się pytań...
Siedzieli we dwoje nad jeziorem. Jak większość dni w roku jest pochmurna tak dzisiaj świeciało słońce i nie było ani jednej chmurki, co w tych rejonach jest rzadkością. Bee zaczął długą rozmowę z Andi.
-Więc słucham.-Dziewczyna przygotowała się na masę pytań, którymi została obrzucona.
-Ile przeciętnie żyją ludzie?
-Jak nie są na nic poważnie chorzy to od 80 do 100 lat.
-Po co nosicie ubrania?
-Nie chcesz wiedzieć, na prawdę. Między innymi po to, żeby nie było nam zimno.
-Po co są wam zwierzęta w domach?
-Jak ktoś czuje się samotny, jak czegoś mu brakuje i pragnie mieć wiernego przyjaciela, a nie ma zbyt dobrego kontaktu z innymi ludźmi to może sobie kupić jakieś zwierzątko.
Rozmowę przerwał Jazz.
-Bumblebee, szybko! Odbieramy sygnał Decepticona na północ.
Wszyscy szybko wrócili do bazy. Ratchet podał Optimusowi dokładną lokalizację wroga i wszyscy tam pojechali, ale jak zawsze medyk został w bazie.

Transformers : Marzenia [Zakończone ✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz