Jest 06.00 rano a mnie budzi głośny dźwięk dzwonka. Coś czuję że ,,Sing me to Sleep" będzie chodziło mi po głowie do końca dnia. Patrzę w prawo, tam gdzie powinna leżeć moja przyjaciółka ale nikogo tam nie widzę. Spanikowana szukam odruchowo mojego telefonu, sięgam na stolik aby go wziąść lecz czuje nagle jakby skoczyła na mnie kilku tonowa orka. W sumie dużo się nie pomyliłam bo siedzi na mnie nikt inny jak Joe. Skacze po mnie i drze się z ucieszoną mina jakby spotkała Caluma z 5SOS. Zastanawiam się jak ją zrzucić, wiem. Dyskretnie pośliniłam palec który właśnie mam zamiar włożyć jej prosto do ucha. Znamy się od zawsze więc już wiem co na nią działa jak kubek zimnej wody. Tak właśnie jak myślałam, teraz leży na podłodze i marudzi a ja spokojnie mogę uciec do łazienki się ogarnąć. Po codziennej rutynie schodzę na dół gdzie słyszę ze wszyscy jedzą śniadanie. Ciocia od progu wita mnie z uśmiechem i pyta czy wszystko okej.
- No nareszcie Lola, jak Ci się spało ? W sumie jestem pod wrażeniem, Joe, nie wiem jak to zrobiłaś że wstała przed 12- tak właśnie ciocia traktuje mnie jak córkę więc już nie dziwią mnie takie komentarze. Jemy posiłek wspólnie rozmawiając jakie mamy odczucia zwiazane z wyjazdem. Tak naprawdę tylko ja i Joe nadajemy bez przerwy o tym że nareszcie się opalimy, powygłupiamy i będziemy spały same w namiocie jak za dawnych lat. Tradycyjnie zmywamy bo zostałyśmy już do tego przydzielone od kiedy jeździmy razem na wakacje. Wujek pakuje ostatnie walizki do auta a ciocia z Alex zamykają okna i sprawdzają czy wszystko jest w porządku. Chodzę po domu i cały czas mi czegoś brakuje, mam wrażenie że o czymś zapomniałam ale analizuje wszystko w głowie i na 99% mam wszystko, dziwne. Wychodzimy z domu i wsiadamy do auta, oczywiście ja i Joe zajęłyśmy cały tył więc Alex siedziała sama. Jedziemy 7 osobowym czerwonym camperem. Zapinamy pasy, wujek włącza radio i wyruszamy.
- Tak więc, witam wszystkich na wycieczcę, kierunek Brown Lake ! - wujek jak co roku, bawi się w przewodnika ,,wycieczki". Razem z przyjaciółką rozkładamy się na całej długości siedzenia i włączamy sobie muzykę na słuchawkach. Patrzę przez okno i drogą wydaje mi się znajoma, skręcamy w uliczkę która doskonale pamiętam... Już wiem gdzie jesteśmy, to dom babci McCall ! Kocham tą starszą panią, jest to babcia Joe i Alex. Wyskakujemy szybko z auta aby się przywitać, oczywiście ścigamy się kto będzie pierwszy przy bramię. Ta gazela Joe oczywiście zawsze jest pierwszą bo mnie niestety nie obdarzono takimi długimi nogami i dobrą kondycją. Dzwonimy dzwonkiem i po chwili naszym oczom ukazuje się wyczekiwana postać. Babcia McCall przytula nas wszystkie i żali się jak długo nas nie widziała i ze już bardzo tęskniła. Bardzo lubię tą kobietę ale sto razy mocnej kocham jej pupila. Tak jak myślałam, nie musiałam go nawet wołać. Mój wielkolud już zbiegał po schodach, wołam go i zaraz czuje jak ląduje na ziemi. Baxter, amstaff pani McCall, liże mnie całą po twarzy i macha energicznie ogonem. Jak ja tesknilam za tym bydlakiem, od razu zaczęłam się z nim bawić i rzucać mu patyki. Nawet nie zauważyłam jak ciocia mnie wolą że musimy już jechać. Znowu jestem bliska płaczu, ja nie chcę jechać bez Baxtera. Żegnam się z babcią McCall i wchodzę smutna do auta patrzę przez okno na zadowolonego psa który siedzi z smyczą w pysku.
- Lola, czemu ty jeszcze tu siedzisz bez niego, już leć bo biedak już czeka. Nie minęła sekunda a ja już z powrotem siedzę na swoim siedzeniu tylko ze teraz Baxter siedzi obok mnie. Dziękuję już chyba po raz setny ze możemy go wziąść.
- Kochana, od początku to planowaliśmy mieliśmy Ci powiedzieć dopiero jak stwierdzisz na na pewno nie chcesz jechać, mieliśmy nadzieję że to Cię przekona, ale skoro wcześniej się zgodziłaś to dowiedzialaś się dopiero teraz- ciocia wszystko mi wyjaśniła. Nie wiem jak im podziekuje, teraz przed nami długa droga, Joe już śpi więc ja też przytulam się do psiaka, włączam słuchawki i prześpie się trochę żeby wieczorem mieć siłę pomóc w rozpakowaniu.~~~~~~~~~~~~~~~~
Witaaaam, kolejny rozdział już za nami ! Narazie mam wenę ale nie wiem jak to długo potrwa haha dziękuję za każdą aktywność tutaj i zapraszam na kolejne wypociny 😎
CZYTASZ
Przypadek? ~L.H ff ~
Teen FictionTak jak myślicie, to kolejne opowiadanie pisane przez zwykłą nastolatkę z wielkimi marzeniami. Wakacyjna miłość, a potem żyli długo i szczęśliwie ? Nie, postaram sie wymyśleć coś innego tak więc zapraszam was na moje pierwsze w życiu fanfiction ^^