2. Teskniłam za tym

3 1 0
                                    

- Alex jak myślisz, pasta do zębów czy od razu marker ? - właśnie się przebudzilam bo czuję jak ktoś mi jeździ czymś po twarzy. Twieram oczy i widzę rozbawiona Joe która w ręce trzyma czarny markek. Ciekawa jestem jak długo musiałam spać, skoro ona już wpadła na taki pomysł. Siadam na siedzeniu i staram się poprawić jakoś włosy, zero makijażu, włosy spięte w koka, e tam jakoś to wygląda.
- Dziewczyny, jesteśmy prawie na miejscu! - moje rozmyślenia przerwa głos cioci. O tak, nareszcie widzę wielki znak "Brown Lake". Widzę już tą polną drogę która pamiętam z przed kilku lat, ogromne mrowiska w które zawsze chciałam wrzucić Joe, może w tym roku mi się uda kto wie. Nareszcie, duża brama odgradzająca nasz ośrodek, jejku jak ja tęskniłam za tym miejscem. Tylu wspaniałych ludzi tu poznałam, tyle wspomnień. Szybko zaparkowaliśmy na naszym stałym miejscu, idziemy wyprostować nogi i przywitać się z właścicielami. Jak zawsze przywitali nas gorąco, chyba zostanę i porozmawiam jeszcze chwilę. Dowiedziałam się że możemy zostać tutaj nie tylko tydzień Ale nawet 10 dni, w sumie mi to pasuje. Dobra, idę pomóc cioci w rozpakowaniu campera. Najwięcej tutaj jest walizek Joe, moja kochana przyjaciółka ubzdurała sobie że znajdzie sobie chłopaka na tych wakacjach, co tam ze najbliższe miasto jest 15 km dalej a my mamy tylko rowery i kajak, bo ja na prawo jazdy muszę czekać jeszcze rok. No dobra, wszystko rozpakowane więc mamy teraz chwilę dla siebie, postanowiłyśmy się przebrać w dresy i idziemy na pomost. Jest już dość późno ale chwilę jeszcze posiedzimy przy brzegu. Rozmawiamy znowu o tym jak tu kiedyś było, kogo tu poznałyśmy i co możemy robić bo jeszcze nie widziałyśmy nikogo w podobnym wieku co my. Alex jest 10 lat młodsza więc z nią raczej nie pogadamy, no ale nic rozejrzymy się jutro.
-Joe, tesknilam za tym miejscem
- Ta, ja też. To co jutro idziemy na pomost się opalać i czekamy aż dupeczki same przyjdą ? - wybuchłam głośnym śmiechem, kocham jak wpadnie jej kolejny głupi pomysł do głowy.
- Jasne moja Ty Beyonce, a teraz koniec tych niecnych planów i idziemy rozkładać namiot bo chciałam Ci przypomnieć że nie mamy gdzie spać - wstaje i idę na polanke trochę oddaloną od naszego campera. Wujek wyrzucił nam namiot z auta a ja zabieram worek i ciagne go na miejsce gdzie mamy wszystko rozłożyć. Joe czeka na boku aż skończę bo ona nie umie i mówi mi co mam robić. Przysięgam na Boga że jak nie przestanie to zaraz ja walkę tymi rurkami.
- Parówo, jeszcze jedno słowo a ta rurka wyląduje na Tobie
- Dobra Ty siedź cicho i składaj a nie gadasz - o nie, przegieła. Chwytam najcięższą część i rzucam nią prosto w marydzącą przyjaciółkę, a ona ląduje na piasku. Śmieje się pod nosem i właśnie kończę składać namiot. Gotowe, idę po śpiwory a ona niech się martwi o siebie. Kładę się spać, chce być wypoczęta na jutro. Kto wie może naprawdę będzie tak ciekawie jak mówi cały czas Joe.

Przypadek? ~L.H ff ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz