Rozdział I ❝Do zakochania jeden krok, jeden jedyny krok, nic więcej...❞

7.5K 621 480
                                    

Rozemocjonowana blondynka biegła korytarzem. Stukot jej obcasów rozbrzmiewał echem w niemal pustej przestrzeni. Przyciskając mocno torebkę do boku, skręciła w stronę pracowni fizycznej. Tak jak się spodziewała, przy szafkach dostrzegła inną dziewczynę. Stanęła przy niej i postukała w ramię.

– Tośka! – zawołała jej prosto do ucha.

Dziewczyna podskoczyła w miejscu i wypuściła z ręki podręcznik do historii i społeczeństwa, który chowała do szafki. Mrucząc pod nosem jakieś przekleństwo, schyliła się i, nie podnosząc wzroku, spytała:

– Nie masz teraz biologii?

Blondynka uniosła ręce w górę.

– Teraz są ważniejsze sprawy niż biologia!

Druga z dziewczyn wyprostowała się i uniosła wysoko brew, odkładając podręcznik.

– Czyżby? Ostatnio narzekałaś, że nie rozumiesz czegoś z tymi... no... – Pstryknęła palcami. -Włóknami sklerotycznymi.

– Włóknami sklerenchymatycznymi, jeśli już.

– Zwał jak zwał. A teraz się odsuń, bo mam właśnie matematykę. W drugiej części szkoły – dodała dobitnie, przekręcając kluczyk w zamku.

– Funkcje nie uciekną, a twoje życie towarzyskie niedługo umrze śmiercią naturalną!

Tosia zarzuciła plecak i ruszyła w stronę odpowiedniej sali.

– Doprawdy? – zapytała, gdy koleżanka ją dogoniła. – Nie powiem, kto narzeka, że nie ma chłopaka od dwóch miesięcy. – Obejrzała się na dziewczynę i dodała: – Też cię kocham, Poluś.

Blondynka nie zwróciła uwagi na zaczepkę.

– Ogłosili termin połowinek!

Antonina na chwilę zwolniła krok.

– A jakie ma to znaczenie dla mojego życia towarzyskiego?

– Ręce mi przy tobie opadają – powiedziała Pola, obrazując swoje słowa. – Znajdziemy ci chłopaka! – zawołała.

– Nie – skwitowała jej entuzjazm szatynka, przyspieszając kroku.

Biol-chemka zatrzymała się.

– Nadal nie możesz dać sobie spokoju z tamtym crushem? – Tosia odwróciła się w jej stronę. – Wiem, był idealny, ale, dziewczyno, nie możesz sobie przez niego zmarnować życia!

– A wyobraź sobie, że mogę – syknęła w odpowiedzi Antonina i weszła do sali.

Blondynka skrzyżowała ręce na piersi.

– I tak ci kogoś załatwię.

Odwróciła się ostentacyjnie i, prawie biegnąc, próbowała przypomnieć sobie cokolwiek o włóknach sklerenchymatycznych.

Odwróciła się ostentacyjnie i, prawie biegnąc, próbowała przypomnieć sobie cokolwiek o włóknach sklerenchymatycznych

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Miłość jest ślepa jak human na fizyce ✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz