Rozdział II ❝Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał❞

2.9K 378 198
                                    

– Halo! Ziemia do Henryka! – Roch pomachał ręką przed oczami przyjaciela. Ten jednak nie poruszył się, tylko dalej wpatrywał w stolik naprzeciwko. A raczej w pewną osobę przy nim siedzącą. – Stary, to nie twoja liga. – Podążył jednak za wzrokiem chłopaka i zerknął na Juliannę.

– Mówiłeś coś? – Henryk otrząsnął się z zamyślenia.

– Daj sobie spokój, chłopie. Wokół jest tyle dziewczyn. – Roch zatoczył ręką koło. – Ja rozumiem, Platon, miłość dusz bliźniaczych, ale może to nie ta?

– Pogadamy, gdy ty znajdziesz swoją. Wtedy będziesz pewny – odpowiedział humanista z westchnieniem.

– Myślę, że raczej będę miał na to zlew, bo nie mam świra na punkcie Mickiewicza.

Henryk przewrócił oczami.

– Myślisz, że moje życie opiera się na czytaniu wierszy romantyków, którzy utknęli we friendzonie?

– Dokładnie.

Heniek już szykował odpowiedź ostrą niczym trinidad moruga scorpion, ale przerwało mu energiczne klepnięcie w plecy. Zgiął się w pół, prawie kładąc na stoliku. Uniósł wzrok, aby dyskretnie sprawdzić, czy ktoś niepowołany zobaczył tę scenę. Ku swojej rozpaczy napotkał kpiące spojrzenie Julianny. Westchnął i odwrócił się.

– Czyty nie możesz chociaż raz wejść jak cywilizowany człowiek? – zapytał stojącego za sobą rudzielca. Ten tylko wyszczerzył się, chwycił kubek z kawą Henryka i upił łyk.

– Spokojnie, panie Gustawie.

– Ten to miał fajnie – wtrącił się Roch. – Dziewczyna go olała, ale przynajmniej w plecy nie klepali.

– Daj spokój biednemu Mickowi. Widzisz, że Heniu zaraz się załamie.

Obiekt dyskusji usiadł z powrotem na swoim krześle i oddał się lekturze.

– Tylko mi nie mów, że to znowu czwarta część.

–Spokojnie, Zbychu – mruknął Henryk, przewracając stronę. – To trzecia.

– Nie czytasz po kolei? – Zdziwił się Roch.

Blondyn uderzył się otwartą książką w twarz. W tym momencie na podłogę spadła jedna z kartek. Nim chłopak zdążył ją schwycić, została podniesiona przez Zbigniewa. Widząc zażenowanie i czerwone policzki przyjaciela, oddalił się trochę.

Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy. I noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy... – zadeklamował Rudy i wybuchnął śmiechem. – Serio musiałeś to zaznaczyć?

– Oddaj mi to – wycedził Henryk. – Bo nie ręczę za siebie.

– Gniew humana! Spokojnie, bo się zaraz rozpłaczę.

– Zostawcie te durnoty – przerwał im Roch. – Mam coś, co pewnie was zainteresuje.

– Jakaś nieodkryta praca Mickiewicza?

– A ten znowu tylko o jednym...

Blondyn już szykował się do zadania precyzyjnego ciosu z Pieśnią Zemsty na ustach, ale powstrzymał go głos przyjaciela.

– Julianna tu patrzy.

Henryk, zdenerwowany, odwrócił się w stronę dziewczyny, próbując przyjąć najbardziej mądry wyraz twarzy na jaki stać humanistę. Jego plan się jednak nie powiódł, a brązowooka piękność mogła podziwiać uosobienie bólu istnienia Schopenhauera. Uniosła kpiąco wargi i zaśmiała się, po czym odwróciła do koleżanek.

Miłość jest ślepa jak human na fizyce ✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz