3. Masz kłopoty

754 107 17
                                    

//Sam P.O.V.

Sam szedł wokół domu niosąc wiaderko ziaren. Skierował się w stronę stajni. Z jakiegoś powodu wiedział co ma robić. Otworzył furtkę, za którą były kury i rzucił na nie ziarno. Wszystkie zaczęły jeść, z wyjątkiem jednej, która tylko patrzyła się na Sam'a.

Sam zrobił BitchFace (Nie leży mi sucza twarz) i przewrócił oczami.

- Co? - zapytał

Kurczak zagdakał i poleciał na Sam'a. Ten zakrył twarz rękami, upuszczając przypadkiem wiadro na ziemię. Próbował odciągnąć kurę od swojej twarzy. Ona jednak tylko skrzeczała i gdakała mu prosto w twarz. W końcu Samowi udało się ją złapać i wepchnąć do wiadra.

Sam westchnął i zgarnął kilka marchewek idąc do konia. Nakarmił go nimi i potarł jego nos.

- No hej... Wiesz co jest nie tak z tym kurczakiem? - Sam westchnął

Super. Teraz rozmawiam z końmi.

Koń zarżał i trącił policzek Sam'a pyskiem. Sam uśmiechnął się i pogłaskał go jeszcze jeden raz zanim poszedł nakarmić psa. Skądś wiedział, że musi to zrobić.

Potem Sam wszedł do ogromnego dworu, do piwnicy gdzie najwyraźniej miał coś dla kogoś ugotować. Sam zaczął, gdy zadzwonił dzwonek na ścianie. I kolejny. Po chwili wszystkie głośno dźwięczały. Więc oto, dla kogo gotuje.

- Idę! - wrzasnął Sam mając nadzieję, że ktoś go usłyszy.

Niósł trzy tace na jednym ramieniu, jedną na drugim i czajniczek na głowie. Nie miał pojęcia jakim cudem utrzymuje równowagę. Sam wszedł po schodach i położył tacę przed drzwiami pokoju pierwszej osoby. Zapukał i poszedł do kolejnych drzwi robiąc dokładnie to samo. I kolejnych. Zdjął czajniczek ze swojej głowy i nalał herbaty do filiżanek na tacach. Nie wiedzieć czemu, zostawił jedną pustą. Sam odszedł, by wykonać resztę obowiązków, które prawdopodobnie miał. Nagle usłyszał krzyk z jednego z pokoi. Wbiegł z powrotem po schodach i uderzył pięściami o drzwi.

- Panienko?! Panienko?! Co się stało?! - Sam krzyknął.

Dziewczyna wrzasnęła głośniej.

- SZCZUR! - zadarła się.

O kurna. Czyli nie mysz. Cholera.

Sam otworzył drzwi kopniakiem i zobaczył dziewczynę w zielonym stojącą na stole i krzyczącą.

- SZCZUR!!! - wrzeszczała

Sam rozejrzał się w okół i zobaczył mysz w czerwonym ubraniu. Podniósł ją i wypuścił z pokoju.

Podszedł do dziewczyny i próbował ją uspokoić.

- Hej! Hej. Już dobrze. Poszedł sobie! Poszedł! Poszedł sobie! - Sam pomachał do niej uspokajająco.

Dziewczyna przestała się wydzierać i spiorunowała go wzrokiem.

- Ty. To ty to zrobiłeś! Włożyłeś szczura do mojej filiżanki! Ty go tu przyniosłeś! - krzyczała zeskakując ze stolika i idąc w jego kierunku.

Sam zaczął się cofać próbując wydostać się z pokoju.

- Gryzelda?! Co się stało?! - Dziewczyna wybiegła za swojego pokoju prawie potykając się o leżącą na podłodze tacę.

- SAMUEL WRZUCIŁ SZCZURA DO MOJEJ HERBATY - wrzasnęła.

Dziewczyna w różu wciągnęła gwałtownie powietrze i złapała swoją siostrę, ciągnąc ją do innego pokoju.

- Masz kłopoty, Samuelu

Zatrzasnęły drzwi i chwilę później krzyki i płacz ustały.

Sam westchnął i oparł się o poręcz schodów.

Parę minut później dziewczyny wróciły z zadowolonymi uśmiechami na twarzach.

- Nasza matka chce cię widzieć - parsknęły

Macocha? O kurna.

Sam wszedł do pokoju. Było ciemno. Jedyne co naprawdę dało się zobaczyć to oczy kobiety i drugą parę poniżej, bliżej prześcieradła.

- T-tak...? - zapytał powoli Sam

Oczy kobiety zwęziły się.

- Więc to prawda... Umieściłeś szczura w herbacie mojej córki? - zapytała. Kot zamruczał na łóżku.

- Nie proszę pani. Nie wiedziałem, że ta mysz tam jest. Bardzo przepraszam. - Sam przeprosił

- Idź Lucyferze. Złap te cholerne szczury - wyszeptała do kota na swoim łóżku. Ten zeskoczył z niego i wyszedł z pokoju.

- Gdybym wiedział... - zaczął Sam

- Ty nie wiesz nic Samuelu! Dlatego jesteś służącym! Służysz mi, Gryzeldzie i Anastazji! - krzyknęła kobieta.

Sam odskoczył i spiorunował starsza kobietę wzrokiem.

- To wszystko kim dla ciebie jestem?! Służącym?! Jestem twoim przybranym synem na litość boską! Cholera panią... - wrzasnął Sam

Oczy kobiety zwęziły się tak bardzo, że Sam nie mógł ich zobaczyć.

Następną rzeczą jaka zauważył było pieczenie na policzku i ręka uderzająca go w twarz.

- Zamknij się chłopcze, jeśli wiesz co dla ciebie dobre.

- Tak proszę pani... Przepraszam proszę pani. Tak bardzo przepraszam macocho - Sam patrzył w podłogę.

Kobieta wróciła do swojego łóżka i usiadła. Sam wyszedł. Pobiegł do swojego pokoju, gdzie oparł się o drzwi.

Cholera, co za okropna rodzina. Współczuł każdemu kto musiał je znosić.

Sam westchnął i potarł policzek.

Odczekał chwilę po czym wziął wiadro pełne wody z mydłem i zszedł ze schodów. Zgarnął po drodze mop.

Zamierzał zlać Gabriela. Bez względu na nic.

Who's Your Prince Charming? (Sabriel/Destiel Disney AU) TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz