- Jestem prawnym opiekunem Rossa, bo nie wiem czy wiesz, jego rodzice...- przerwał.
- Nie żyją, wiem.
- Wiesz?
- Tak, tak wyszło, dzisiaj mi powiedział.
- Hmm... okej. Mówił coś jeszcze?
- Nie.
- Okej. Więc. Kilka miesięcy temu zanim się tu przeprowadziliśmy, kurcze... nie wiem jak to powiedzieć. Nie wiem od czego zacząć.
- Od początku.
- Hmm... Okej. Więc pewnej bardzo, ciepłej oraz suchej nocy, mówię ci tak jak mi to Ross opowiadał, mnie tam nie było. Ciepłej, suchej nocy Rossa obudził dziwny zapach. Wyszedł z pokoju i zobaczył, że większość korytarza stoi w płomieniach... Ross próbował ratować swoją siostrę, ale spadła na niego jakaś deska i poraniła mu tutaj.- dotknął swojego prawego biodra.
Więc dlatego miał poharataną skórę! Miał poparzenie.
- Z poparzoną skórą dalej chciał ją ratować, innych też. Zadzwonił w między czasie na straż pożarną. Niestety zaczął się dusić, a w domu było pełno dymu, poza tym nie mógł już nikogo ratować, bo wszystkie drogi do nich miał zasłonięte ogniem. Wyszedł na dwór, chwilę później była już straż. Niestety jego siostra zmarła w drodze do szpitala, a bracia i rodzice na miejscu.
- O Boże...- zakryłam dłonią usta.
- Ta... Oni byli... wspaniali... Rydel, jego siostra i ja chodziliśmy ze sobą, znałem wszystkich praktycznie od zawsze. Ten chłopak na zdjęciu.- pokazał mi ramkę, którą rzucił Ross, był na nim, obejmował swojego brata, a on jego, wyglądali na prze szczęśliwych- To Riker. Najstarszy i chyba najbardziej odpowiedzialniejszy z nich wszystkich. Potem była...- wyjął telefon i pokazał mi zdjęcie blond dziewczyny- Rydel, potem Rocky- pokazał mi zdjęcie bruneta z dłuższymi włosami- Ross, a potem Ryland- kolejne zdjęcie, kolejny brunet.
- Przykro mi.- powiedziałam jedyne co przyszło mi do głowy.
Pokiwał głową.
- Nie radzi sobie z tym. Zapisałem go w soboty na takie grupy wsparcia niedaleko stąd, ale uparł się, że tam nie pójdzie. Boli mnie.... boli mnie, że cierpi, bo myślę, wiem, że odczuwa to najbardziej z całej rodziny i przyjaciół.
- Grupa wsparcia?
- Taa... próbowałem wszystkiego. Sam go jakoś ogarnąć, nie wyszło, dałem mu czas, żeby to zrobił, nie wyszło, rozmowy też, więc w końcu chciałem znaleźć coś skutecznego. No i w necie natrafiłem na grupę wsparcia tutaj. Zabrałem go stamtąd, myślę, że to był dobry pomysł, bo nie musi na co dzień przechodzić obok tamtego domu, a raczej jego resztek. No i wyszło jak wyszło. Przy okazji Calum z rodziną się przeprowadzili tutaj. Złoci ludzie.
- No tak... ale pobili się?
- Taa.... z trudem oddzielałem Rossa od Caluma. Wpadł w jakiś szał. Byłem, jestem naprawdę zawiedziony jego zachowaniem.
- Serio?- spytał bardzo smutnym Ross. Odwróciliśmy się w stronę drzwi. Stał z łzami w oczach.
- Oł, Ross...- Ellington nie wiedział co powiedzieć.
- Fajnie wiedzieć.- prychnął niezadowolony.
- Zostawię was, potem pogadamy.- powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Ross pociągnął nosem i podszedł do okna. Stał do mnie tyłem. Trwaliśmy w tej niezręcznej ciszy przez jakieś 10 minut, a potem Ross postanowił się odezwać.
- Lau... Czy... ty nadal mnie lubisz?- spytał niepewnie.
- Oczywiście! Nie przestałam cię lubić ani na minutę.- przyznałam.
- To dobrze. Ja ciebie też lubię, nawet bardzo.- po tych słowach zrobiło mi się bardzo miło. Fajnie, że ktoś poza Daisy mnie lubi.- pomyślałam.
- Wiesz...- odwrócił się w moją stronę- Ślicznie wyglądasz.
- O, dziękuje.- byłam lekko zdziwiona jego komplementem.
- Nom, masz piękne włosy, powinnaś częściej rozpuszczać.
- Może.- przyznałam mu racje.
- Nom.- usiadł obok mnie.
- W ogóle jesteś śliczna.- uśmiechnął się słodko.
- Ym... dzięki.
- Proszę.
Gadaliśmy do wieczora, a potem Ellington zawiózł mnie do domu. Przywitałam się z babcią i zrobiłam zadanie domowe. Wykąpałam się i w łóżku do późna czytałam 'Gwiazd naszych wina'. Spać poszłam dopiero o północy.
________________________________________________________________________________
Możecie zostawić komentarz i gwiazdkę jeżeli wam się podobało :*
+ wiadomość
Przepraszam, ale nie mam pojęcia za ile dni będzie koleiny rozdział. Obiecuję napisać go jak najwcześniej :**
CZYTASZ
Kujonka
FanfictionNastoletnia Laura Marano dobrze się uczy, nigdy nie miała uwagi, ehh... zachowanie wzorowe, wygrywa większość konkursów w szkole, nie ma przyjaciół... Pewnego dnia poznaje przystojnego blondyna... Pytanie czy między nimi zaiskrzy? Czy Laura będzie...