- Harry, martwimy się o Ginny – zaczęła niespokojnym głosem Hermiona.
- Tak? Co się stało?
- Od kilku dni większość czasu spędza sama, wciąż gdzieś znika, nie da się z nią normalnie porozmawiać, podobno nie uważa na lekcjach... wczoraj musiała nawet odrobić szlaban u Snape'a – Harry zachłysnął się herbatą.
- Wczoraj? Wczoraj po kolacji?!
- Mhm. Podobno musiała mu pomóc porządkować korzonki, czy jakoś tak...
- Wkładać korzenie do słoików, Ron – poprawiła rudowłosego jak zawsze uważna Hermiona.
- Myślicie, że mam z tym coś wspólnego? – spytał Wybraniec lekko zdezorientowany wiadomością o szlabanie.
- Boimy się, że twoje odrzucenie tak ją załamało.
- Hermiona, przecież nie mogę udawać, że coś do niej czuję. To zabolałoby ją bardziej niż odrzucenie.
- I nie ma szans, żebyś się do niej przekonał?
Gryfon pokręcił głową.
- Jest ktoś inny. Prawda, Harry?
- Może, ja... nie wiem – skłamał – Za dziesięć minut zaczynamy transmutację, lepiej chodźmy już do klasy.
***
- Weasley. Proszę zostać po zajęciach. Znalazłem kilka błędów w twoim ostatnim eseju.
- Ale przecież ja... Tak jest, profesorze.
***
Harry i Draco spotkali się dopiero na przerwie przed trzecią lekcją. Przykryci peleryną niewidką udali się do łazienki Jęczącej Marty, gdzie wreszcie nie musieli bać się niczyjego towarzystwa.
- Hej, coś się stało? – spytał Draco, odgarniając włosy z czoła Harry'ego.
- Pamiętasz te odgłosy, wczoraj, pod gabinetem Snape'a?
- Nie da się zapomnieć.
- W tym samym czasie Ginny miała szlaban. Właśnie u nietoperza.
Ślizgon przekrzywił głowę i przez chwilę patrzył na chłopaka otępiałym wzrokiem. W końcu wybuchnął śmiechem.
- Cii... jeszcze ktoś usłyszy – ostrzegł go Harry. Blondyn z niedowierzaniem pokręcił głową, radośnie chichocząc.
- Nie wierzę... Wesley... i Snape... razem... Harry, trzymaj mnie – to mówiąc oplótł ciało Gryfona ramionami i wciąż trzęsąc się ze śmiechu ułożył głowę na jego piersi. Brunet tymczasem objął talię Draco i oparł brodę o czubek głowy chłopaka, niszcząc lekko jego idealną fryzurę. Po chwili spytał:
- Już ci lepiej?
- Ufff, tak, chyba tak – zachichotał jeszcze raz – Merlinie, biedny Snape. Romansu z Weasley'ówną nie życzyłbym niko...
Harry nagle gwałtownie pacnął się w czoło.
- Draco, myśl! Nie mamy pewności, że ich coś łączy, ale gdyby jednak...może udałoby jej się wyciągnąć informacje. No wiesz, o książce.
- Taa... jeśli coś ich faktycznie łączy...
***
Myślał o jej włosach. Rudych. Nie rozwichrzonych i lekko falowanych, jakie miała Lily. Raczej prostych i gładko przyczesanych. Czy naprawdę zakochuje się w uczennicy, bo tak bardzo przypomina mu miłość jego życia? Czy dlatego zamierza spędzić z nią już kolejną noc?
- Miałam podejść, profesorze – oznajmiła podenerwowana Gryfonka. Snape odwrócił się i sprawdził, czy drzwi są zamknięte, a sala opuszczona, następnie popchnął Wesley'ównę na ścianę.
- O wpół do dziewiątej – wyszeptał zachrypniętym głosem – W moim gabinecie.
***
Lekcje się skończyły. W salonie już czekał na niego Draco.
- Żyjesz? – spytał, opierając dłonie na ramionach chłopaka.
- Teraz już tak. Jak się czujesz, kochanie? Zdjąłeś bandaże – zauważył. Blondyn wzruszył ramionami.
- Nie potrzebuję ich. Rany już prawie się zagoiły.
- Pokaż – Gryfon rozpiął koszulę chłopaka i zsunął ją na podłogę. Draco zarumienił się lekko.
Faktycznie, jeszcze wczoraj głębokie i poważne rany teraz zmieniły się w subtelne, zaróżowione blizny, dodające bladej skórze chłopaka jeszcze więcej uroku. Trzymając się blisko opuścili salon.
- Wiesz co? Pieprzyć kolację. Poprosimy Zgredka, żeby nam coś przyniósł.
- No wiesz! Wykorzystywanie skrzatów domowych? Zaczynasz zachowywać się jak Ślizgon. To wszystko przez, ach... przebywanie ze mną.
- O tak, Draco. Masz na mnie cholernie zły wpływ.
Malfoy przestał się opierać. Miał na głowie ciekawsze sprawy.
***
Zasypiając poczuł, jak ręce Harry'ego wędrują powoli po jego ramionach.
- Kocham cię, Draco - wyszeptał Potter - Muszę być naprawdę ślepy, skoro dostrzegłem to dopiero po tych sześciu latach.
Ślizgon odwrócił się do chłopaka. W jego spojrzeniu malowało się zdziwienie, ale i nadzieja. I dużo, dużo miłości.
- Ja ciebie też, Harry.
***
Przyznaję, nigdy przedtem nie pisałam tego typu rzeczy, więc jeśli zamierzacie mnie bić, to tak, żeby nie bolało. Nox!
CZYTASZ
I'm not your enemy -Drarry
FanfictionHarry Potter i Draco Malfoy od sześciu lat są śmiertelnymi wrogami. Jednak czy właśnie tak musi być zawsze? Może nienawiść, która ich łączą jest tylko zasłoną dla głęboko skrywanych uczuć. UWAGA! Może zawierać sceny przemocy oraz relacji boyxboy (r...