Witajcie kochani, nareszcie rozdział 😍 tak bardzo się cieszymy 😄 mamy nadzieję że wy również! Pozdrawiamy Beatke, LOVE!!!
***
Zdyszana Monika, aby odpocząć usiadła na murku obok plebanii. Próbowała zaczerpnąć świeżego powietrza. Zauważyła po drugiej stronie ulicy Witebskiego, w porwanej koszulce, na boso, z rozczochranymi włosami. Zafrasowany mężczyzna patrzył przed siebie "niewidzącym" wzrokiem.
- Taka piękna kobieta jak pani, musi mieć szczęście w miłości.
Zaskoczona Monika spojrzała na Tomasza.
- Co pani robi na murku? Powinna
pani być w objęciach swojego
mężczyzny.
Dziewczyna westchnęła.
- Chciałabym... Jednak... To
niemożliwe. Miłość nie zawsze jest szczęśliwa. Nie zawsze trafia tam gdzie powinna...
- Wiem coś o tym.Całej sytuacji przyglądała się Michałowa z okna plebani. Kiedy usłyszała słowa Witebskiego, przeżegnała się z dezaprobatą.
*
Kusy przykładał worek z kostkami lodu do twarzy jego ukochanej. Worek był tak duży, że zakrywał całą twarz Lucy. Mężczyzna zagapił się i za mocno go przycisnął.
- Shit, Kusy! I can't oddychać!
- O matko, przepraszam!
Lucy zaniepokoiła się dziwnym zachowaniem Kusego. Był jakiś taki... rozdrażniony. Tak jakby coś ukrywał...
- Holy shit, Kusiaczku, what's wrong with you ostatnio? Co się dzieje z tobą?
- Wszystko w porządku skarbie. Nic się nie dzieje.
Pocałował ją w czoło i poszedł przygotować coś na obiad. Kobieta uspokoiła się i poczuła się kochana.
Wszedł do kuchni. Schylił się, żeby wyciągnąć garnek z szafki. Na wysokości jego oczu znajdował się słoik z sypaną kawą. Zdziwił się, bo Lucy pije tylko rozpuszczalną...*
Monika weszła do knajpy Wioletki.
- Jeden pokój dla mnie.
- A co ty taka zrezygnowana? Gdzie się podziewałaś ostatnio?
- Aaa byłam z Ku... yyy z kuzynostwem na Mazurach.
- No to ekstra! Zazdro max. Pokój 69 dla ciebie.
Wioletka mrugnęła do blondynki na pożegnanie.*
Ksiądz proboszcz siedział w swoim pokoju i czytał książkę. Drzwi się otworzyły i weszła pani Michałowa z kawą.
- Słyszał ksiądz co się w naszej wsi wyprawia?
- Nie. Coś się stało?
- Byłam rano w sklepie a tam plakat "Wielkie disco u Wioletki". Ma ksiądz pojęcie?! Co za rozpusta!
- Tak, tak, zdecydowanie ma pani racje. Niedopuszczalne.
Na chwile oboje się zamyślili. Było coś dziwnego w ich zachowaniu.*
Lucy siedziała sama w domu. Kusego jak zwykle nie było. Coraz częściej gdzieś znikał bez słowa. Nagle jej telefon zapikał. Dostała sms od Wioletki.
"Hejka Lucy! Wbijesz jutro na disco do knajpy? Zaczynamy o 21 ;) ;* <3"
Kobieta poczuła przyjemne mrowienie w całym ciele. Tak bardzo potrzebowała dobrej zabawy. Kochała Kusego, ale była młoda - musiała się wyszaleć. Była niezwykle podniecona wieścią o wiejskiej dyskotece. Momentalnie przypomniały jej się te wszystkie nowojorskie kluby. Bez wahania odpisała drżącymi dłońmi, że wbije z największą chęcią.
***
Przeczytałeś? Skomentuj! Będzie nam bardzo miło 😘