Rozdział 2

18 3 0
                                    

Trevor
Stanąłem przed drzwiami siostrzyczki pełen obaw. A co jeśli nie potrafię z nią rozmawiać? Albo ma jakieś problemy a ja dopiero teraz się o tym dowiem? To wszystko było chore! Jestem jednym z najbardziej wpływowych mężczyzn na świecie, a boję się zapukać do drzwi siostry!
Opanowałem się, wyciągnąłem dłoń, żeby zapukać i nagle Ravi otworzyła drzwi. Zaczęliśmy się troche śmiach. Raczej nie z komizmu sytuacji, bo tego akurat nie było, ale żeby rozładować napięcie. Wszedłem z nią do jej pokoju. Ściany miała w kolorze brudnego różu, natomiast meble białe. Miała bardzo dużo zdjęć, poukładanych w ramkach na szafkach, powieszonych na ścianie a nawet na sznurku przy suficie. Wiele z nich było z przyjaciółmi, kilka z moich koncertów, a reszta to zdjęcia wszystkiego co nas otacza. Ulica, samochody, las... Ale nie były to zwykłe zdjęcia, każde z nich miało w sobie "to coś". Ravi jednak zawsze zapierała się, że fotografia to w żadnym stopniu nie jest jej pasja, co bardzo mnie dziwiło.
-Co cię tu sprowadza? -zapytała niepewnie
-Raz na pół roku warto porozmawiać z jedyną siostrzyczką.
-Więc, o czym chcesz rozmawiać?
I to był ten moment, którego bardzo się obawiałem. Nie wiedziałem o czym chcę z nią porozmawiać. Nie chciałem wpaść przecież w schemat cioci z Ameryki z pytaniami "Jak idzie ci w szkole" i stwierdzeniami "Aleś ty piękna, pewnie wszyscy kawalerzy sie za tobą oglądają".
-Hej, jesteś tu jeszcze? -Rav pomachała mi ręką przed twarzą.
-Zamyśliłem się, nawet nie wiem o czym chcę z tobą porozmawiać i to jest okropne!
-Dziwisz się? -uśmiechnęła się lekko. -Prawie się nie znamy, ciągle jesteś na wyjeździe. Nie powinno cię dziwić, że nie potrafimy rozmawiać.
Zrobiło mi sie trochę przykro po tych słowach, ale nie dowiedziałem się niczego, czego nie wydedukowałem sam.
-To się poznajmy.
-Jak?
-Pojedź ze mną na resztę trasy. Zaczęły się przecież wakacje, a mój grafik w końcu się rozluźnił. Poznasz mnie i moich przyjaciół "po fachu". -Mówiąc to ostatnie uśmiechnąłem się pod nosem. Od razu pomyślałem o jedynej osobie dzięki której jeszcze nie zwariowałem. Mianowicie o Ethanie.
-Mówisz poważnie? -Miałem wrażenie, że zaświeciły jej się oczy.
-Jak nigdy.
Pierwszy raz widziałem ją taką szczęśliwą, chyba pierwszy raz od 10 lat widzę ją szczęśliwą. W całym tym przypływie radości nawet przytuliła swojego prawie nieznajomego brata. Ale nagle spoważniała.
-Nie uda się. -Wydukała prawie przez łzy
-Czemu?
-Rodzice.
Faktycznie, rodzice zawsze chowali Raven przed mediami, a nagle mieliby ją puścić na trasę koncertową. Nie przemyślałem tego.
-Przekonam ich. -Starałem się mówić przekonywującą. Objąłem Rav jedną ręką i siedzieliśmy tak przez długą chwilę.

Trasa sławnego brataWhere stories live. Discover now