Rozdział I

325 20 1
                                    


Anna odziedziczyła ten dom po swojej ciotce. Zadbany, z piętrem, w pozornie przyjaznym sąsiedztwie. To tu dziewczyna ma zapomnieć o swoim dzieciństwie, o tym, że kiedykolwiek była dzieckiem.

Dzieci to dobre istoty, ale nie potrafią się bronić. Ich los zależy od dorosłych ludzi w otoczeniu. To dorośli są źli. Wykorzystują bezbronność maluchów w swoich brudnych celach. Bardzo brudnych. Ale skoro Anna jest już dorosła to znaczy, że będzie taka, jak oni? To niemożliwe.

Dziewczyna powoli wkłada do zamka stary, trochę już podrdzewiały klucz. Przekręca. Pewnym ruchem otwiera drzwi. Zupełnie, jakby mieszkała tu już od lat. Dom czekał na Annę dobrych kilka miesięcy, a jego wnętrze sprawia, że Ania ma wrażenie, iż ciotka wyszła tylko po chleb do sklepu. Trudno uwierzyć, że nie żyje już od roku. Ale swoją drogą, to podobno była bardzo religijna osoba. Jeżeli "niebo" istnieje, zapewne już tam jest. A to jest o wiele lepsze od piekła na ziemi. Swoją drogą wszystko jest od niego lepsze.

Trudno jest przywłaszczyć sobie czyjeś rzeczy. Wprawdzie notariusz powiedział, że to wszystko należy teraz do Anny, ale gdy ktoś jest Twoją rodziną tylko na jakimś bezwartościowym papierku to nie poczuwasz się do dziedziczenia po nim czegokolwiek. "Czy ciotka na prawdę nie miała na moje miejsce lepszego kandydata?" - myślała - "Cóż, nie powinnam narzekać, bo to chyba jedyna opcja mieszkania, jaką mam. A może dam radę zacząć wszystko od nowa? Ehh, mało prawdopodobne".

Po godzinie Anna już wszystko rozpakowała. Nie posiada zbyt wielu rzeczy. Tam, skąd przyszła, nie ma się żadnych rzeczy. To, że w tej chwili ma kilka koszulek i 2 pary spodni to tylko i wyłącznie zasługa pewnego bardzo sympatycznego policjanta. Historia dziewczyny nim wstrząsnęła i już następnego dnia wręczył jej reklamówkę z ubraniami. Swoją drogą bardzo miło z jego strony, prawda? To właśnie on przywiózł Annę na tę ulicę i pomógł jej odnaleźć prawidłowy adres. Dał jej nawet numer swojego telefonu "w razie czego".

Następne kilka godzin Ania spędziła na poznawaniu nowego domu. Tu i ówdzie pościerała kurze, zmyła podłogę w kuchni - nawet przyrządziła sobie obiad z mikrofali (w to też wyposażył ją wcześniej wspomniany policjant). Dzięki Bogu, w kuchni jest mikrofalówka.

Annie udało się już ukończyć wszystkie zadania, zaplanowane na dzisiejszy dzień. Siedzi i wpatruje się w ścianę. Nie chce iść do ludzi. Nie zna nikogo. Nie chce poznawać.

Dziecko bandytyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz