Nie tak bardzo daleko, nie ta dawno temu, kiedy Michał Janas był małym chłopcem (zbieżność imion i nazwisk przypadkowa), a na świecie mieszkały fioletowe słonie żył sobie Zygfryd. Był to chłopiec, w wieku 16 lat, o zielonych oczach i rudych włosach. Wyglądał bardzo dziewczęco. Pewnego dnia spotkał innego chłopca w wieku 16 lat, który zaprosił go do przejażdżki na fioletowym słoniu. Pojechali więc na słoniowe ranczo i spróbowali osiodłać słonia, ale byli frajerami i nie potrafili. Wtedy poprosili o pomoc właściciela rancza - Jana Śliwińskiego. Był on jednak jeszcze większym frajerem i został zadeptany przez słonia. Umarł tak ja chciał - będąc postacią drugoplanową, w ciekawy sposób. Chłopcy nie pojeździli na słoniu, gdyż resztę dnia zajęło im zeskrobywanie właściciela rancza ze stóp słonia. Było to strasznie żmudne i śmierdzące zajęcie, bo z powodu ciepła ciało zaczęło się rozkładać. Gdy w końcu uporali się z truchłem, poszli pod prysznic, jednak skończyła się ciepła woda. Niestety był tylko jeden prysznic, więc chłopcy ustalili, że pójdą na zmianę. Nie mogli się jednak zdecydować, który pójdzie pierwszy, bo każdy chciał się pozbyć smrodu. Stwierdzili, że rzucą mydło i ten, który się po nie schyli, idzie pierwszy.
W tym samym czasie bardzo daleko z tamtąd Filip Ronke konał stratowany przez stado mamutów. Następnie jego ciało, lub to, co z niego pozostało, zostało pożarte przez tygrysa szablozębnego - Diego. Zrozpaczony Andrzej rzucił się na tygrysa z kawałkiem trzciny w zębach, jednak i on poległ z urawną głową i wnętrznościami rozchlapanymi na drzewach. Na tą ucztę przybyły wygłodzone sępy, które posiliły sie ciałem obu chłopaków. Potem postanowiły zagrać w siatkówkę głową Andrzeja. Jeden z nich wybił ją aż na słoniowe ranczo, gdzie Zygfryd i jego przyjaciel zaprosili kilku zaprzyjaźnionych murzynów do gry w mydło. Gra polegała na tym, że rzucało się nad sobą mokre mydło i ten, kto je złapał dawał zadanie innym. Zygfryd akurat trzymał w garści mydło, zwycięsko unosząc je nad głową, gdy dostał z głowy Andrzeja, która strąciła mu z karku jego własną.
Tymczasem Filip i Andzrej byli już w drodze do piekła. Przydałoby się nadmienić, co stało się 10 lat wcześniej. Chłopcy poznali się na obozie adaptacyjnym, na którym od razu znaleźli się wzrokiem w tłumie innych ludzi. Od tego się zaczęło. Stali się przjaciółmi. Jednak sielankę zakłóciła ciekawska Gosia, która wypytała ich o mało ważne drobiazgi historyczne. Chłopcy dawali sobie znaki, aby jakoś spławić natarczywą dziewczynę. To bardzo zbliżyło ich do siebie. Zaczęli nocować w jednym pokoju, aby nie mogła ich znaleźć.
-------------------------------------------------------------------------------------
W tym momencie czwórka młodych, znudzonych twórców postanowiła zagłębić się w oglądanie "Epoki Lodowcowej 2". Może kiedyś, na kolejnej wycieczce do Berlina dokończymy tą fascynującą historię, znowu dopowiadając do niej po kolei jedno czy dwa zdania ;)