Prolog

112 9 6
                                    


Kurwa.
Znowu obudziłam się w środku nocy dusząc się i ledwo oddychając. Szczerze to mam tego dosyć. Mam dopiero 18 lat, a nie wiem czy dożyję przyszłego miesiąca. Zresztą kogo by to obchodziło gdybym umarła? Nikogo.
Łatwiej by było jak bym już odeszła w niepamięć. Nie okłamywalabym swoich najbliższych już nigdy więcej. Nikt by się nie rozczarował moją osobą - bo tak, całe moje życie to jedna wielka porażka. Po pewnym czasie się przyzwyczaiłam.
W takich chwilach myślę sobie
"Haley kurwa, czemu ty jeszcze żyjesz, już dawno powinnaś podciąć sobie żyły albo skoczyć z mostu."
Nie mam siły walczyć, to mnie niszczy. Przed znajomymi mogę udawać, że jestem normalną nastolatką, lecz gdy tylko zostaje sama nie muszę już nikogo oszukiwać. Wiele osób mówi, że wygrywa ten, kto jest silniejszy, a przegrywają słabsi. Lecz nie o to chodzi w raku.
Rak to jest gra. Możesz w niej jednak uczestniczyć bez podejmowania żadnych decyzji. Nigdy nie wiesz jak potoczy sie twój los.
Tak więc ja nie będę dawać się robić w balona, bo wiem jak to jest, wiem, że i tak przegram, więc po co grać? Wybacz mamo, ale ja nie chce się męczyć jeszcze bardziej żeby osiągnąć coś, co jest niemożliwe.

***
Haley (czyt. Hejli)
Moje pierwsze opowiadanie piszcie w komentarzach co mogłabym poprawić♡

Wybacz SkarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz