rozdział 7

33 5 2
                                    

Kolejna nieprzespana noc i to wszystko przez tego idiote. Cały czas myślę o jego ustach i cudownych oczach. Nie wiem co z tym zrobić. Kiedy jest przy mnie zaczynam coś czuć, ale jak czasami się odezwie to cały czar pryska.
Ale koniec rozmyślania. Dzisiaj kolejny dzień szkoły.
Jakimś cudem zwlekłam się z łóżka i zaczęłam przeglądać szafe. Jak zwykle nie mam w co się ubrać. Ostatecznie wybrałam krótką spodniczke i podkolanówki. Do tego bordową bluzkę i conversy.
Potem zeszłam na dół i zobaczyłam kartkę na blacie od mamy.

"Wrócę późno. Obiad masz w lodówce.
Kocham Cię.
Mama"

No nic. Jak zwykle zjem sama.
Mary jeszcze nie wstała.
Postanowiłam zrobić jej niespodziankę i przygotowałam nasze ulubione gofry z czekoladą i owocami.
Włączam muzykę i zaczynam wywijać biodrami w rytm.
- Kochana gdzie nauczyłaś się tak ruszać. Moja babcia lepiej tańczy.
Odwracam się a ze schodów schodzi Mary.
- W moim własnym domu mnie obrażasz? To ja ci zrobiłam gofry twoje ulubione, a ty zero wdzięczności.
- Zrobiłaś mi gorfy?! Bądź moja błagam.
- Teraz to się podlizujesz. Ale dobra dam ci jak pożyczysz mi słuchawki.

Zjadłysmy śniadanie i Mary poszła się szykować do szkoły. Okazało się, ze wróciła tu na jakiś czas i znowu będzie chodzić ze mną do szkoły.

- Idiotko rusz dupę! Spóźnimy się przez ciebie!
- Nie drzyj się, już idę!
- To ty się teraz drzesz!
- Nie, ty!
- Masz dowody?
- Mam!
- Pokaż. Nie wierzę ci!
- Sory nie pokaże. Tajne/poufne.

Kocham te nasze głupie rozmowy.
Czasmi są pojebane ale te są najlepsze.

Chyba tylko ty jesteś pojebana.

A to też prawda. Sam fakt, że gadam teraz sama ze sobą coś już znaczy. Weźcie mnie do psychiatryka albo nie sama się zawioze. Już sobie to wyobrażam:
"Dzień dobry jestem Haley i mam problem. Jestem pojebana. Macie na to jakieś lekarstwo? Coś innego niż kaftan lub eutanazja?"


Kiedy wjechałyśmy na parking ON tam stał. Ubrany w czarne rurki i białą koszulkę. W pewnym momencie nasze oczy się spotkały, a ja straciłam grunt pod nogami. Szybko odwróciłam się i ruszyłam w stronę budynku jednak powstrzymało mnie klepnięcie w tyłek.

-No co tam mała?

Spojrzałam przez ramie i ujrzałam uśmiechniętego Chrisa.

- Niezły tyłek. Jakbyś chciała to mógłbym się nim zająć.

- Sory, ale podziekuje. Wolę facetów, którzy mają fiuta większego niż swoje ego. - odpowiedziałam wrednie Chrisowi.

Usłyszałam na końcu parkingu głośne parsknięcie śmiechem. Odwróciłam się w tamtym kierunku i zobaczyłam jak Dylan wywierca we mnie dziurę. Ma dzikie spojrzenie, które zaczyna mnie krępować. Czas się stąd jakoś wymiksować.
Na szczęście Mary podbiegła do mnie i poszłyśmy razem do mojej szafki.

- Czego chciał od ciebie Chris? - zapytała w prost Mary.

- Pomacać chciał.

- Wiedziałam, ze długo nie wytrzyma.- zasmiała się moja przyjaciółka.

- Choćmy na matme bo zaraz się spóźnimy a mam dosyć ten jędzy, która się nade mną znęca.

- Profesor Smith? Masz przesrane jeżeli się na ciebie uwzięła.

- Dobijaj mnie bardziej.

- Już nie żyjesz. - odpowiedziała moją przyjaciółka i w powietrzu przesłała mi buziaka.

- Ty zawsze mnie podniesiesz na duchu.

Zadzwonił dzwonek i poszłyśmy na lekcję. Trzeba jakoś przetrwać tą cholerną matme.
Całe zajęcia nasza szanowna pani profesor pytała mnie i kazała rozwiązywać zadania na tablicy.
Mam jej dosyć. Niech znajdzie sobie kogoś innego do dręczenia.

Parę kolejnych lekcji minęło bez problemowo. Na przerwie obiadowej szłyśmy razem z moją przyjaciółką na stołówkę. Oczywiście musiałyśmy trafić na Liama.
Stanął przede mną i nie dał mi przejść obok. Czego on znowu chciał?

- Haley możemy pogadać?

- Czego chcesz?

- Wolałbym pogadać na osobnosci.

- Nie interesuje mnie to czego ty chcesz. Masz problem. Chcesz to mów. Nie obchodzi mnie to.

- Chciałem przeprosić cię za tą imprezę nie wiem co mi odbiło. Byłem pijany i nie panowalem nad sobą.
Wyglądał na skruszonego i widać było ze żałował. Albo dopracowal grę aktorską do perfekcji co jest bardzo możliwe. Jednak mu uwierzyłam.

- Rozumiem. Nie znaczy to, że ci wybaczyłam albo że będziemy teraz przyjaciółmi. Doceniam to, że się starasz i mnie przepraszasz.

- Mam nadzieję, że z czasem mi wybaczysz. Jeszcze raz przepraszam.

No i po tym wszystkim poszedł sobie tak po prostu. Odszedł w kierunku przeciwnym niż stołówka a ja widziałam jak Mary odprowadza go rozmarzonym wzrokiem.

Zaraz co?!

Muszę się dowiedzieć od niej wszystkiego.


***
Przepraszam, że rozdziały pojawiają się tak rzadko. Teraz będą dodawane regularnie.
Buzi C.

Wybacz SkarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz