| it's over |
Śmiech rozjaśnił na moment pomieszczenie, sprawiając, że przez parę sekund nikt nie pamiętał o tym, jak ciemne było w rzeczywistości.
Metaforyczna ciemność najgęściej gromadziła się wokół nieco chuderlawej osóbki stojącej za ramieniem mężczyzny zajmującego najważniejsze miejsce w pomieszczeniu: czarny, skórzany fotel za biurkiem.
Dwie osoby siedziały na przeciwko, na zwykłych krzesłach.
Muszą rozmawiać o czymś bardzo przyziemnym, pomyślała z lekką pogardą osóbka, tak naprawdę niezainteresowana tym, co się wokół niej działo. Kątem oka zerkała za okno, zupełnie jakby w każdej chwili mogła najść ją ochota na otworzenie go i wyskoczenie na zewnątrz.
Nie była to oczywiście prawda. Tak długo, jak nie miała pozwolenia na żaden ruch, tkwiła na swoim miejscu, co jakiś czas wypełniając proste polecenia takie jak podanie książki czy przyniesienie herbaty.
- [F/n]-chan, podasz pendrive? Leży na stole. - Bezwiednym ruchem wskazał stolik do kawy stojący na drugim końcu pomieszczenia.
Bez wahania poszła w tamtym kierunku, nie rozglądając się już na boki.
O czym rozmawiał z tamtą parą - nie wiedziała. Już na samym początku powiedział, że nie wolno jej tego słuchać. A ona nie ośmieliła się mu sprzeciwić.
Słuchała tylko tego, co było powiedziane do niej. Robiła tylko to, co jej nakazał.
W jej głowie nie było już miejsca na samodzielne myślenie - nie było powodu, nie było uzasadnienia; cokolwiek powiedział, było prawem.
Taki tryb życia był wyjątkowo wygodny dla obojga. Ona nie musiała się niczym martwić - bo też nic jej nie groziło, nie musiała się wysilać, bo myślał za nią.
A on miał to, czego chciał.
Czyż nie był to dobry układ? Bez zmartwień, bez trosk, przepełniony bezpieczeństwem i bezgranicznym posłuszeństwem?
Podała pendrive i stanęła ponownie za jego plecami, tym razem wbijając wzrok w regał na książki po prawej. Mało interesujące, mało pouczające.
Bo jakie znaczenie miała teraz wiedza?
Tak długo jak on wiedział, jak się z nią obchodzić, nic więcej się nie liczyło. A przecież wiedział, tego była pewna.
- [F/n], dobrze się spisałaś.
Sprzątała właśnie rozstawione wszędzie książki. Izaya siedział w swoim fotelu i przyglądał jej się, nie ruszając nawet palcem, by jej pomóc.
Dziewczyna podniosła głowę i uśmiechnęła się nieśmiało.
Gdy wstał, wyprostowała się, bo w głębi serca wiedziała, że idzie w jej stronę. Czekała cierpliwie aż podejdzie.
Mężczyzna uniósł jej podbródek i wbił wzrok w jej przepełnione zaufaniem oczy.
- Jesteś naprawdę żałosna.
| what a stupid human |
♠
CZYTASZ
𝐎𝐛𝐞𝐝𝐢𝐞𝐧𝐭 || 𝐈𝐳𝐚𝐲𝐚 𝐱 𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫
FanficFanfiction Izaya x Reader PL Beta Reader: https://www.wattpad.com/user/severeassassin To od początku było coś niepokojącego. Nie wiedząc jeszcze, co dokładnie, czułam niepokój. Pozornie nie dający się uzasadnić, prymitywny niepokój, jak...