IV. Chris

360 52 40
                                    

Chris wyjrzał za okno, marszcząc brwi.

Od kilku dobrych dni nad Nowym Jorkiem wisiały burzowe chmury. Chłopak wiedział, że jest to związane z jego "drugim" życiem, ale nie do końca wiedział o co dokładnie chodzi.

Po skończeniu lekcji, jak zwykle, udał się do domu i nie zastał tam nikogo. Normalka. Ojciec zapewne w pracy, a siostra jeszcze nie wróciła ze szkoły.

Wszedł do swojego pokoju, rzucił plecak na podłogę, uchylił okno i już miał usiąść przy biurku, by odrobić pracę domową i mieć naukę z głowy, kiedy ze zdziwieniem uświadomił sobie, że za oknem, na balkonie, ktoś stoi.

— Hej! — zawołała osoba za oknem. — Otwórz te drzwi, bo nie chcę ich rozwalać!

Chris przyjrzał się dziwnemu gościowi. Nie miał pojęcia, czy to chłopak czy dziewczyna, bo miał, lub też miała na sobie dziwny, czarny kombinezon, zakrywający również twarz, odsłaniając jedynie złote oczy.

Chłopak wyjął z plecaka sztylet z niebiańskiego spiżu i ostrożnie podszedł do okna. Dziwna postać podparła biodra rękoma i Chris uznał, że sylwetkę ma typowo kobiecą.

— Otworzysz to okno? — spytała nieznajoma, marszcząc brwi. — Nie chcę rozwalać kolejnego.

Blondyn pokręcił głową.

— Jak mamy rozmawiać przez szybę? — spytała.

— Jak na razie cię słyszę, więc nie widzę potrzeby usuwania jedynej przeszkody między mną a tobą — powiedział głośno. — Może jesteś potworem albo nieproszonym bogiem. A potworów mam w życiu dość.

— Jestem półbogiem — odpowiedziała postać, autentycznie urażona.

— To zdejmij to... to coś z głowy — nakazał Chris, modląc się w duchu.

Dziewczyna posłała mu obrażone spojrzenie, po czym ściągnęła z głowy maskę. Jego oczom ukazała się szczupła, pociągła twarz rudowłosej dziewczyny o wąskich ustach i prostym nosie.

— Wygądam ci na potwora? — spytała, zakładając rękę na rękę.

— No... nie. A tak wracając to tematu, to po co tu przyszłaś?

Dziewczyna uśmiechnęła się drwiąco, wyjmując coś z kieszeni.

— To twoje?

Chris otworzył szerzej oczy ze zdumienia. Ujrzał nic innego, jak bransoletkę jego siostry — zwykły, prosty, srebrny łańcuszek na rękę — i przeraził się, bo ta właśnie rzecz była dla jego siostry jedną z najważniejszych na świecie.

— Eee... Skąd to masz? — spytał, zaciskając dłoń mocniej na rękojeści sztyletu.

— Wzięłam sobie — odparła, uśmiechając się szeroko.

— Jak to wzięłaś sobie?

— No, normalnie — powiedziała. — Podeszłam pod to okno obok — wskazała w stronę pokoju jego siostry — wybiłam szybę i sobie wzięłam.

Chris wybiegł ze swojego pokoju i zajrzał do pokoju siostry. Rzeczywiście. Wybite okno. Odłamki szkła rozsypały się po podłodze, tworząc dziwną mozaikę na tle fioletowego dywanu.

Bunt HerosówWhere stories live. Discover now