Niebieskowłosy spojrzał w talerz. Było tam tyle pyszności! O takim śniadaniu w Vongoli mógł tylko pomarzyć. Grzecznie podziękował za posiłek i zaczął jeść. Choć wiedział, iż mafioso mogą wyglądać na zwykłych ludzi, to nie mógł powstrzymać wrażenia, że siedzący obok człowiek ma nikłe pojęcie o tym fachu. W między czasie zauważył zmartwienie na twarzy szatyna. Dwudziestolatek jakiś czas później spojrzał na zegarek.
- Muszę już iść. - wstał od stołu.
- Mógłbym pojechać z panem? - Nemet odłożył talerz do zmywarki - Nie zostanę w czyimś pustym domu.
- Pewnie - skinął głową - Jechałeś kiedyś na motorze?
- Miałem się uczyć, gdy dołączę do CEDEF. Na razie jestem tylko uczniem Lal Mirch.
- Naprawdę? - wyszedł razem z chłopakiem z mieszkania - Dajesz sobie radę z jej spartańskim treningiem?
- Jej mąż często przerywa nasze praktyki, więc jakoś żyję.
- Pamiętam jak byłem najpierw torturowany stylem walki Hibariego, a potem Lal mnie dobijała - zaśmiał się.
- Była pańską mistrzynią?
- Przez jakiś czas - usiadł na jednośladzie i dał znak chłopakowi, aby się pośpieszył.
Nastolatek wskoczył na motor i już wkrótce mknęli przez ulice Namimori w drodze na lotnisko.
~•~
Ciemnowłosa dziewczyna szła kamienistą ścieżką z przewieszoną przez ramię torbą. W słońcu błyszczało jej czarne i srebrne oko, które zmieniało swoją barwę w zależności od kątu padania promieni słonecznych. Bawiła się swoimi warkoczykami, dopóki nie stanęła przed niewielką posiadłością, nie pociągnęła za klamkę i weszła do niej. Pierwsze co zobaczyła to bałagan. Porozrzucane i brudne buty. Jednym słowem - syf. Naprawdę jeden wielki SYF. Gdzie ich właściciele chodzili, że były tak wybłocone? Przebrała swoje i ruszyła do czegoś, co przypominało salon.
- Guten Morgen. - rzuciła.
- Schwarz-chan! - białowłosy facet pojawił się na przeciwko dziewczyny w ułamku sekundy - Ohayo~♥
- Mogę prosić szefa o sprzątanie w przedpokoju? Nie wiem gdzie byliście, że tak nabrudziliście, ale ja nie będę po was sprzątać. Obowiązek Pana Byakurana - dbać o swoją rodzinę.
- Ale...~♥
- Czy szef próbuje się wymigać od roboty? Papierkowa robota nie jest wygodniejsza, niż poukładanie tych kilku par butów oraz wyczyszczenie ich. Poza tym, nie możesz się nikim innym wysłużyć poza mną? Zakuro i Bluebell cały czas się lenią.
- Ej! - niebieskowłosa oderwała wzrok od komputera.
- Bluebell, idź posprzątać w przedpokoju. - rzucił Byakuran.
- Eeeeh? - jęknęła.
- Chcę dać Schwarz-chan prezent, pośpiesz się~♥
- Prezent? - dziewczyna zdziwiła się.
- A no~♥ - wyciągnął zza pleców szkatułkę i wręczył ją czarnowłosej.
Schwarz uchyliła wieko. W środku znajdowały się trzy sześcienne pudełka i cztery pierścienie. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dzięki, Boss~.
~•~
Hotel, który wynajęła rodzina Giglio Nero miał miłą domową atmosferę. Utrzymany w ciepłych barwach, razem z restauracją odprężał gości i co najważniejsze, pozwalał im na swobodną rozmowę (Czy gdy jesteś otoczony luksusem i elegancją łatwo Ci dyskutować? Założę się, że wtedy trudno ci cokolwiek powiedzieć!).
Nemet siedział obok Kyoko, Haru, Chrome, Biancii, Yuni, I-pin oraz, Bóg wie czemu, towarzyszącego im Lambo, przysługując się ich rozmowie. Dziewczyny głównie wypytywały Yuni, jak tam wiedzie się jej we Włoszech i czy ma już kogoś na oku. Tak, właśnie o to ją wypytywały!
Gamma (który oczywiście MUSIAŁ polecieć razem z księżniczką), Reborn, Tsuna i ogólnie wszyscy Strażnicy (poza Gokunderą który studiuje poza granicami kraju oraz Hibarim i Mukuro... Chyba nikt nie wie co oni obecnie robią) siedzieli przy barze pijąc niskoprocentowy alkohol (czyli piwo). Sawada nie kwapił się dołączyć do dyskusji prowadzonej między dwoma... em... idiotami? (Cóż, z pewnością bardzo atrakcyjnymi idiotami) i w swej dorosłej formie jego własnym korepetytorem-zabójcą.
Blondyn, który również do tej pory milczał odezwał się:
- Coś się stało, Vongola?
- Hę? - szatyn drgnął i spojrzał na Gammę - Cóż, TO wcale nie jest takie coś. Dziewiąty nie żyje.
W tym momencie, wszyscy mężczyźni okupujący bar przestali rozmawiać. Yamamoto miał wyraz twarzy w stylu 'Strikeout?! Kiedy?!', a poinformowany wcześniej Ryohei powiedział:
- Gdyby ekstremalnie sprecyzować to został zamordowany razem ze strażnikami.
W tym momencie nawet przystojny, dorosły Reborn zrobił minę taką, jakby dostał paraliżu twarzy. To było oczywiste - Sasegawa zjadł słownik języka japońskiego i poznał definicje trudnych słów. Nawet definicję defincji. Nie ma innego wytłumaczenia!
Czyżby Ryohei się odidiocił?
To zbyt piękne by było prawdziwe.Tsunayoshi świadomy, że zabójca-korepetytor domaga się odpowiedzi na jedno zasadnicze pytanie podniósł na niego wzrok.
- Polecę do Włoch tylko na pogrzeb. Tym razem, mimo wszystko, nie zamierzam mieszać do spraw Vongoli.
Mężczyzna sięgnął po swoje piwo.
- Zależy, czy ci się to w ogóle uda.
------------
Yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy.No...
Ja sama nie wiem co o tym mam myśleć.
Zamawiam ostrą krytykę!
CZYTASZ
Vongola Famiglia: Czas X pokolenia [porzucone]
Fanfiction6 lat po zakończeniu Konfliktu Arcobaleno, kandydat na następnego szefa Vongoli, Sawada Tsunayoshi wiedzie swoje 'normalne' życie. Niestety wkrótce sielanka się kończy i Tsuna jest zmuszony decydować. Przejąć Vongolę - czy może - nadal żyć tak jak w...