Rozdział I "Złe Wieści"

368 17 112
                                    

Niebieskowłosy szesnastolatek grał na smartfonie z wywalonymi nogami na stół. Zabawę przerwała mu rudowłosa kobieta odbierając chłopakowi komórkę.

- Nemet masz robotę.

- Jaką? - spytał próbując odzyskać swój telefon.

- Masz przekazać ten list człowiekowi znanym jako Sawada Tsunayoshi - zamachała kopertą.

- Dlaczego akurat ja?

- Jesteś najszybszy we Włoszech, a sprawa jest pilna.

- Jakieś interesy Vongoli?

- Nie. Sytuacja jest o wiele bardziej poważna.

- Dopóki nie będę wiedział po co mam to zanieść do jakiegoś Sawady i kto jest nadawcą to nic nie zrobię.

- Jak w ogóle cię przyjęliśmy do naszej Famigli?

- Nie mam bladego pojęcia.

- Naprawdę jesteś denerwujący. - wyprostowana spojrzała nastolatkowi w oczy - Nono nie żyje.

Zszokowany chłopak zerwał się z krzesła.

- List jest od Strażnika Deszczu, a lada chwila Zewnętrzny Doradca zostanie przeniesiony do szpitala Namimori w Japoni, jednak jest w stanie śpiączki.

- Eeh?! - przerażony spojrzał w piwne oczy rudowłosej - Co się do cholery stało?!

- Nie wiemy. Najprawdopodobniej Nono został zaatakowany. Niestety Strażnik nie chce mi nic powiedzieć. To co? Zaniesiesz ten list Sawadzie Tsunyoshi?
Nemet w milczeniu wziął kopertę i adres od kobiety.

- Spakuję się - powiedział cicho.

Nawet on wiedział, że śmierć szefa Vongoli nie wróży dobrze. Tu nie chodziło tylko o to, że umarł człowiek. W rodzinie w każdej chwili mógł zapanować chaos. Jedyne czego nie wiedział to jaki ten Sawada może mieć udział w tym wszystkim. Czy on jest kimś ważnym dla Vongoli?

Cóż, w każdym razie trzeba było przygotować się do podróży. Nemet jednak nie podróżuje w standardowy sposób. Dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu swojego trybu hiper ostatniej woli potrafi przemierzyć wiele kilometrów w zaledwie kilka chwil (oczywiście z przerwami), co skutkuje zwykle zmęczeniem.

Po "wylocie" z Włoch pierwszy przystanek zrobił na terenie Polski, a kolejne cztery w Rosji. Dotąd nie leciał tak daleko, dlatego zmęczenie które odczuwał było o wiele większe niż zwykle. Mimo to starał się dotrzeć do Sawady Tsunayoshiego jak najszybciej. Nie wiedział jak, ale miał nadzieję, że ten człowiek pomoże w jakiś sposób rodzinie mafijnej którą cenił ponad swoje życie. Co prawda lubił się lenić i dokuczać rudowłosej Helenie, ale to właśnie ta rodzina ocaliła go przed niechybną śmiercią, dostrzegła w nim potencjał i przygarnęła.

~•~

W końcu dotarł do Namimori. Na zegarze dochodziła godzina ósma wieczór. Nemet był już całkiem wykończony gdy dotarł do domu znajdującego się pod wskazanym adresem. Wziął wdech i zapukał drzwi. Otworzył mu nieco zaskoczony wizytą szatyn.

- Czy zastałem Sawadę Tsunayoshi'ego? - spytał, jednak nie usłyszał odpowiedzi.

Zemdlał wpadając niemal w mężczyznę stojącego u progu. Dwudziestolatek złapał chłopca i obracając głowę w kierunku mieszkania krzyknął:

- Ryohei, mógłbyś mi pomóc?

------------

Nie wiem czy mi wyszedł czy nie xD
Mam nadzieję, że osoby czytające moje fanfiction dobrze się bawią~ :)

Vongola Famiglia: Czas X pokolenia [porzucone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz