*Rozdział 1* (Bas w Public Image Limited ssie)

121 5 0
                                    

-I co sądzisz?
-A co mam kurwa sądzić? Tabs jak tabs! Co mam Ci powiedzieć?
-Co o nim sądzisz!
-Co sądzę? Rytm podjebany z "Castle of Glass".
-Sam jesteś podjebany z " Caste of Glass"! Ja nie słucham LP!
-Jesteś idiotą...
-No, nie ważne.. Powiedzmy, że masz racje, ale co o tabsach myślisz?
-A co mam myśleć? Tabulatory to w większości rytm.
-Co ty pierdolisz?
-No weźmy za przykład "this is not a love song" od PIL albo jakikolwiek kawałek Slipknota. Uderzają w pustą strunę, ale do rytmu i właśnie dla tego to brzmi.
-Hmm.. Dobry przykład. Więc weźmy to PIL.. I spróbuj mi powiedzieć, że bas brzmi u nich lepiej niż po prostu przeciętnie...
-Eh.. Em.. W sumie racja... Zły przykład...
-To nie zły przykład tylko jebana zła teza! No jak by brzmiało Californication na przykład jakbyś grał je do rytmu, ale na zerach?
-Dostatecznie!
-Kurwa! Po co grać dostatecznie?
-Stary! Gramy punka!
-No ja jebie! Wiem o tym! Jakbyśmy grali coś bardziej wymagającego to pisałbym dłuższe taby!
-Eh.. Nie ważne.. Nie chce mi się kłócić.. Niech Ci będzie, śliczna Tabulatura. Normalnie mi stanął.
-No wiem. Chuj. I tak pewnie jak zwykle skończy się na tym, że zagramy SO2 i 21 Guns, i to będzie koniec naszych wyczynów dzisiaj.

Tak w większości wyglądały nasze próby. Chłodnica czasem mnie wkurwiał, ale to jednak najlepszy kumpel. Właściwie nigdy nie kłóciliśmy się na serio. Chłodnica był 17-letnim "Emotramposzczałem"... Właściwie to nie.. Słuchał Hardcore'u, Punka i Hard Rock'a i nie ubierał się jak emo. Nazywałem go tak pieszczotliwie, bo miał dość długą grzywkę i bardzo bladą skórę. Był niższy odemnie. Miał jakieś 175cm wzrostu i
ciemno-brązowe oczy. Grał na gitarze od jakichś czterech lat. Był jedynym członkiem zespołu który miał jakiekolwiek umiejętności w dziedzinie, którą się zajmował. To znaczy.. Ja grałem na basie lepiej niż Sid, basista Pistolsów, ale kto powiedział, że on grał dobrze? Jeśli chodzi o resztę zespołu (trzy-osobowego) został jeszcze wokalista - Szajba - Rudowłosy jegomość. Ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, błękitne oczy i podobna ilość piegów, co pryszczy. Był wysoki i raczej szczupły. Był Pankiem czystej krwi (tzn. mył się raz w miesiącu), nosił stare, podarte i pomalowane czerwoną farbą glany (jednego pomalowałem mu ja, drugiego sam pomalował, bo raz jak siedzielismy u mnie spizgani stwierdził, że chce je przerobić), do tego poprute, czarne jeansy i jakiś t-shirt, a na niego zarzucona flanelowa koszula z odprutymi rękawami i anarchią namalowaną na plecach. Na ramoneske nie było go stać, więc chidził w dermoszpance. Jeśli chodzi o jego umiejętności wokalne, to szkoda gadać, bo były zerowe. Idealne jak na potrzeby
zespołu punk-rockowego. Jednak był na wokalu tylko dlatego, że nie chciało mi się z nim kłócić. Nie ważne. Kiedyś mu się znudzi wokalowanie to zajmę jego miejsce. Buahaha! Tak..! Mam misterny plan by zostać wokalistą, bo tak samo jak on nie potrafię śpiewać, za to potrafię drzeć mordę. Eh.. Może pójdziemy na kompromis i obaj pójdziemy na wokal? Jak wczesny Dezerter! Będę musiał to z nim przedyskutować. No, a tak a'propos

-Ty, a gdzie Szajbus?
-Chuj go tam wie. Dzwonił, że się spóźni... Godzinę temu...

Nagle usłyszeliśmy dźwięk przywodzący na myśl ekipę SWAT próbującom dostać się do jakiegoś mieszkania, a był to najprawdopodonniej dźwięk glana uderzającego w drzwi.

-Ale grzecznie wytresowany! Wystarczyło go zawołać, i już jest!

Drzwi otworzyły się z hukiem nim zdążyliśmy otworzyć zasówkę...

DeusXmachinEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz