Nie wiem jak to się stało, ale nie minęło pięć minut, a ja już leżałam naga i skrępowana na łóżku. Nie mam pojęcia jak udało jej się przemycić sznury i kajdanki, ale jak widać - profesjonalistka.
Dziewczyna położyła się nade mną i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Czyja od teraz jesteś, suko?
- Twoja - odpowiedziałam bez wahania, jednak po chwili poczułam jej dłoń na policzku.
- Blisko - uśmiechnęła się zadziornie. Wiedziałam o co jej chodzi, doskonale wiedziałam.
- Twoja, Pani - powtórzyłam drżącym głosem. Bałam się jej.
- Doskonale suko - w tym momencie powróciła do pocałunków.
Schodziła nimi w dół. Pieściła moje piersi, przygryzała sutki robiąc bordowe malinki. Czułam się wspaniale, jednak wiedziałam, że to dopiero mój wstęp do raju.
Nagle włożyła we mnie dwa palce. Jęknęłam, nie spodziewałam się tego. Szybko nimi poruszała, a ja czerpałam rozkosz. Kiedy byłam bliska orgazmu ona szybko je wyjęła. Zaskoczyła mnie.
Sięgnęła do swojej torby. Po chwili moje oczy zakryła czarna opaska.
Leżałam chwilę w bezruchu czekając na rozwój sytuacji. Nagle na moje piersi spadł pejcz. Raz, drugi, trzeci... Piekło niesamowicie, a ona nie przestawała. Nawet będąc masochistką mam swój próg bólu.
Biła mnie po całym ciele, aż doszła do czułego miejsca w które wymierzyła cztery razy.
- Prosze, skończ... - błagałam jednak ona to ignorowała.
W końcu przestała. Do mojej najciaśniejszej dziurki włożyła wibrator. Oczywiście włączyła na największe wibracje.
Orgazm nadszedł prędko, miotał całym moim ciałem. Kornelia nic sobie z tego nie robiła, co więcej, do moich sutków przyczepiła klamerki z ciężarkami. Nienawidziłam tego. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
Po chwili w mojej tylniej dziurce poczułam ogromny przedmiot. To było dildo. Wibrator fundował mi właśnie piąty orgazm, kiedy Kornelia wyjęła jakąś siatkę. A były w niej... Pokrzywy. Zaczęła układać je na całym moim ciele. Dochodziłam w bólu. Wtedy jeszcze sama nie wiedziałam, że jestem... Uczulona. Nagle świat zrobił się ciemny, a ja zemdlałam.
Obudziłam się następnego dnia rano. Miałam przypiętą kroplówkę. W sali nie było nikogo poza Kornelią. Siedziała na parapecie widocznie czekając, aż się obudzę.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś uczulona!? - jawnie miała do mnie pretensje.
- Sama nie wiedziałam. Przepraszam, wszystko spieprzyłam - spojrzałam na nią ze łzami w oczach. Było mi głupio. Sama żałuję, że tak się stało. Miało być tak idealnie.
Kornelia podeszła do mnie i wpiła się w moje usta.
- Powtórzymy to - puściła mi oczko i usiadła na łóżku.
- Kornelia, bo męczy mnie wciąż jedno - spojrzałam na dziewczynę - no bo te wszystkie rzeczy... Przecież oni sprawdzają to.
- Ukryte w ubraniach. A pokrzywy rosną na patio. Zresztą, nie przeszukiwali mnie dokładnie. Nikogo dokładnie nie przeszukują.
- Mhm - mruknęłam i spuściłam wzrok. Wciąż czułam się jak idiotka. Zemdleć podczas seksu... Kto by pomyślał.
Nagle do sali weszła pani Ewelina z pielęgniarkami. Jedna z nich wymieniła mi kroplówkę.
- Kiedy to ode mnie weźmiecie? -spojrzałam na pielęgniarki.
- Spokojnie, wieczorem - wtrąciła Ewelina z poważną miną. Nie była zadowolona. Pewnie zaraz zacznie się wypytywanie.
- Skąd masz pokrzywy? - Trafione w dziesiątkę.
- Rosną na patio. Nudziło mi się to zerwałam. I postanowiłam się nimi troszkę zabawić - odpowiedziałam z uśmiechem.
- I tak ci nie uwierzę - spojrzała na Kornelię - ty na pewno masz z tym coś wspólnego. Bezwzględna sadystka...
Zachowanie Kornelii bardzo mnie zdziwiło. Co jak co, ale do lekarzy nie powinno się podskakiwać. Zerwała się z łóżka i podeszła do psychiatry.
-A kim ja kurwa jestem by komuś pokrzywy pod nos wtykać!? Zastanów się trochę kobieto, a później oskarżaj.
- Grabisz sobie. Chcesz iść w pasy? - w tym momencie sama wybuchnęłam śmiechem.
- No błagam, iść w pasy bo powiedziała prawdę? Zdenerwowała się za bezpodstawne oskarżenia - wtrąciłam rozbawiona. Sama znam prawdę, aczkolwiek zachowanie Eweliny było żałosne.
- Myślę nad przeniesieniem cie do innego szpitala, Kornelio. Źle wpływasz na pacjentów. A teraz żegnam - Kobieta z pielęgniarkami wyszły z sali. Jednak Kornelia zawsze musi mieć ostatnie słowo jak widać. Złapała za małą piłeczkę leżącą w kącie i rzuciła prosto w Ewelinę. Ta z kolei wróciła się do sali i zdenerwowana krzyknęła:
- Izolatka! Już!
Obie po chwili wyszły z sali. Zrobiło mi się żal Kornelii. Ta kobieta się na nią uwzięła.
Odpięłam się od całego szpitalnego gówna i wyszłam z sali. Udałam się do izolatki w której siedziała Kornelia i pociągnęłam za klamkę. To dziwne, otwarte? Nie zamykają izolatek?
Weszłam do środka i dobrze zamknęłam za sobą drzwi.
Kornelia była bardzo zdenerwowana. Klęknęłam na ziemi obok niej i oparłam głowę o jej kolana. Czułam się taka bezbronna i uległa.
- Najchętniej teraz bym cie zerżneła - pogłaskała mnie po głowie.
- W czym problem? - zaśmiałam się.
- Bo jak nas przyłapią to z pasów nie wyjdziemy przez miesiąc.
- Nie codziennie masz okazję siedzieć w psychiatryku - spojrzałam na dziewczynę z uśmiechem.
- Dobra, ale jeśli jednak będziemy miały przejebane?
- Zwalę całą winę na siebie, a jeżeli to nie pomoże będziesz mogła zrobić ze mną co tylko zechcesz - przygryzłam wargę.
- A to już nie mogę? - uśmiechnęła się zadziornie i zaczęła zdejmować ze mnie ubrania.
![](https://img.wattpad.com/cover/87878049-288-k67528.jpg)
CZYTASZ
Oddział Zamknięty (BDSM/Love Lesbian Story)
RomanceTrafiłam tutaj z własnej woli. Chęć wypoczynku, izolacji od codzienności i szarej rzeczywistości. Hospitalizacja była największym błędem w moim życiu. Po przekroczeniu drzwi wiodących na oddział zamknięty już wiedziałam, że cały mój pobyt będzie ist...