Weszłyśmy do gabinetu. Bordowe ściany i zielone pufy sprawiały, że czułam się w tym miejscu o dziwo bezpiecznie, jak i nieprzyjemnie. Zajęłam jedno miejsce, natomiast kobieta usiadła na przeciwko mnie.
- Kiedy. Stąd. Wyjdę? - spytałam akcentując każdy wyraz.
- Jak. Dam. Ci. Wypis. Pewnie. Za. Pare. Tygodni - przedrzeźniała mnie. Obie po chwili wybuchnęłyśmy gromkim śmiechem.
- Muszę spisać kilka informacji o twojej seksualności. Wiesz, będąc również seksuologiem i kimś, kto ma postawić ci poprawną diagnozę, mam taki obowiązek - wyjęła z czarnej, skórzanej torby jakieś papiery i długopis - Orientacja?
- Homoseksualna - przewróciłam oczami. Nie lubię o tym rozmawiać.
- Fetysze? - z trudem powstrzymałam śmiech.
- Słucham? - obdarzyłam kobietę nienawistnym spojrzeniem.
- Przecież wiesz, że ja wiem, że ty wiesz co to fetysz.
- Słucham? - tym razem wybuchłam śmiechem.
- Próbuje po dobroci, dziecko - po dobroci zmusza mnie do udzielenia takich informacji.
- Jestem masochistką. Sadomasochizm i te sprawy. Lubię spanking. No... Tyle - na twarzy byłam cała bordowa. Nienawidzę o tym rozmawiać.
- Spanking? Lubisz jak ktoś cie bije?
- W łóżku... Poza tym, wspomniałam o masochiźmie - płonęłam ze wstydu.
- To się przyda do diagnozy, słowo daję. Więcej na razie nie potrzebuję mam już, że tak się wyrażę "trop" - uśmiechnęła się do mnie i usiadła przy biurku.
- Mogę już iść? - ziewnęłam - Spać mi się chce.
- No jak już musisz - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, natomiast ja pospiesznie opuściłam gabinet.
Wróciłam do sali. Rozmowa z kobietą zniesmaczyła mnie. Na trzecim sąsiednim łóżku leżały czyjeś rzeczy. Czyżby ktoś doszedł?
Po chwili moje zamyślenia przerwała Justyna, cała czerwona ze zdartymi nadgarstkami. Wypuścili ją z pasów.
Podeszłam do niej i delikatnie ją przytuliłam.
- Wszystko dobrze? - uśmiechnelam się i zaprowadziłam ledwo żywą dziewczynę na jej łóżko.
- Kamila poszła do izolatki, nie wypuszczą jej jakiś tydzień. Do tego co nocy ma siedzieć w pasach oraz ma zakaz na dzwonienie do rodziców i odwiedziny do końca miesiąca - dziewczynie zaczęły lecieć łzy z oczu.
Chcialam ją pocieszyć jednak nie umiałam. Z tej sytuacji nie było wyjścia. Dosłownie - było przyjęcie? Czyjeś rzeczy leżą.
- Nie mam pojęcia, myślałam, że ty cos wiesz.
- Skąd miałam wiedzieć? Poza tym myślałam, że o takich rzeczach informują - przewróciła oczami
- Najwidoczniej nie - zsunęłam się z łóżka - idę się przejść.
Wyszłam z sali. Podążałam korytarzami oddziału w te i spowrotem. Jakoś wiele miejsca nie miałam, a zgubić się nie dało.
W pewnym momencie usłyszałam szepty koło gabinetu. Podeszłam bliżej, schowałam się za regał z książkami i zaczęłam nasłuchiwać.
- Zapomniałam ci powiedzieć, byś broń boże nie umieszczała Korneli w sali Malwiny - usłyszałam głos kobiety, z którą niedawno rozmawiałam.
- Do Kamili i dziewczyn jej nie damy, jest zbyt nerwowa. Justyna pewnie jej podpasuje. Obie mają charakterek. A Malwina i tak by się z nią prędzej czy później zapoznała - tłumaczyła się pielęgniarka. Kojarzyłam ten niski głos. Ta sama krzyczała na dziewczyny, które brali w pasy.
Jaka Kornelia do cholery? I co to ma wspólnego ze mną?
Wróciłam biegiem do sali. Ale co ja zastałam, ho, ho, ho. Na moim łóżku leżała rozwalona dziewczyna. Widać było na pierwszy rzut oka, że jest wysoka. Była strasznie blada. Miała czerwone, krwiste usta oraz szare oczy i czarne włosy sięgające lekko za ramiona. W uszach miała na oko pięcio milimetrowe tunele, a w nosie koczyk. Ubrana była w czarno-szarą koszulę oraz również czarne, podarte spodnie. Na nogach miała szare glany bez sznurówek.
W skrócie mówiąc, na moim łóżku leżał rozwalony mój ideał. Jednak za nic nie dałam poznać po sobie tego, że mi się spodobała.
- Mhm - mruknęłam i rzuciłam krzywe spojrzenie w kierunku nowej - nie pomyliłaś łóżek?
- Co ci do tego, blondyneczko? - wstała i podeszła do mnie. Była naprawdę bardzo wysoka - ponoć jesteś tutaj od dwóch dni, a tak się rządzisz. Jakby to wszystko było twoje.
Spoglądała na mnie z poniżeniem, a mój masochistyczny instykt aż prosił się o uwolnienie spod maski odważnej dziewczyny. Jednak nie, nie teraz. Jakoś muszę nad tym zapanować.
- Dobrze, więc leż sobie. Ale jak wstaniesz z łaski swojej popraw prześcieradło. Wyszłam z sali z miną obrażonej księżniczki.
Jednak po chwili poczułam czyjąś silną dłoń na nadgarstku. W mgnieniu oka znalazłam się przywarta do ściany. To była znowu ona. Wyszła za mną. Spojrzałam w jej oczy tym razem z poniżeniem. Czekałam na jej reakcję.
- Mała, po tobie ta uległość wręcz spływa, więc przestań udawać twardej i skup się na tym czego pragniesz - pusciła mi oczko, po czym odeszła.
Przez chwilę stałam zszokowana na korytarzu, dopiero kiedy zadzwonił dzwonek na obiad otrząsnęłam się.
Może ten szpital nie będzie taki zły jak podejrzewałam?
![](https://img.wattpad.com/cover/87878049-288-k67528.jpg)
CZYTASZ
Oddział Zamknięty (BDSM/Love Lesbian Story)
RomanceTrafiłam tutaj z własnej woli. Chęć wypoczynku, izolacji od codzienności i szarej rzeczywistości. Hospitalizacja była największym błędem w moim życiu. Po przekroczeniu drzwi wiodących na oddział zamknięty już wiedziałam, że cały mój pobyt będzie ist...