{Time skip 2 tygodnie później}
Smiley POV:
Po dwóch tygodniach oczekiwania na jej powrót doczekałem się. Pakowałem swoje rzeczy by przypadkiem niczego nie zapomnieć. Zabrałem słoiki, sprzęt i wiele innych. Kończąc ostatnie przygotowania wyczułem czyjąś obecność.
- Beast to Ty?- spytałem rozglądając się po pokoju.
- Yes It's me Dr.- odpowiedziała angielskim wychodząc powoli z cienia.
- Nawet nie masz pojęcia jak mnie nastraszyłaś.- odparłem biorąc głęboki oddech.
- Oh i'm sorry. I didn't mean to.- znów ta angielszczyzna.
- Możesz przestać odpowiadać mi angielskim?- spytałem zirytowany dziewczynę.
- Let me think. Nope.- odparła głupio się śmiejąc.
- Dobra chodźmy już.- odpowiedziałem biorąc walizkę.
- Okok. Już się ogarniam. Wybacz doktorku. Dzisiaj mam taki dobry humor, że nie umiem przestać używać angielskiego.- odpowiedziała trochę spokojniejsza.
Wyszliśmy z mojego starego domu i skierowaliśmy nasze kroki do lasu. Nie wiem po kij wylała wszędzie benzynę ale gdy ją podpaliła wszystko było jasne.
- Hehh. Klucze zostaną jako pamiątka.- westchnąłem.
- Nie martw się doktorze. All be fine. W willi czeka na ciebie twój pokój i nowusieńka sala tortur.- odpowiedziała kładąc rękę na moim ramieniu.
Skinąłem głową, zabraliśmy walizki i ruszyliśmy w dalszą drogę. Po kilku minutach marszu dotarliśmy pod willę. Trzeba przyznać jest całkiem spora.
- Ile jest tu pokoi?- spytałem nastolatkę.
- W gruncie rzeczy willa jest tak zbudowana by dla każdego znalazł się wolny pokój.- odparła spokojnie.
- Ile razy mam Ci to powtarzać niedorozwoju, że masz nie grzebać w moich rzeczach inaczej dostaniesz w ten swój pocięty pysk?!- krzyknął jakiś głos gdy przekroczyliśmy próg domostwa.
- A co zabraniasz mi? Masky, Hoody i Toby jakoś grzebią w twoich szufladach i za to nie dostają opieprzu!- odkrzyknął mu inny głos.
Stanęliśmy w drzwiach do salonu i zobaczyłem dwójkę niezwykłych osób, konkretniej kłócących się chłopców. Jeden miał białą niczym śnieg skórę, pocięte policzki na kształt uśmiechu i wypalone powieki zaś drugiego można pomylić z zwykłym szarym człowiekiem lecz wyróżnia go kolor oczu. Dokładniej mówiąc ma białka koloru żółtego a tęczówki i źrenice krwistoczerwone.
- Nie krzyczę na nich, ponieważ oni mają mózgi w głowach i mnie informują albo pytają o pozowolenie!- krzyknął żółto-czerowno oki chłopak.
- Czyli mam też o wszystko pytać albo o wszystkim Ci mówić?!- odkrzyknął czarnowłosy.
- Tak dokładnie, bo to świadczy czy masz w tej swojej szalonej łepetynie mózg a nie siano!- wrzasnął tamten.
Mogli by kłocić się w najlepsze gdy chłopak z żółtymi białkami i czerownymi tęczówkami i źrenicami dostrzegł nas kątem oka. Popchnął czarnowłosego nastolatka na podłogę i podszedł do nas.
- Hejka Ty zapewne jesteś doktor smiley?- spytał.
- Tak zgadza się.- odparłem.
- Wołają na mnie Cat hunter ale dla przyjacół Diego.- odpowiedział z uśmiechem.
Podaliśmy sobie ręce w geście powitania.
- Ekhm.- odkaszlął tamten chłopak.
- A no tak. Ten niewychowany cymbał to Jeff the killer ale tutaj po prostu Jeff.- powiedział wskazując na czarnowłosego.
- Ja cymbałem?!- oburzył się
- No raczej. Trzeba być cymbałem by grzebać w cudzych szufladach bez pozwolenia czy uprzedzenia.- warknął Diego.
W pewnym momencie jakiś chłopak w żółtej kurtce zaczął się przez nas przeciskać próbójąc dostać się do kłócących.
- Hej Diego robię z pozostałymi proxami w naszym wspólnym pokoju małe porządki i chciałbym zapytać czy możemy trochę poszperać w twoich szafkach i szufladach by zobaczyć czy przypadkiem nie masz czegoś do wyrzucenia?- spytał.
- Oczywiście Masky, że możecie. Widzisz Jeff on jest dobrym przykładem i zapytał czy może z Hoodym i Tobym poszperać w moich rzeczach nie to co Ty bez pozwolenia.- powiedział pokazując na chłopaka.
- Chwila kim jest ten facet?- spytał pokazując na mnie.
- A on. Nazwa się doktor smiley i od dziś będzie z nami mieszkał.- odpowiedział.
- Witam nowego lokatora. Na imię mam Tim ale mówią na mnie Masky.- powiedział podchodząc i wyciągając w moją stronę dłoń.
Uścisnąłem ją i chłopak poszedł na górę.
- Pozostałych lokatorów jak również gospodarza jego małżonkę i braci poznasz jutro przy śniadaniu.- powiedziała do mnie dziewczyna bardzo spokojnym tonem głosu.
Odpowiedziałem jej skinieniem głowy.
- Hej Beast a czy będę mógł jutro wszystkim przedstawić naszego nowego loktora?- spytał entuzjastycznie Diego.
- Jeśli tylko Randy się zgodzi.- odpowiedziała mu.
- O czym rozmawiacie?- spytał męski głos.
Odwróciłem głowę i zobaczyłem wysokiego, w dresowych spodniach, bez koszulki z białą skórą mężczyznę.
- Och Randy właśnie chcieliśmy zapytać czy Diego jutro przy śniadaniu będzie mógł pozostałym przedstawić doktora smiley'a.- odpowiedziała mu Beast.
- Pewnie nie wiedzę przeszkód.- odparł spokojnym, ciepłym tonem głosu.
Rano szykuje się naprawdę ciekawy dzień. Poznam innych mieszkańców, gospodarza jego braci i żonę. Tylko ten Jeff. Chłopak rzeczywiście wydaje się inny. Bez zgody Diega szperał w jego rzeczach, więc nie dziwi mnie jego reakcja. Obym nie miał z nimi zbytnich kłopotów.
CZYTASZ
Połączeni Igłą I Nicią/ Trenderman Love Story [Zakończone]
Roman d'amourTrenderman- 26-letni brat Slendermana, Splendormana, Randymana i Offendermana. Armin Hopeless- młoda dziewczyna z niewielkim talentem krawieckim. Pewnego dnia gdy mieszkańcy Wlk. Brytanii spalili rezydencję zamieszkiwaną dawniej przez Slendermana...