Rozdział 3 | Cassie

44 9 3
                                    

      Nie lubiła tego uczucia. Nie lubiła, gdy pierwsze promienie słoneczne dostawały się do pokoju przez okno i budziły ją nieproszone. Nie lubiła się budzić. Przywoływało to złe wspomnienia. Uchyliła powieki, by po ułamku sekundy oglądania rażącego światła, znowu je zamknąć. Przygryzła zębami policzki i otworzyła szeroko oczy, usiłując ich nie zamknąć. Że też to łóżko musi stać naprzeciwko okna, pomyślała, patrząc w sufit i wzdychając głośno. Obróciła głowę w prawo i wyciągnęła rękę w bok, by złapać za poręcz wózka i przyciągnąć go do siebie. Podciągnęła się do pozycji siedzącej i odrzuciła kołdrę na bok. Dość sprawnym już, po wielu miesiącach nauki, ruchem przesiadła się na swój mały samochód, jak lubiła go nazywać. Przetarła ręką oczy, z błogością uświadamiając sobie, że jest sobota i nie ma tego dnia żadnych zajęć na uczelni.

      — Życie jest piękne... — mruknęła pod nosem, przeciągając się z błogością, po czym momentalnie zesztywniała, gdy jej wzrok padł na kalendarz. — A jednak nie.

      Za każdym razem, gdy wydawało jej się, że ten dzień będzie lepszy od poprzedniego, coś musiało się spieprzyć. Przeklęty psycholog.

      W pokoju rozbrzmiała cicha melodia, która będąc zignorowaną, stawała się coraz głośniejszą i irytującą.

      — Tak? — powiedziała do słuchawki dziewczyna o blond włosach. — Tak, przed chwilą. Zaraz wezmę. Kiedy? Przyjdź za godzinę. Aha, pa. — I się rozłączyła.

      Odłożyła urządzenie na biurko i popchnęła koła wózka w stronę drzwi łazienki. Wyciągnęła rękę w górę i chwyciła koszyk z małymi buteleczkami stojący ówcześnie na półce nad pralką. Wyjęła pierwszą z brzegu i wysypała na dłoń dwie tabletki. Kolejne pudełko, kolejne tabletki. Monotonnie. Ale co zrobić? Sęk w tym, że gdy jest się uwięzionym na wózku inwalidzkim, prawdopodobnie nic.

***

      — Mam ochotę na seks — oznajmiła blondynka, gdy do pokoju weszła jej przyjaciółka.

      — Ej, to moja kwestia — roześmiała się Alice, rzucając swoją torebkę na niepościelone łóżko.

      — Bardziej niż zazwyczaj — oznajmiła, obserwując przyjaciółkę nieudolnie poprawiającą kołdrę.

      — Da się bardziej? — spróbowała zażartować, lecz Cassie tylko się skrzywiła. — Żartowałam przecież...

      — Wiesz jaki jest mój problem? — spytała, obracając w dłoniach kubek z nadrukiem Kubusia Puchatka. — Mam gdzie, ale nie mam z kim.

      Ktoś przypatrujący się temu wszystkiemu z boku mógłby uznać, że cała ta sytuacja była wprost komiczna. Nie myliłby się wiele.
     
      Dziewczyna siedząca na wózku inwalidzkim w przykrótkiej, różowej koszulce z wielkim, białym napisem "LOVE" i kubkiem dla dzieci do lat sześciu w ręku rozmawiała o swoim zapotrzebowaniu seksualnym z wyglądającą na dużo starszą dziewczyną, która w tym czasie nieudolnie próbowała pościelić łóżko w pokoju na drugim piętrze akademika.

      Ta sytuacja komizmem wręcz ociekała.

***

      — Czasami mam wrażenie, że moje życie jest beznadziejnie nudne, wiesz? — spytała retorycznie, przekręcając głowę na bok. — Siedzę tylko na tym przeklętym czymś i nic nie robię.

      — Nie będę ci mówił, że ci współczuję, bo to chyba dość logiczne, że nikt nie chciałby być na twoim miejscu.

      — A wiesz, co jest najgorsze? Wbrew pozorom wcale nie są to współczujące spojrzenia wszystkich ludzi na około. W końcu to musi być straszne, że taka ładna, młoda dziewczyna jest uziemiona na wózku inwalidzkim. Straszne. — Stukała palcami w blat stołu z ironicznym uśmiechem na ustach. — Mam powody, żeby dramatyzować, prawda? Nie musisz odpowiadać —  dodała, gdy zobaczyła, że mężczyzna otwiera usta. — A jednak nie to jest dla mnie okropne.

All unspeakable thoughtsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz