Wstęp

57 5 0
                                    

Urodziłem się w niewielkim miasteczku. Nic nie wskazywało na to, że będę kimś wielkim. Patrząc na mnie, ciężko było stwierdzić, czy w ogóle kimś będę. Mały, pomarszczony,  krzycząc, szarpał się z lekarzem. Tak oto po kilku godzinach przyszedł na świat pierwszy syn Marii i Piotra - Norbert.
Tak na prawdę nie wiadomo, czemu urodziłem się w małym miasteczku. Prawdopodobnie wynikało to z fanaberii mojej matki. Czy to miało znaczenie, gdzie? Nikt na to nie patrzył. Tak na prawdę ciężko było stwierdzić skąd jestem, przecież nie byłem i nie jestem w żaden sposób naznaczony.
Mały, niewinny chłopiec. Mający zaledwie kilkadziesiąt centymetrów długości i ważący kilka kilogramów, wkrótce miałem stać się kimś wyjątkowym.
Rodzice sceptycznie pochodzili do całej szopki związanej z porodem. Odkładali wybór imienia do ostatniej chwili. Tak jakby było im to obojętne. Koniec końców nawet go nie wybrali. To, że dzisiaj mam na imię tak, a nie inaczej to zasługa reszty członków rodziny.
Co czuli? Czy rzeczywiście byli obojętni na narodziny pierworodnego syna? Tego nie wiedział nikt, ani wtedy, ani nawet teraz.
Matka nie postarała się o przygotowanie ubranek, kocyków, czy nawet wózka. Nigdy nie była sumienna, nie wywiązywała się z zadań i obowiązków. Żyła chwilą. Skoro jest dzień to i będzie noc, co nie? Ojciec był podobnego zdania, ale przynajmniej czuł, że ten dzień jest bardziej szczególny niż pozostałe 364.

W następnych rozdziałach po kropce przedstawię Wam rodziców głównego bohatera.
Chcę,  byście wiedzieli, że historia ta, jest oparta na faktach.

WybraniecWhere stories live. Discover now