Matka

51 4 2
                                    

Jej osobę pamiętałem tak jak poród. W urywkach,  niezbyt dokładnie. Ciężko się dziwić, w końcu rzadko zwracała na mnie uwagę. Będąc małym chłopcem, nie przykładałem do tego zbyt dużej wagi. Póki miałem czym się bawić, nic więcej nie było mi potrzebne.
Mijały lata, zmienił się mój sposób patrzenia na tą osobę. Powinna być mi bliska, a widziałem ją tylko kilka razy. Czym się zajmowała? Wiedziałem to tylko z opowieści, nie były one godne powtórzenia, każdą kolejną historię zostawiałem dla siebie. Mimo, że była mi obca, to starałem się zrozumieć jej postępowanie. Nawet teraz próbuje ją tłumaczyć.
W życiu dostałem od niej kilka prezentów. Żółwia, kubek ze swoim imieniem, jakiegoś słonia - przytulankę. To chyba tyle.

Za każdym razem, gdy mnie zostawiała, chciałem wiedzieć co myśli, czemu tak postępuje. Im starszy byłem, tym bardziej trzeźwo to analizowałem. Chciałem jej tyle powiedzieć, ale nie mogłem, bo jej nie było. Nie dzwoniła, nie pisała, nie przyjeżdżała. Nic. Może tak po prostu miało być? Nie. Dziś już wiem, że matka się mnie pozbyła. Chyba to najbardziej mnie boli.
Wiedziałem tyle, że była adoptowana. Może powtórzyła błędy swoich rodziców? Zrobiła to samo co oni, ale to jej nie usprawiedliwia. Postąpiła źle wobec swojego dziecka, które nosiła pod sercem przez wiele, długich miesięcy.
Czasami brakuje mi kogoś z kim mógłbym porozmawiać. Szukam swojego miejsca. Już nawet nie ma jednej osoby, która chciałaby wysłuchać moich pretensji, marzeń, pragnień. Byłem sam, od samego początku, tak chyba będzie do samego końca.
Matka byłaby dobrą kobietą,  wierzyłem w to głęboko. Gdzieś się potknęła, nikt nie podał jej pomocnej dłoni. Sama też nie umiała jej wystawić.
Więcej nie można powiedzieć o niej samej. Po prostu bywała, a nie była. Tym stwierdzeniem można podsumować jej życie i macierzyństwo.

WybraniecWhere stories live. Discover now