5. Tym razem jest inaczej.

11 4 0
                                    

-Nie!- warczę rzucając telefonem o ścianę. 

Podchodzę do szafy by ściągnąć z samej góry torbę po czym otwieram ją i pakuję ubrania na około miesiąc. 
Czyli trzy pary spodni i z siedem koszulek. W końcu od czegoś jest pralka. Nie rozumiem tego, że kobiety biorą całą szafę. Na mojej kanapie wciąż leży Tom, Jennifer oraz Josh w "swoim" pokoju. 

Przewieszam torbę przez ramię i wychodzę z pokoju zamykając go na klucz. Z komody na korytarzu wyciągam ładowarkę oraz słuchawki. Z łazienki zabieram mydło i kilka potrzebnych rzeczy. Każdy pokój zamykam na klucz poza tym w którym leży Josh. 

Biorę poduszkę z suszarki i rzucam mu nią w twarz. Oczywiście brak rezultatów więc najzwyczajniej w świecie siadam mu na płuca. 

-Złaś ze mnie gruba świnio, nie śpię.- wrzeszczy przecierając oczy.- Czego mnie budzisz?- pyta siadając. 

-Musisz iść.- tłumaczę. Patrzy na moją torbę a następnie na mnie. 

-Wyprowadzasz się? Chętnie wezmę twój pokój.- śmieje się z entuzjazmem.

-Nie, wyjeżdżam na trochę.- wywracam oczami.- Zbieraj się, mam za godzinę autobus. 

-Dowiem się potem o co biega?- pyta wstając z łóżka. Zabiera z poduszki obok telefon i wkłada go do tylnej kieszeni spodni. Robię to samo i kiedy wychodzimy zakluczam kolejne drzwi. 

-Jutro zadzwonię.- poprawiam torbę na ramieniu.

-Twoich rodziców nie powinno już tu być?- spogląda na zegarek który ma na ręce.- Jest po trzynastej. 

-Będą za dwa dni.- wzruszam ramionami schodząc po schodach.- Wstawać i się wynosić!- krzyczę i oblewam Toma wodą która jest na stole. 

-Popierdoliło cię?! 

-No, idźcie mi z domu ja się muszę zbierać.- patrzę na zegar na ścianie kuchni.- Mam pięćdziesiąt minut więc wynocha. 

-Gościnnie.- odzywa się Jen przecierając oczy.- Która godzina? 

-Po trzynastej już.- odpowiadam rozglądając się za potrzebnymi rzeczami. 

-Tom! Mamy występ mojej siostry szybko!- szarpie go. 

-Już.- odpowiada wstając. Podchodzi do mnie i żegna się. 

Wszyscy razem wychodzimy razem z domu. Gaszę wszystkie światła i wychodzę jako ostatni. Zamykam drzwi. Poprawiam torbę na ramieniu i wyciągam kluczyki do samochodu. Mam Jeepa który ma już z dziesięć lat. Czerwony lakier już schodzi przez co widać prześwitujący fiolet. Błotniki są przyklejone taśmą izolacyjną tak samo jak chłodnica . W brew pozorom jest on w stanie wytrzymać naprawdę wiele. Rodzice sami chcieli kupić mi nowy samochód jednak nie mam zamiaru oddawać tego co mam. Jestem do niego strasznie przywiązany. 

-Do zobaczenia.- żegnam się z wszystkimi. Na całe szczęście nikt nie zadaje zbędnych pytań. Zwykle wyjeżdżam tak raz do roku i wracam po jakimś miesiącu. Tym razem jest inaczej. Nie mam pojęcia czy w ogóle jeszcze wrócę. 

Nothing || plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz