18

1.4K 250 11
                                    


Siedziałem obok Michaela w drodze do mojego domu po mój plecak i książki. 

- Boże, czuję się, jakbym wchodził do paszczy lwa. - westchnął Michael, poprawiając swój plecak na kolanach. 

- Wiesz... - zacząłem. - Wolę, żeby zobaczyli cię w przelocie i przyzwyczaili się do ciebie, i twojego wyglądu, niż gdyby mieli robić jakieś chore sceny na obiedzie. 

- W sumie masz rację. - przytaknął Cliffo. - Chociaż wiesz... Przeżyłem piekło na początku szkoły, to nawet twoi rodzice mnie nie wykończą. - powiedział żartobliwym tonem. - Chyba - dodał i zaśmiał się. 

- To nie jest zabawne... - mruknąłem, bo Calum niedawno opowiedział mi trochę o tym, jak traktowali Michaela na początku szkoły, a w sumie to nawet jak dalej go traktują. 

- Mam płakać? - spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami. Miał bardzo ładne oczy, w ładnym kolorze, w ładnym odcieniu zielonego. - Wolę się śmiać ze swoich problemów, bo wtedy nie wydają mi się one takie bolesne i ich wartość zwyczajnie maleje. 

- Dobra, filozofie. Przystanek smocza jama, wysiadamy. 







#noideaff 

no idea | muke (come back w grudniu)Where stories live. Discover now