Rozdział 3 : Obrona Szkół Magii Część I

13 1 0
                                    

Był to wyjątkowo spokojna sobota. Moi rodzice wraz z moim bratem pojechali do miasta Germaneto, a ja wraz z Hektorem zostałam sama w domu. Postanowiłam, że poczytam sobie coś z kręgów literatury fantastycznej. Padło na książkę "Harry Potter I Więzień Azkabanu". W trakcie czytania nic nie rozpraszało mojej uwagi, dopóki nie dotarłam do rozdziału dwudziestego pierwszego "Tajemnica Hermiony", w którym został wykorzystany motyw podróży w czasie.

-Hektorze to nie do pomyślenia.

- Co się stało?

- Posłuchaj - zaczęłam czytać fragment rozdziału dwudziestego pierwszego - "Zarzuciła łańcuszek również na jego szyję. (...)Ciemna sala szpitalna rozpłynęła się. Harry doznał uczucia, jakby leciał bardzo szybko do tyłu". Widzisz Hektorze podróż w czasie. My także możemy podróżować w czasie za pomocą księgi i amuletu. 

- Tak zgadza się. Jednak Harry i Hermiona cofnęli się o trzy godziny, a nie o wieki czy lata, tak jak my.

- Skąd znasz tę historię?

- A co myślałaś, że smoki nie umieją czytać? Gdy wpadnie mi jakaś dobra książka w ręce, to ją czytam. Kiedyś przeczytałem wszystkie tomy Harry'ego Pottera i dobrze je wspominam.

- Aha. Wiesz tak sobie myślę, że nauka w Hogwarcie byłaby wspaniała. Wiesz ten szkocki klimat. Przemieszczanie się po korytarzach zamku - powiedziałam rozmarzonym tonem - szkoda, że to nie możliwe.

- A kto tak powiedział? Poczekaj moment - rzekł Hektor wyciągając księgę czarów spod mojego łóżka.

- Chcesz powiedzieć, że za pomocą magii możemy przenieść się do Hogwartu?

- Nie zupełnie. Przeniesiemy się w tamten świat, ale nie jest powiedziane, że to będzie Hogwart. Patrz. Myślę, że o ten symbol chodzi - Hektor wskazał na obrazek dwóch krzyżujących się ze sobą różdżek.

- Magii czas, wokół nas. Cytrynowy las, cofnijmy czas. 

Moc zaklęcia przeniosła mnie i mojego smoka do ciemnej i najwyraźniej opuszczonej wioski. Gdy zaczęłam się rozglądać po okolicy, zauważyłam, że mam na sobie ubranie typowe dla roku 1999. Mianowicie byłam ubrana w białą spódniczkę, białe tenisówki oraz jeansową kurtkę. Dodatkowo w prawej dłoni trzymałam długą drewnianą różdżkę. 

- Hektorze - powiedziałam z zachwytem - Gdzie my jesteśmy?

- Nie wiem. Przypuszczam, że jest to Wielka Brytania. Brrr Emma, czy nie uważasz, że zrobiło się nagle dziwnie zimno. 

- Hektor patrz amulet świeci się na czerwono. 

- Ale...

- Patrz Dementorzy! - wykrzyknęłam.

- Tylko zaklęcie nas uratuje - dodał przerażony Hektor.

- Racja. Stwory zimne są jak lód... 

- Expecto Patronum!

Wtem ni stąd ni zowąd pojawiły się zwierzęta ze srebrzystej materii, które przegoniły zjawy. Gdy stwory zniknęły zza drzew wyszły cztery postaci. 

- Kim jesteś? - zapytał wysoki mężczyzna brany w bladozielony płaszcz.

- Nazywam się Emma - odpowiedziałam.

- Co robisz w "Black Cottage"?

- Black Cottage? Nie wiedziałam, że aż tu trafiłam. Pochodzę z Włoch.

- Rzeczywiście masz taki włoski akcent. - powiedziała kobieta w bladoróżowej sukni i blond włosach. Ale nie będziemy rozmawiać tutaj na ciemnicy. Chodź z nami, widzę, że jesteś zmarznięta.

Czarodziejka EmmaWhere stories live. Discover now