Marcin

81 7 5
                                    

Widzę moje bezwładnie ciało, które leży na stole operacyjnym. Sama myśl o tym jest przerażająca, a świadomość, że to ja tam leżę jest jeszcze gorsza.

Widzę jak leżę w gipsie, cały tylko z nielicznymi otworami na maskę z tlenem i kroplówki. Moja twarz ma obojętny wyraz, a oczy są przymknięte, pamiętam jak je zamykałem , to było moje ostatnie czucie.

Do sali wchodzi lekarz, zapatrzony na długą listę, moją listę, zauważam na niej dużo notatek o złamaniach, uszkodzeń i pęknięć czaszki. Poza tym pokój był urządzony na biało, co dobrze było widać w białym świetle lamp jarzeniowych, które trzaskały

Dalej się rozgrzewają - myślę pod nosem.

Chociaż wiem, że nie jestem tu długo, zdążyłem się zaznajomić z moim nowym pokojem, który godzinę temu był mi obcy.

Doktor sprawdza kroplówki, które wiszą na stojaku obok mojego łóżka szpitalnego dopiero teraz zauważam jego zmęczoną twarz, gniewie rysy twarzy zastępuje uśmiech na twarzy.

Powoli i niepewnie drzwi od pokoju zaczynają się otwierać, zauważam znajome twarze rodziców, którzy nie pozwolą mi na odejście. Widziałem jak na mnie czekali, gdy miałem operacje, widziałem Emilie i słyszałem co ona mówiła gdy leżałem nieprzytomny, to ona...

To ONA!!!

To ona pocieszała mnie, to ona wiedziała o mnie najwięcej, chociaż najmniej ze wszystkich. Wiedziała to co w środku, a nie na zewnątrz.

Pozory mylą nieprawdaż? - Wyszeptałem pod nosem - Ciekawe dlaczego umiem wychodzić z ciała, które jest śpiączce? -Dodałem

Zawsze mówię do siebie, to zaspokaja potrzebę towarzystwa. Chwilowo.

- Hej,jesteś tutaj? - Pomachał ktoś przed moją twarzą.

- TAK, Jezu przeraziłeś mnie, a tak w ogóle kim jesteś? - mówię to spoglądając z przerażeniem, a zarazem radością, bo spotykam tu kogoś.

- Cześć, jestem Mateusz - powiedział po czym dodał - A ty?

- Marcin, miło mi z kimś porozmawiać - Odpowiadam spokojniejszy o to że nie mogę umrzeć na zawał.

- Co się stało,że... Wiesz, dlaczego tu jesteś? - Zapytał.

Przewracam oczami i zatrzymuje się na tabliczce choroby. Chłopak śledził moje poczynania i zrozumiał co chciałem mu przekazać. Nastała niezręcznie cisza, a chłopak wydaje się zmieszany.

- Chcesz mogę Cię oprowadzić po twoim nowym "domu"? - Zapytał z zaskoczenia.

Ja niechętnie przytakuje głową. Od razu zostałem podciągnięty do góry. Teraz widzę twarz blondyna, jest pełna nierówności, widać, że dojrzewanie bierze górę nad walką o cere. Włosy są zmieszane i ustawione na gumę. Za to strój jest schludny.

Idziemy korytarzem, a on mówi o rozmieszczeniu sal, oddziałów. Opowiada co można robić jako pół-umarły.

- Dlaczego akurat pół-umarły? - Pytam z zdziwieniem - Dlaczego nie na przykład DUCH? - Dopowiadam.

- TAK jest ustalone przez resztę starszych - Odpowiada  z dziwnym wyrazem twarzy.

- Okej, okej nie musisz krzyczeć - Odpowiadam z poirytowaniem.

 Po tym nagle nastaje niezręczna cisza. Czuje się przytłoczony, ale obchodzimy cały szpital, wzdłuż i wszerz. Widzę salę na której leży dorosła osoba, chociaż jest to oddział dziecięcy.

- Każdy się o nią martwi - Mówi ze smutkiem na twarzy - Nie może wyjść z siebie, jakby coś ją tam więziło - Dopowiedział ze smutkiem na oczach.

Przechodzimy dalej, widzę parę innych sal na których zauważam dużo młodsze od siebie osoby, lecz nie wiem gdzie on leży. Nie chcę się o to pytać, może to dla niego za trudne, albo ... nie, odpędzam od siebie złe myśli.

Nagle dochodzimy do mojego pokoju. Już wchodzę przez próg, gdy nagle słyszę głos.

- Miałem pokazać Ci jeszcze jedno miejsce, chcesz ? - Mówi.

- Może później, ale co ty chcesz mi pokazać ? - Pytająco odpowiadam.

- Przekonasz się. Spotkanie w umówionym miejscu, o 17:00 ?

- Dobrze przyjdę, żegnaj do za godzinę - Odpowiadam na pożegnanie.




Uczucie w WiadomościachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz