5

2.2K 138 81
                                    

5
- Tak, ona jest Mistrzynią Wiatru - powiedział Sensei wychodząc na dziedziniec. 
- Ale Sensei, jak to?- Zapytał zdziwiony Kai, z tego co zauważłyłam to nie za bardzo mnie lubił. 
- Też długo nad tym myślałem, szukałem i doszedłem do wniosku, że nasza Bianka jest... - Wszyscy zrobili minę ,,zainteresowaną "- jest siostrą Morro. - Dokończył Wu.
- Eee... Przepraszam, kim jest Morro?- Powiedziałam ze zdziwioną miną, wszyscy się na mnie popatrzyli.
Siostra? Naprawdę nie wiem co się tu dzieje, z tego co wiadomo jestem jedynaczką
- Morro był naszym wrogiem, opętał Lloyd'a, otworzył portal między krainami, przez niego Cole był duchem oraz sprowadził do naszego świata Jej Znakomitość- Podsumował Zane. 
Chyba chłopaki nie za bardzo, go lubią, może dltego Lloyd jest taki w stosunku do mnie.
-Ejj chwila... ale jak to moim bratem!?- Zareagowałam z opóźnieniem, prawie upadając na ziemię, ale na szczęście złapała mnie Nya.
- Musimy porozmawiać z Twoim ojcem.- powiedział Sensei wchodząc do środka klasztoru.
Ruszyłam za nim do swojego pokoju, a reszta nawet się nie ruszyła tylko pytanie czy z przeażenia czy szoku.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać o czym mi mój ojciec jeszcze nie powiedział. Usłyszałam pukanie do drzwi. 
- Hallo, Bianka wszystko dobrze?  - to była Nya, szybko otworzyłam drzwi i zaprosiłam ją gestem do środka. 
- J-ja nic o tym nie wiedziałam. Bardzo fajnie jest się dowiedzieć, że się ma brata, który jest zły, od obcego człowieka - Powiedziałam to z sarkazmem mając łzy w oczach. Nya to dostrzegła i mnie szybko przytuliła. 
12 / 86
-Teraz najwazniejsze jest to, żeby to wyjaśnic z twoim ojcem.- Dziewczyna pomogła mi wstać, ponieważ miałam nogi jak z waty a mózg z galaretki. Wyszłyśmy na dziedziniec. Czekali tam na nas Lloyd i Sensei. 
- Lloyd, Bianka leci z Tobą - Sensei zwrócił się do blondyna. 
Nie będę się nawet o to kłócic, bo po prostu nie mam siły.
Nagle ujrzałam trzy wielkie smoki, jeden nalezał do Senseia, drugi był cały zielony, to prawdopodobnie był Lloyd'a, a trzeci był Nyi, był turkusowy. 
- Chodź - usłyszałam głos zielonego ninja,  który patrzył na mnie z uśmiechem, wysunął rękę żeby mi  pomóc wejść. 
O dziwo jego głos był miły, a usmiech szczery, całkiewicie nie przypominał tego blondynka, który ze mną pogrywał od kąt tu przybyła. 
Usiadłam wygodnie za chłopakiem i nie wiedziałam czego się złapać
-Obejmij mnie.- jego głos był delikatny, chłopak wziął moje ręce i położył sobie na torsie, splotłam swoje dłonie przez co byłam przytulona do pleców chłopaka. Jego zapach był nisamowity, ostre perfumy drażniły mój nos.
W trakcie lotu było widać całe Ninjago. 
Wylądowaliśmy tak samo jak poprzednio, na moim podwórku. Weszliśmy do środka.
-Dzień dobry panie Mistick, przyszlismy porozmawiać.- ciszę przerwał staruszek, stojacy na przodzie. Mój tata ruchem reki zaprosił wszystkich do salonu. Nya i Lloyd usiedli przy stole, a ja z Sensei'em i tatą na kanapie. 
Byłam zdenerwowana na mojego tatę, on pewnie to zauważył i chyba wiedział o co chodzi i dlaczego przyszliśmy. 
- Tato...- Nie mogłam się wysłowić. -Czy... czy to prawda, że miałam  brata? - Spojrzałam mu głęboko w oczy czekając na bolesną prawdę.
- Yyy... Nie wiem jak Ci to powiedzieć. T-tak miałaś brata, nazywał się Morro, był sporo od Ciebie starszy.- ojciec zrobił przerwę, a ja poczułam jak życie się zatrzymuje, próbowałam sluchac dalej ale było to niesamowicię cieżkie.- On odziedziczył moc Wiatru po waszej mamie. Nigdy nie podejrzewałem, że ty też ją będziesz miała. Morro tak jak ty też uczył się u Sensei'a Wu, ale się zbuntowal, był zbyt pewny siebie, arogancki i nieostrożny. Twoja mama i inni ninja chcieli go powstrzymać, zaczęła się bitwa, ON zabił wielu naszych przyjaciół, a ją zostawił ledwo żywą, był bardzo silny.- Kolejna przerwa, nie mogę tego już słuchc, czuje jak pieką mnie oczy. Wstalam z kanapu i zaczęłam chodzić po pokoju.
-Czy może pan kontynuować?- Na pytanie Nyi mój tata tylko przytaknął i konunuował dalej, nawet się na mnie nie spojrzał.
-Zostawił nas i uciekł. Gdy dowiedział się, że ma siostrę wrócił do nas, by Cię zabić. Irina stanęła w Twojej obronie- w końcu na mnie spojrzal.- Lecz on ją zabił myślał, że ty też zginęłaś więc zostawił nas w spokoju. Nie mogłem się pogodzić, że moje własne dziecko potrafiło to zrobić, gdy uświadomiłem sobie, że ty żyjesz postanowiłem Ci nic nie mówić, ale teraz widzę, że popełniłem
13 / 86
błąd. - wysłuchałam tatę do końca, poczułam jak po policzkach zaczęły mi spływać łzy, szybko wbiegłam z mieszkania i ruszyłam piechotą w stronę klasztoru.
Nie miałam pojęcia w która stronę iść wiec biegłam na ślepo.
- Bianka. Bianka! Poczekaj na mnie! Gdzie biegniesz, doo klasztoru w drugą stonę!-Usłyszałam za sobą krzyk Lloyda, a po chwili mnie dogonił.- Wszystko się ułoży zaufaj mi.- Chłopak złapał mnie za ramiona, stając na przciwko. Mój obraz był rozmazany przez łzy i nawet nie miałam siły go odepchnać.
- Jak niby ma się wszystko ułożyc, co?! Jedyna bliska mnie osba, okłamywała mnie przez całe życie i to w tak waznej sprawie, ty i reszta ekipy jesteście do mnie uprzedzeni, przez fakt co zrobił ten Morro, i jeszcze teraz nie wiem co mam z tym wszytskim zrobić, nie mam już domu ani rodziny.- powiedziałam to wszystko szlochając i próbując się wyrwać z rąk chlopaka, niestety całe moje strania poszły na marne, poczułam jak Lloyd mnie mocno obejmuje i łagodnie głaszcze po głowie, odwzajemniłam jego ruch i mocno go przytuliłam, płaczac mu na ramieniu.
- Wszystko się ułoży i nikt nie jest do ciebie uprzedzony, był to dla nas wszytkich ciężki okres i pojawiłaś się ty, Władca wiatru, co przywołało wspomnienia. Teraz my jestęśmy twoja rodziną, a klasztor domem, wszytscy jestesmy tacy sami. Wróćmy już do domu, okej? - jego głos i bliskość były niesamowicie kojące, odunęłam się od chłopaka i zaczełam przecierac twarz z łez, patzrąc się w ziemie. 
Nigdy przy nikim nie płakałam, byłam raczej osobą chowająca uczucia, wiec nie chciałam żeby dłużej mnie tak ogłądał.
Blondyn złapał mnie delikatnie za brode i kazał spojrzeć sobie w oczy.
-Wracamy?- Na jego pytanie kiwnęłam jedynie głową na tak.
Po chwili lecieliśmy już na zielonej bestii spowrotem do domu.
***
Gdy dotarliśmy na miejsce bez słowa udałam się do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Po jakiś 20 minutach usłyszałam pukanie. 
-To ja Nya, mogę wejść?
- Proszę - powiedziałam powstrzymując płacz.
- Hej, jak się czujesz? - Nya usiadła na moim łóżku i zaczęła mnie pocieszać.
- Jest okej, ale nigdy nie wybaczę ojcu tego, że mi nic nie powiedział.- Powiedziałam z wymuszanym usmiechem patzrac się na dziewczyną. -Ejj Nya mogła byś mi opowiedzieć coś o tym, że Cole był duchem? Usłyszałam to od Zane'a.- Klasyczna zmiana tematu zawze pomaga, prawda?
- Jasne. Słyszałaś może kiedyś o tym, że jak Cię zastanie świt w świątyni Mistrza Yang'a to zmienisz się w ducha?
- Tak, czytałam tą legedę.- mój całkiem opany głos brzmiał już lepiej.  
- No, a więc chłopcy chcieli zdobyć wiedzę na temat Airjutsu, ale niestety Cole nie zdarzył wyjść na czas i tak to się stało. W ostatnie halloween była pełnią i otworzył się portal dzięki, któremu duch mógł spowrotem być człowiekiem i w ten sposób mamy spowrotem fizycznego Cole'a. To jest tak
14 / 86
całkowicie w skrócie opowiedziane, ale w każdym rezie pamietaj, w każdej legendzie jest ziarnko prawdy.
- Wy to tu macie przygody.- Uśmiechnęłam się do niej. 
-Zostawie cie teraz, jak coś będziesz potzrebować to pisz, i jak cos Lloyd jest w pokoju obok, wiec tez pomoże.- czarnowłosa przytuliła mnie a nastepnie opuściła pomieszcznie zamykając za soba drzwi.
Gdy zostałam sama połorzyłam się do łózka, a po chwili usnęłam.
Mój sen przewało ponowne pukanie do drzwi. Wstałam zaspana z łóżka i podeszłam do drewnianej deski otwierajac ją.
-O Lloyd, co tutaj robisz?- Spojrzałam nieprzytomnie na chłopaka, stojacego w progu.
-Mogę wejść?- Spytał się z uśmiechemna co tylko skinąła dłonia zapraszając go. -Jak tam? Za parę minut jest kolacja. 
-Chyba dzisiaj odpuszczę jedzenie, nie mam na to siły, a tak poza tym to wszytsko gra.- Kolejne kłamstwo do kolekcji.
Usiedliśmy razem na moim łóżku, a chłopak objął mnie ramieniem, przytulając do siebie, przez co poczułam się bezpiecznie. Trwaliśmy w takiej pozycji pare minut, aż poczułam jego dłoń na swojej, swoim kciukiem rysował na mojej dłoni niznane wzory. Ta chwila była idealna, Lloyd był w tym momencie zupełnie innym człowiekiem niż na poczatku naszej znajomości, był delikatny i czuły. 
-Bianka?- Spojrzałam się w jego stronę, i stalo się coś czego się nie spodziewałam.
Lloyd delikatnie złączym nasze usta, byłam zszokowana, przez co się nie poruszyłam, ani nie uciekłam, a po chwili odwzajemniłam jego pocałunek. Jego usta były miękkie i pełne, a pocałunek był delikatny, nasze wargi poruszały się sychronicznie jakby były tego nauczone od zawsze. Chłopak położył swoją ciepła dłon na moim policzku i delikatnie ruszał kciukiem, moja dłoń wylądowała w jego włosach. 
Chciałam żeby ta chwila twała wiecznie, ale przerwało nam pukanie do drzwi, na co szybko się od sibie oderwaliśmy. Wstałam i otorzyłam drzwi pokoju, poczułam obecnosc zielonokokiego tuż za moimi plecami.
- Hejka, jak się czujesz Bianka? Chodźcie bo kolacja już na stole, Zane zrobił omlety!- Tym który przewał tą intymną scenę był nie kto inny jak Jay.  
- Jasne, już idę, Bianka nie idzie z nami, poza tym po jakiego grzyba tak krzyczysz Jay.- Chłopak za mną mnie wyminął i poszedł za brunetem.- Przyniose ci cos potem, więc nie śpij- Lloyd tym razem zwrócił się do mnie, na co się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową na potwierdzenie. 

Władczyni Wiatru | Ninjago  [W TRAKCIE POPRAWEK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz