I tym mnie teraz zagiął, poczułam jak ucisk na moim ciele maleje, aż w końcu znika całkowicie, ale obecność chłopaka tuż za mną daje się wyczuć. Wszystkie rzeczy które staruszek wymienił, przydarzyły mi się, i gdyby to jeden raz nie uwierzyłabym, ale takie sytuacje dzieją się w moim życiu dość często.
4 / 86
-Słucham dalej.- To było jedyne co byłam w stanie teraz powiedzieć. Mężczyzna uśmiechał się spod swoich długich, białych wąsów, i zwrócił się do blondyna za mną.
-Lloyd, byłbyś tak miły zaprezentować naszej przyjaciółce swoją zdolność?
-Tak jest sensei.- Przerażający głos Lloyda zmienił się teraz w sam aksamit okazujący szacunek i delikatność.
Chłopak wystawił jedna swoją dłoń, wokół której zaczęła pojawiać się zielona poświata, która krążyła wokół jego ręki od łokcia aż po czubki palców. Gdy chłopak zamknął pieść, wszystko zniknęło, lecz gdy z powrotem ją otworzył z jego dłoni znajdowała się zielona kula, energii? Prawdopodobnie tak, była ona w ciągłym ruchu, i energia krążyła cały czas, tym razem zamknięta w niewielkiej kuli w jego dłoni.
-Teraz nam już wierzysz?
Emocje rozrywały moje ciało, strach i przerażenie mieszał się szokiem i zainteresowaniem, a adrenalina w organizmie nie pozwalała myśleć logiczne. Do tego dochodził jeszcze niesamowity ból głowy spowodowany moją wcześniejszą utratą przytomności. Na potwierdzenie słów mężczyzny, tylko kiwnęłam głową.
-Świetnie, wiec od dzisiaj zamieszkasz tutaj z nami.- powiedział uradowany sensei.
-Co proszę? Niby z jakiej racji mam zostać tutaj z wami, nie znam was ludzie, mogliście równie dobrze mnie czymś naćpać przez to widzę dziwne rzeczy, nie ze mną te numery. Nie ma opcji żebym tutaj zamieszkała.- Moja wypowiedz była powiedziana najbardziej poważnym głosem jaki byłam w stanie z siebie wydać w takiej sytuacji.
-Chyba nie chcesz wyrządzić krzywdy ludziom, prawda? Puki co nie masz pojęcia jak dużą mocą dysponujesz i co jesteś w stanie zrobić, dodatkowo wpływa na to twój wiek i brak jakiegokolwiek doświadczenia w tych sprawach. Więc wybierzemy się do ciebie do domu i porozmawiam z twoim ojcem, może wtedy zmienisz zdanie.- staruszek ruszył w stronę drzwi wyjściowych, a chłopak stojący za mną, kazał mi gestem iść za nim.
Fakt, że wmieszał w to moje tatę, uspokoił mnie delikatnie, ale z drugiej strony co on może mieć z tym wspólnego? Zielonooki chłopak oddzielił się od nas tuż po wyjściu z budynku i zaczął kierować się w stronę grupki chłopaków, którzy znajdowali się dość daleko od nas. Po wyjściu za bramę całej posiadłości wmurowało mnie w ziemie. Znajdujemy się na jakiejś pieprzonej górze. Widać stąd całe miasto, a jedyne zejście jakie zauważam to schody. Tak schody, schody z góry, zaczynam być coraz bardziej pewna, że jestem naćpana a towar musiał być dobry skoro aż po takim czasie wciąż trzyma.
-Przepraszam, czy my mamy zejść po tych schodach? Nie ma może jakiejś windy, albo kolejki? Serio się pytam.- W tym momencie do mojej głowy wpadło kolejne pytanie, jak się tu dostałam, przecież byłam nie przytomna. Nieee, wychodzi na, że ten chłopak musiał mnie tu wnosić na rękach, o boże.
-Można schodzić, ale ja preferuję szybsza metodę.- odpowiedział brodacz z uśmiechem a natępnie zaczął wykonywać nieznane mi ruch dłońmi.
Nagle poczułam niesamowicie mocny wiatr, przez który automatycznie zamknęłam oczy. Po ich otworzeni stał przede mną smok, tak smok, jebany złoto-biały smok, na którym siedział sensei. Teraz już wiem, że na sto procent jestem na haju. Mężczyzna wyciągnął do mnie rękę.
-co to jest? Ja mam na to wsiąść? Podziękuje, chyba się przejdę.- odpowiedziałam i z rozjebanym mózgiem ruszyłam w stronę schodów.
5 / 86
-Bianka, tak będzie szybciej, zaufaj mi, nic ci się nie stanie.- Głos mężczyzny był niesamowicie spokojny i kojący. Przewróciłam oczami a następnie złapałam go za rękę wdrapując się na przerośniętego gada.
Łuski smoka były niesamowite w dotyku.
Boże kobieto chyba na głowę upadłaś.
Pewnie tak i pewnie będę tego żałować, ale raz się żyje.
-Złap się mocno- Usłyszałam a następnie bestia szybkim ruchem wzniosła się do góry.
Automatycznie moje dłonie złapały się mężczyzny a nogi ścisnęły na grzbiecie smoka. Mam nadzieje że nie spadnę. Podczas lotu czułam się niesamowicie, czułam wiatr we włosach, a prędkość jaką się poruszaliśmy była wręcz nierealna. Z góry było widać całe miasto oraz znajdujących się ludzi.
Lot trwał może 5 minut, a następnie gad wylądował na dachu mojego domu, jego ogon dosięgnał do ziemi. Poczułam pchniecie, a następnie zjechałam po nim na brzuchu aż do ziemi, z moje gardła wydarł, się krótki krzyk. Gdy otworzyłam oczy stałam przed mieszkaniem, a tuż obok mnie był mężczyzna, jednak po smoku nie było już ani śladu.
Otworzyłam drzwi i razem ze staruszkiem weszliśmy do środka. Usłyszałam jedynie kroki i głos mojego ojca, który w niebezpiecznym tępie się do nas zbliżał
- Gdzie ty byłaś -zapytał tata, przestraszony głosem. - Kim Pan jest?
- Dzień dobry jestem Wu muszę z Panem porozmawiać o Biance.- Oczy ojca pokazywały, że musi go znać, wiec ja bez słowa ruszyłam do swojego pokoju i zrobiłam to o co prosił mnie mistrz, podczas lotu, czyli się zaczęłam pakować
Wzięłam pełno ubrań, książek oraz filmów, zabrałam również mojego laptopa i komórkę. Usiadłam na górze schodów z nadzieją na podsłuchanie rozmowy, niestety bez skutku. Po 10 minutach zeszłam na dół i widziałam jak ojciec cierpi, ale kiwnął głowa i wskazał na Wu. Czy to znaczy, że mam lecieć?
-Kocham cię córeczko, zaufaj mi jesteś teraz w dobrych rękach. Pisz do mnie czasem.- Mężczyzna wysil się na uśmiech a następnie mnie mocno przytulił.
-Też cię kocham tato.- trwaliśmy w ciszy przez parę chwil, a następnie odsunął się, i kazał iść za mężczyzną
CZYTASZ
Władczyni Wiatru | Ninjago [W TRAKCIE POPRAWEK]
Fiksi Penggemar#16- w Ninjago Witam wszystkich tutaj autorka z przyszłości a dokładniej po 5 latach od opublikowania tego opowiadania, jestem aktualnie w trakcie całkowitych poprawek nie tylko ortograficznych, ale również sylistycznych itp. Nie wiem ile mi to zajm...