2

330 11 5
                                    

-Tak. Hej przemyślałam tą cała sprawe i zgadzam się.
-Naprawde?-spytał się Remik.
-Nie na niby.
-To wspaniale.
-Też się ciesze.-powiedziałam
-To jeszcze dziś prześle ci plan całej trasy i osoby ,które będą występować.
-No okey. Masz mój e-mail?
-Chyba tak. Czekaj sprawdze.
-Okey.

Słyszałam szelesty i włączanie sie komputera lub laptopa.

-Jednak nie mam twojego e-maila.Podaj mi go i wszystko ci prześle.
-Ok. Moge ci juz podawać?
-Tak
-ola...............-zaczęłam dyktować- wszystko z małej litery.
-Dobra to do zobaczenia.
-Remo! Czekaj.
-Tak?
-Moge zabrać ze sobą Adama?
-Tak oczywiście.
-Dzieki. To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.

Rozłaczyłam się

Popatrzyłam na zegarek ,który wisiał na ścianie. Dochodziła godzina czternasta ,więc musiałam wszystko zostawić i zbierać sie na korepetycje.
Nie jestem dobra z matematyki a w tym roku pisze egzamin gimnazjalny. Jeśli go zawale to moja przyszłość nie będzie kolorowa. Chce zostać nauczycielem lub producentem muzycznym. Tylko w Polsce nie ma żadnej szkoły ,która by mi pomógł iść w tym kierunku. Jest w Anglii ale trzeba dobrze umieć angielski. Ja go nie umiem wogóle. Jestem w trzeciej gimnazjum a angielski umiem na podstawowym poziomie. ,,Dlatego" zapisałam się na Housa. Zastanawiam się jeszcze nad manikiurzystką ale sama nie wiem. Kocham muzyke i chce iść w tym kierunku.

Tak naprawde na Housa zapisałam się dlatego bo chce kiedyś kupić sobie bilet M&G na Bars and Melody i z nimi porozmawiać. Powiedzieć jak ich kocham i w ilu rzeczach mi pomogli.

Rozmyślałam nad moją przyszłością i szykowałam sie do wyjścia. Przebrałam sie w szarą bluze z napisem ,,Just live your life" i czarne spodnie z dziurami. Wzięłam swój czarny plecak z napisem ,,Bars and Melody". Schowałam do niego książke ,zeszyt i coś do pisania. Sięgnęłam po telefon i zeszłam na dół.
Ubrałam białe superstary z efektem syrenki i kurtke zwykłą czarną .Wyszłam z domu i chciałam wyjść z podwórka na ulice ale przypomniałam sobie ,że zapomniałam słuchawek. Wróciłam się po nie do domu. Leżały w salenie na stole. Wzięłam je i wyszłam. Zamknęłam drzwi i wyszłam na ulice.
Założyłam słuchawki i póściłam swoją ulubioną playliste. Nazywała się ,,Bars and Melody".

Po około dwudziestu minutach byłam na miejscu. Weszłam na ogród i zapukałam do drzwi ,w tym samym czasie chowając słuchawki do kieszonki.

Drzwi otworzył mi pan Ziółko.

Jest to mężczyzna bość wysoki,z siwawą brodą. Jego rysy twarzy mówią ,że jest stary,zmęczony życiem ale tak naprawde to jest tylko skorupa. Tak naprawde ma świetne poczucie humoru i cieszy się życiem.

Kiedyś Ola (Olciiak) spytała się czemu nie chce zmienić korepetytora na młodszego. Wtedy jej powiedziałam: ,,Po co jak mam najlepszego korepetytora na świecie a na dodatek to ,że jest stary to nie znaczy że gorszy. Nie prawda on uczy matematyke lepiej niż nie jeden młody nauczyciel w szkole. Matematyke ma w małym palcu".

Zaprosił mnie do środka gestem ręki. Weszłam i ściągnęłam buty i kurtke. Odwiesiłam ją na wieszak i ułożyłam buty.

Poszłam za panem Ziółko do kuchni. Tam zawsze się uczymy. Mężczyzna siadł na krześle.

-To czego dziś się uczymy?-zapytał kiedy siadałam.
-Algebry. -powiedziałam.-Mamy powtórzenie tego tematu a ja go nadal nie rozumie.
-Dobrze ,dobrze zaczniemy od podstawowych rzeczy.
-Okey.

Wyciągnęłam zeszyt.

-No to tak. Zrób mi to.-Napisał coś na kartce.-prosze.

Popatrzyłam co było napisane.

y+2y=

a+6a=

2y+y=

To było banalne. Więc szybko zrobiłam i oddałam zeszyst do sprawdzenia. Meżczyzna sprawdził i wszystko było dobrze.

-To teraz trudniejsze.

Dawał mi przeróżne zadania i równania,których nie rozumiałam.
Po dwóch godzinach tłumaczenia mi algebry wkońcu na dzisiaj my skończyliśmy. Rozmawiałam jeszcze chwile z panem Ziółko i musiałam sie zbierać. Ubrałam kurtke i buty i wyszłam,wkładając do uszu słuchawki. Póściłam świąteczny album Justina Biebera.

Mimo ,że nie lubie go jako osoby to jako artyste bardzo. Nie słucham go często, ale nieraz mnie najdzie ochota na posłuchanie go.

Gdy szłam zauważyłam Adama. Odrazu do niego podbiegłam. Był on z przyjaciółmi.

Nieznosze ich. Ściągają Adama na zła droge. Ćpają,palą i piją. Uważam, że Adam nie jest aż tak głupi by palić i ćpać. Lubi wypić ale jego znajomi wciągneli go w nałóg. Od kilku tygodni pije dzień w dzień. Później przychodzi do mnie , przystawia się. Mam tego dość. Zawsze robie tak,że do niczego nie dochodzi. Jest jeden minus. Zawsze mi się dostaje bo mu nie pozwole mnie zaliczyć. Później oczywiście przeprasza ale ja już tak nie chce. Nie chce być bita tak naprawde za nic. Mam tego dość.

Teraz jest pijany. Co ja mówie jest nachlany w trzy dupy. Znowu będe musiała go zanieść do domu.

-Kochanie-odezwał się i wstał z krzesła-chodź do domu-podszedł do mnie i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyji.
-Adam nie.
-Ale ko...-nie dałam mu dokończyć. Już chciałam coś powiedzieć ale dobrze znany mi głos coś powiedział do Adama.
-Adam on ci tak czy tak nie pozwoli. Robi tak jak jej matka. Musisz się przyzwyczajić jak ja.-prychną pod nosem mój ojciec.
-Jak mogłeś go tu zabrać!Dobrze wiesz,że ma problemy! A ty go jeszcze tu zabierasz i dajesz pić!-wydzierałam się na Adama.
-Co ja miałem zrobić jak zaproponował,że postawi nam wódke? Odpóścić? W snach a teraz chodź!-krzyknął na mnie.
-Nie,nigdzie nie ide. Nie będe się z tobą pieprzyć ,jesteś pijany! Jak mogłeś wziąść pieniądze od mojego ojca! Dobrze wiesz ,że najbogatsza nie jestem! Ty bierzesz te pieniądze i chlasz za nie! A ty!-skierowałam się do ojca-Jeszcze raz mu dasz pieniądze na chlanie to nie ręcze za siebie! Do domu!
-Nie będziesz mi mówić co mam robic!-krzyknął mój ojciec.
-Ola daj swojemu ojcu spokój-powiedział Adam siadając na krześle obok mojego ojca,w ręku trzymając wódke.
-Nie! Nieznosze cie! Rozumiesz nieznosze!
-Coś powiedziała!?
-To co słyszałeś! Jeśli mam ci powtórzyć to moge. Słuchaj. Nieznosze cie.-powiedziałam.
-To ja dla ciebie tyle robie, jestem dobry,miły a ty co? Nawet do łóżka ze mną nie pójdziesz!
-Jesteś chory!

Uderzyłam Adam z całej siły z liścia w twarz i pobiegłam przed siebie płacząc. Słyszałam jak za mną biegnie. Odrazu pożałowałam,że to zrobiłam,ale hałas za mną znikł.

-Szmata,dziwka,kurwa-usłyszałam za sobą w oddali. Zabolało. Kierowałam się w strone domu płacząc.

-----------------------------------------------------------1024 słów bez notatki.

Rozdziały w tej książce będe dodawała rzadko ,ponieważ chce skończyć tamtą książke. Tu będą rozdziały pojawiać sie co 2 tygodnie.

Gwiazdki i komentarze są mega motywujące do pisania.

Trasa Young Stars On Tour /L.D, C.LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz