Kirito.

376 24 0
                                    

Asuna została przez wszystkich przyjęta jak członek rodziny. Nikt nie dawał jej odczuć że dopiero się tu pojawiła. Zdążyła nawet na chwilę zapomnieć i swojej misji, by odszukać Ugona. Pytała każdego w tej gospodzie ale nikt nie potrafił jej pomóc. Nie mogła czekać bezczynnie.

- Ja się czujesz? - wślizgnęła się do pokoju Lucy, chciała się pożegnać ze swoją podopieczną

Blondynka uśmiechnęła się. Natsu chodził po pokoju trzymając w ramionach blond włosego chłopca ziejącego ogniem gdy zbierało mu się na płacz. Był wziebowzięty samym patrzeniem na dziecko, choć ze swoim ograniczonym rozumem nadal nie pojmował jak to się stało.

- To było dziewięć miesięcy temu, dzień przed tym jak zniknąłeś... - Lucy westchnęła - Schlaliśmy się wtedy okropnie... Sama nie pamiętam dokładnie jakim cudem dwójka przyjaciół mogła się ze sobą przespać. - uśmiechneła się żeby ukryć zażenowanie

- To by się stało Lucy.

Spojrzała zdziwiona na mężczyznę, Natsu był powaźny, jak nigdy. Miał w oczach coś co mówiło jej, że nie żartuje. Coś co nazywa się ojcostwem.

- To prawda Pani Lucy - odezwała się Asuna - Byliście sobie zapisani w gwiazdach, powiedziały ci to wczoraj, prawda?

Uśmiechając się do zdezorientowanej Lucy pogłaskała chłopca po blond czuprynie i żegnając się wyszła z pokoju. Usiadła przy barze, gdzie na krześle zostawiła swój płaszcz, zarzuciła go na siebie i podziękowała za gościnę.

Nie chcieli jej wypuszczać, ale nie mogła czekać. Być może Ugon stąd odszedł bo nie dotarła do Magnolii?

- Dziękuję jeśli jeszcze kiedyś wrócę do Magnolii napewno was odwiedzę - obiecała cicho ze smutkiem kierując się ku wyjściu

Drzwi otworzyły się na całą szerokość a do środka wkroczyła kobieta o czerwonych włosach wraz ze swoim kompanem, którego jeden policzek zakrywał tatuaż. Chłodne spojrzenie mężczyzny nieco ją przeraziło lecz jeszcze bardziej aura magicznej mocy obojga.

- Jesteśmy! - krzyknęła a widząc Asunę pochyliła się nad nią - A ty to kto?

- Erza... - mężczyzna położył jej dłoń na ramieniu - Nie strasz jej.

Uśmiechnął się przepraszająco i Asuna od razu inaczej na niego spojrzała.

- Wybacz. - uśmiechnęła się - Już wychodzisz?

Dziewczyna skinęła głową.

- Jesteś nowa? - pytala dalej nie zwracając uwagi że wychodziła, otuliła ją ramieniem i pociągnęła spowrotem do baru. - Jestem Erza Scarlet, a to Jellal Fernandez.

Asuna spojrzała na miecze przy ich pasach. Nie trudno się było domyślić skąd wracają.

- Jak tam jest...? - wskazała miecz

- Na froncie? - tym razem odezwał się Jellal który podał im napoje - To nie miejsce dla ciebie.

Erza się z nim zgodziła bez wachania. Nie drążli dłużej tego tematu bo z pokoju obok usłyszeli płacz, donośny wrzask dziecka. Erza spojrzała na Jellala a on na nią i pędem pognali do pokoju Lucy.

Zdębieli widząc Natsu z malcem na rękach, starał się go uspokoić, ale ten wył w niebogłosy nic nie było w stanie go uciszyć.

- Mówiłam że nie spodoba mu się imię Igneele. -burknęła Lucy zakładając ręce na piersi - Erza? Jellal?

Ta dwójka jednak nie przestawała wpatrywać się w świerzo upieczonego ojca.

- A ja ci mówie że Igneel to świetne imię! - upierał się przy swoim Natsu, niczym pięcioletnie dziecko które wybiera imię dla kota, na co mały Dragoneel zanosił się jeszcze większym płaczem

Gwiezdne Dziecko // Fairy Tail, SAO ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz