Rozdział I

134 12 2
                                    

Całkowita, niczym nie zmącona cisza panowała na korytarzach statku badawczego Orion. Lampy fosforowe znajdujące się nad bulajami rozpraszały swym nikłym blaskiem panujący tam mrok. Wydawałoby się, że statek dryfuje w przestrzeni kosmicznej, nie posiadając na swoim pokładzie nawet żywej duszy. Nic bardziej mylnego... Załoga odpoczywała, przed służbą, ćwiczeniami i pilnowaniem spokoju, który rzecz jasna nie miał prawa być w jakikolwiek sposób naruszony. I tylko dwa organizmy znajdujące się na statku nie oddały się w objęcia błogiego wypoczynku.

W kokpicie, miejsce pierwszego kapitana zajmowała młoda kobieta. Jej bujne, rude włosy opadły falami na szczupłe, wąskie ramiona. Opuszki palców muskały delikatnie blat, a zielone oczy z uwagą wpatrywały się w monitor zawieszony nad głową ich właścicielki. Ukazywał on bowiem erupcje wulkanów, znajdujących się na karle - Plutonie. Co jakiś czas wnętrze kokpitu było rozświetlane, by po krótkim czasie ponownie zapaść w swym półmroku i dać ukojenie zmysłom kobiety. Sierżant Seven westchnęła cicho, poprawiając ramiączko luźnej, wojskowej bokserki, które to zsunęło się z jej bladego ramienia, ukazując przy tym delikatnie zarys jej krągłego, aczkolwiek nie dużego biustu. Oparta wygodnie o fotel pilota z przygryzioną delikatnie dolną wargą, rozmyślała o swojej wojskowej karierze. Jako jedna z nielicznych absolwentów szkoły dostała propozycję wstąpienia do armii międzygalaktyczn​ej, później za namową swojego przełożonego podjęła się służby właśnie tutaj, na Orionie. Co prawda spędziła już tutaj dwa lata, a ciągle uczyła się nowych rzeczy, technik walki i samoobrony. Poznała różne pozaziemskie gatunki oraz planety i układy słoneczne przez nie zamieszkałe. To wszystko wywierało na młodej - bo niespełna dwudziestojedno letniej kobiecie - nie małe wrażenie. Zastanawiała ją tylko jedna rzecz, a mianowicie prawdziwy sekret, który ten gigantyczny statek w sobie skrywał. Jednak to pytanie musiała na razie zostawić bez odpowiedzi.

-Dalej czuwasz ? Twój zmiennik jeszcze się nie pojawił ?- ten głos rozpoznałaby wszędzie. Odwróciła głowę, uśmiechając się do porucznika Marco wręcz niezauważalnie. Zmierzyła go wzrokiem, zatrzymując go na kubku z parującą kawą. Tego właśnie było jej trzeba, a porucznik najwyraźniej doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Podając kobiecie kubek usiadł obok niej, spojrzenie piwnych oczu zatrzymując na jednym z monitorów. W tym właśnie momencie nastąpiła drobna erupcja jednego z mniejszych wulkanów, które bardziej można by zaliczyć do kraterów i to nieaktywnych sejsmicznie.

-Nie mam wyznaczonego żadnego zmiennika panie poruczniku. Dzisiejszą wartę wypełniam sama. - pociągnęła łyk kawy, przymykając przy tym lekko powieki. Przyjemne ciepło rozeszło się po całym jej ciele, przyprawiając ją o gęsią skórkę. Kawa była wprost wyborna, idealna.. Skinęła głową mężczyźnie w podzięce. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, jednak uniemożliwił jej to potworny dźwięk, przypominający pisk lub krzyk połączony z warkotem. Sierżant Seven podskoczyła widocznie przerażona owym dźwiękiem. Zaczęła intensywnie rozglądać się po całym pomieszczeniu. W końcu jej wzrok spoczął na niczym nie wzruszonym Marco. Mężczyzna machnął ręką, dając jej znak, żeby usiadła, na co ta zmarszczyła brwi, domagając się odpowiedzi.

-Spokojnie pani sierżant.. To tylko maskotki naszych doktorków...

~~~~

Cześć, cześć i czołem :D

Oto nadchodzi - pewnie nie wyczekiwany- pierwszy rozdział "Obcy - nowa generacja". Chciałabym na wstępie przeprosić, że nie pojawił się on wcześniej, ale miałam małe problemy natury osobistej, by móc go opublikować. Niestety :) Obiecuję, że od teraz rozdziały będą częściej :).

Z góry dziękuję, za dwa pierwsze komentarze pod prologiem, mam nadzieję, że pojawi się ich więcej, zwłaszcza do tego rozdziału ~! Byłabym naprawdę szczęśliwa.

Dziękuję za uwagę i zachęcam do oceny opowiadania.

~ End ☺

Obcy - nowa generacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz