Pięć

35 3 0
                                    

LUKE

Dosłownie trzy sekundy temu opuściła nas Liz, a ja zostałem sam na sam z Michaelem, Ashtonem i Calumem, który właśnie doszedł. Zastanawiałem się czy moje serce wytrzyma zawał, który właśnie przeżywałem.

- Gratuluję, Mike. - szturchnął go Calum. - Chłopak jest przerażony twoimi groźbami.

Groźbami? Tym co mi wysłał? No co wy. Ja byłem przerażony byciem obiektem, na którym trójka moich idoli skupiała uwagę. Fajnie, że tego nie ogarniają...

- Wszystko okej - wyrzuciłem z siebie kłamstwo. - Podobno stało się coś... - szukałem odpowiednich słów. - Dziwnego?

Spojrzałem pytająco na Cala, ale ten nawet na mnie nie patrzył. Spoglądał na Michaela. Przeniosłem wzrok na Ashtona. Mierzył mnie przenikliwym spojrzeniem, przez co poczułem się nieswojo.

Nareszcie odważyłem się spojrzeć na zielonowłosego.

Spojrzeć? Ty chciałeś przewiercić go wzrokiem!

Jak już, to 'zatopiłem się w jego tęczówkach'. Poza tym, to on się na mnie gapił!

Tak się nawet nie mówi... On ma zielone oczy, Lucas. Poza tym! On patrzył na ciebie, jak na cud świata!!!

Ugh... Czekaj, co?!

- Um, eee - patrzyłem szeroko otwartymi oczami na plączącego się Mickey'a. Zresztą tak samo, jak jego przyjaciele. - Eh... To znaczy... Yyy... Jesteś gorący... W sensie... Ugh! No, tak... Chodzi mi o sytuację, bo...

Michael zalał się rumieńcem, chyba nawet większym niż ja. Mickey powiedział co?!

- To my was może zostawimy samych... - mruknął zdezorientowany Ash i odszedł ciągnąć za sobą Cala mruczącego coś pod nosem ze zdziwieniem.

- Michael, um... Mogę się o coś spytać...? - przygryzłem wargę zdenerwowany.

- Um... Jasne... - mój idol wypowiedział to proste słowo, sprawiając że dostałem wewnętrznego zawału. - O co chcesz zapytać? - wziął wdech i spojrzał na mnie pewnym wzrokiem z uniesioną brwią.

- Czy naprawdę uważasz, że jestem gorący? - zniżyłem ton do konspiracyjnego szeptu i na nowo moja twarz stała się czerwona jak burak.

MICHAEL

Po usłyszeniu pytania zakrztusiłem się powietrzem, a następnie zacząłem się histerycznie śmiać. Młodszy chłopak dołączył do mnie. W którymś momencie nasz udawany śmiech przekształcił się w taki prawdziwy, a ja zwijałem się z bólu w brzuchu.

- Jasne... - zacząłem się tłumaczyć. Luke przeniósł na mnie wzrok. - Przecież każdy by ci to powiedział. Człowieku, ty musisz przyciągać dziewczyny, jak magnez! - tamten zarumienił się i uśmiechnął pod nosem.

- Wiesz co, możemy przenieść naszą dziwną rozmowę na po występie? - spytał. - Lepiej poćwiczcie i w ogóle.

- Sugerujesz, że musimy ćwiczyć? Bo co, jesteśmy słabi, tak? - prychnąłem, ale to przeszło w chichot. Luke też się zaśmiał. - Dobra, jak tak bardzo ci na tym zależy. Miej jednak świadomość, że wiem o dziwnych rzeczach... - i tak kończąc rozmowę odszedłem się czegoś napić.

Podszedłem do Ashtona, który podniósł pytająco brew. Nalałem sobie energetyka do plastikowego kubka i wzruszyłem ramionami w odpowiedzi. Wypiłem napój w ekspresowym tempie. Muszę przyznać, że stresowałem się trochę naszym ostatnim występem. Bałem się, że coś nie zadziała, pójdzie nie tak... Miałem tylko nadzieję, że to nie przez Luke'a. Chciałem odłożyć tę rozmowę na jak najpóźniej, wcale nie miałem na nią ochotę.

- Michael! - krzyknął do mnie podchodzący Calum, a ja się do niego odwróciłem. - Chodź tutaj, leniwa klucho, poznasz świetnego gościa! Hej, Tim! Nie wstydź się, gościu. To tylko Mike... Musicie się poznać... - gadał, jak najęty.

Przyjrzałem się chłopakowi, który mu towarzyszył. Był od niego trochę wyższy i miał bardzo przyjazny uśmiech. Przywitaliśmy się.

- Michael, pamiętasz, jak narzekałeś, że potrzebujemy kogoś, kto będzie pomagał ci w śpiewaniu, bo nie możesz być równocześnie głównym gitarzystą i liderem? Że nie wytrzymujesz nawet wtedy, kiedy przejmuję pełno twoich solówek? - spytał podekscytowany, a ja posłałem mu mordercze spojrzenie.

- Mógłbyś mi tego nie przypominać za każdym razem, jak rozmawiamy, Cal? - warknąłem, a stojący obok niego Tim zmarszczył czoło. - Co z tego, stary?

Mój przyjaciel wyglądał na trochę urażonego, ale odpowiedział.

- To z tego, że Tim ma niesamowity głos i umie grać na gitarze! - otwarłem szeroko oczy z niedowierzania. - Czy tego właśnie nie chcieliśmy? Ash, Mike... Ten koleś jest świetny! - Tim lekko się zarumienił. - Może z nami pobyć, kiedy będziemy nagrywali nową płytę po trasie i jeśli wszyscy się zgodzimy, to będziemy mogli go przyjąć do zespołu!

Wymieniłem z Loczkiem szybkie spojrzenia. Ashton wydawał się być trochę niezdecydowany, a ja w sumie nie wiedziałem, co o tym myśleć.

To przecież jest cud, Michael! Musisz się zgodzić!

Nawet go nie znamy...

Właśnie dlatego go jeszcze nie przyjmujecie!

- Możemy to omówić po występie, chłopaki? - zaproponował najstarszy, na co wszyscy przytaknęli. - Świetnie. Tim, miło cię było poznać. Widzimy się później! Miłego koncertu! - krzyknął za odchodzącym chłopakiem, który nam pomachał.

Odszedłem od moich przyjaciół przemyśleć chwilę, to co właśnie się wydarzyło. Sięgnąłem po gitarę i usiadłem na skraju sceny, zwieszając z niej nogi. Pobrzdąkałem na niej chwilę. Przygryzłem wargę i rozejrzałem się po arenie, w której robiło się coraz bardziej gęsto.

Moje oczy mimowolnie zatrzymały się na wysokim blondynie, który rozmawiał o czymś ze swoją przyjaciółką, śmiejąc się z czegoś. Uśmiechnąłem się pod nosem na ten widok i nie przestawałem się na niego gapić, dopóki nasze spojrzenia się nie napotkały.

Szybko odwróciłem wzrok i upomniałem się w myślach. Nie mogę przecież tak myśleć o jakimś chłopaku.

Jednak przez większość koncertu śledziłem wzrokiem tańczącego i śpiewającego nastolatka, da którego nieświadomie kierowałem część granych piosenek. Przekładając całą moją energię w śpiewanie i granie na mojej gitarze, myślałem o niebieskookim...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 08, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Fanboy || MukeWhere stories live. Discover now