6

130 14 0
                                    

Wychodząc z pokoju nieodzywałyśmy się do siebie razem z Mają, każda z nas była myślami w swoim świecie. Kocham moją ekipę są dla mnie jedyną rodziną, dlatego nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić i wejść do niej.  Jeśli oni myślą,  że mogą się tu pojawić i przejąć tutaj dowóctwo,  ponieważ mają specjalne względy szefa są w błędzie.  Jeśli coś schrzanią lub ktoś ucierbi z ich winny zabije bez zwracania uwagi na konserwację. 

-Rose jesteśmy. Rose !-  odwróciłam głowę w stronę Maji. 

- Sorry,  wchodź.  - przepuściłam ją,  a sama weszłam za nią.  W sali byli wszyscy. 

Brunetka o zielonych oczach i imieniu Sonny rozmawiała zawzięcie z tym dupkiem i Rickiem,  który nie spuszczał z niej wzroku.  Natomiast Kayla i dwóch pozostałych chłopaków siedzieli na matach i studiując plan budynku jak dobrze wyczytałam z rysunków.  Kiedy weszłyśmy do sali wszyscy spojrzeli w naszą strone.   Rick zostawił swoich znajomych i podszedł do nas szczęśliwy  przytulił mnie delikatnie i pocałował w skroń. 

- Jak się czujesz Rosie ? - jego głos był cichy i zmartwiony.- Jeśli coś jest nie tak to mi powiedz,  zajmę się wszystkim za ciebie. 

- Spokojnie braciszku jest dobrze,  musiałam tylko odpocząc.  Ty za to widzę,  że odnalazłeś swoją Julie.  - uśmiechnęłam się do niego i lekko uderzyłam go pięścią w ramię.  Tylko idiota nie zauważyłby jak chłopak się zabujał.

- Nie wiem o co ci chodzi.  - powiedział lekko zmieszany pocierając ręką kark. 

- Może już zaczniemy !? Chyba,  że wolicie poplotkować?  - krzyknął w naszą stronę Leo,  znienawidziłam tego chłopaka do końca.  Spojrzałam na niego wzrokiem zwiastującym jego śmierć.  On tylko uśmiechnął się zadowolony zdenerwowaniem mnie i podszedł do reszty. 

-Spoko nikomu nie powiem.  - szepnęłam mu na ucho i pociągnęłam moją dwójkę do reszty. 

Maja i Rick przenieśli plany i sprzęt.  Już wcześniej przygotowałam plan na naszą misje,  ale nie uwzględniam nowej czwórki,  ale to nic dam im jakieś proste zadanie i nie będą musieli ingerować.  Nie wiem jak zachowują się na misjach i nie mam teraz zamiaru tego sprawdzać. 

-Rick przejmujesz prawe skrzydło masz je zabezpieczyć i podłożyć ładunki.  Idzie z tobą Sonny możesz na niej polegać jest po technice atomowej,  więc zna się na tym.  - zanim dotarłyśmy na salę sprawdzałam całą ich bandę aby nie musieć ich pytać gdzie mam ich przydzielić.

- Maja  ty wchodzisz razem z Kaylą do środka pod przykrywką i instalujecie wirusy do ich sieci, pamiętajcie co macie wcześniej wyciagnąć z ich danych. - patrzę na Lole z powagą.  To od nich zależy dalsza część planu,  jeśli coś nie wyjdzie będzie źle. 

- Max i Ron pilnujecie dziewczyn macie je stamtąd wyciągnąć w razie czego.  Następnie zgarniacie Ricka i Sonny i dołanczacie do mnie i przejmujemy transport. - patrzę na dwóch chłopaków którzy wyglądają na około 20 lat, są do siebie bardzo podobni z wyjątkiem kilku szczegółów.  Chłopak po mojej lewej jest blondynem o zielonych oczach i stylowych okularach,  a drugi to ciemny blondyn o oczach koloru szarego.  Obydwoje umięśnieni,  znają się na różnych sztukach wali ich fach to zabójstwa po cichu i zabawa w inkognito. 

- Czy wszyscy zrozumieli swojej zadania?

- Zapomniałaś o mnie i moim zadaniu.  - odezwał się dupek po prawej stronie. Prawda była taka,  że nie było dla niego nic co mógłby robić.  Mógłby wyświadczyć mi przysługę i tu zostać. 

- Nie ma dla Ciebie nic masz dwa wyjścia. Zostajesz w firmie,  albo połączysz do jednej z grup.  To już zależy od tego czy ktoś będzie cię chciał.  - spojrzałam na niego usatysfakcjonowana,  że to ja tu dowodze,  a on nie mam nic do powiedzenia. 

- Jest jeszcze jedno wyjście to ja przejme towar kiedy wy będziecie przejmować informacje gdzie on jest.  - odpowiedził zadowolony. 

- Tu nie ma samowolki,  swoim durnym ego możesz narazić pozostałych na niebezpieczeństwo !- nie dam mu spierdolić tej misji tylko dlatego,  że księżniczka  chcę być w centrum uwagi.
 
- To nie ja nie potrafię poradzić sobie z szefem i pozwalam sobą pomiatać!  - wstał zły.

- Przynajmniej nie zachowuje się jak jakiś bachor bo nie jestem w centrum uwagi!  Może teraz pobiegniesz do szefa i mu się poskarżysz !? Co? Napewno wtedy odda ci dowództwo.  - powiedziałam wściekła.  - Przyznaj się jesteś tu bo ktoś załatwił ci to po znajomości ? - spojrzałam na niego nie dając mu dojść do słowa.  - Tak pozwalam sobą pomiatać,  ale wszystko co osiągnęłam zawdzięczam sobie i tej dwójce.  A ty?  Myślisz,  że nie wiem o waszej umowie !? Jeśli myślisz,  że nic mi nie powiedział to jesteś w błędzie i jesteś głupszy niż myślałam.  - w końcu to powiedziałam.  W końcu  powiedziałam co o nim myślę.  Kiedy wuj wezwał mnie do siebie powiedział mi dlaczego dołączą do nas nowi bo ich pracodawcy zapłacą szefowi. 

- Nie wiesz wszystkiego !! Nie wiem co ci powiedział ten idiota,  ale na pewno nie prawdę! - jego oczy  mają w sobie złość i zdenerwowanie.  Coś ukrywa i boi się że to zdradzi.  Nie potrafi ukrywać emocji. - Wykorzystuje ciebie i ich,  a ty tego nie widzisz ! Jeśli byłabyś mądra odeszłabyś!  - nie rozumiem o co mu chodzi,  ale na pewno nie pozwolę mu wypowiadać się na temat mojego wujka wiem jaki jest,  ale tylko on zna prawdę. 
Wy ekspresowym tempie jestem przy chłopaku i przyciska go do sciany. 

- Nie znasz mnie,  ani jego. Jesteś tu i dowodziłeś swoją grupą,  ale to było wcześniej teraz masz się słuchać mnie i wykonywać moje polecenia!  - patrzylamu w oczy z furią we własnych.  - Nie masz pojęcia co tu się tak na prawdę dzieję.  Twój przydział to Max i Ron ich kierowca jeśli postanowisz ingerować w nasz plan. Pożałujesz.  - puszczam go i omijając resztę wychodzę bez slowa. 

Nie pozwolę mu zniszczyć mu mój planTyle lat czekałamaby móc dopaść tego człowiekanikt mi w tym nie przeszkodzi.

Dziewczyna ze staliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz