-Musimy wyjechać jeszcze dzisiaj. Najlepiej wieczorem.-powiedział Dylan.
-Dokąd?-spytałam.
- Do Los Angeles. Tam obecnie się znajdują.Rozplanowaliśmy całe nasze kolejne poczynania. O 10:00 wieczorem wyjechaliśmy z "bazy" o ruszyliśmy w stronę lotniska. W ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Jechaliśmy bez słowa...ŻART. Lula cały czas nadawała, a ja siedząc na tylnym siedzeniu obok Jack'a,czułam ogólne skrępowanie.
-Cicho tak trochę...-szepnęła Lula.
-Widać,słychać i czuć-odpowiedziałam również szepcząc.
-Teraz to nie warto się rozgadywać. Już jesteśmy-powiedział Atlas. Czekał tam już na nas prywatny samolot. Dość niewielki. Wysiedliśmy z czarnego Audi. Wsiedliśmy do samolotu, który niedługo potem wystartował. Usiadłam w fotelu obok Luli. Wydawała mi się najbardziej wyluzowana. Siadłyśmy trochę dalej od reszty,więc miałyśmy okazję,żeby lepiej się poznać.
-Tak w ogóle jak się czujesz przed akcją z dublerami?-spytała mnie.
-W sumie...nie wiem. Mam mieszane uczucia.-powiedziałam.
-Ja jednak troszkę się stresuję. Nie wyobrażałam sobie nigdy,że mogę mieć dublerkę.
-Ja tym bardziej. Szczególnie,że nikt nigdy się wcześniej jakoś mną nie interesował. Nie będę cię tym zanudzać.-mruknęłam. Lula oparła się o fotel.
-Ja chętnie posłucham.-uśmiechnęła się.
-Serio,chcesz słuchać mojego życiorysu?
-A owszem.
-No dobra......Moje życie nie było jakieś super różowe. Ojciec był cały czas wstawiony. Kiedy w końcu przestał pić znalazł sobie jakąś inną laskę i po prostu zniknął z naszego życia.Tylko matka się mną zajmowała. No o moją siostrą,ale nie ważne. Matka pracowała w pralni,więc nie byłyśmy bogate. Nie było nas na nic stać. Potem jakoś próbowałam dorobić na ulicy,wiesz,grałam na gitarze i takie rzeczy, aż nagle zobaczyłam,że robi się w centrum miasta jakieś duże zbiorowisko. Poszłam zobaczyć o co chodzi. No i jak myślisz co się stało? Kolejny zacny iluzjonista demonstrował swoje sztuczki. Bardzo mi się to spodobało. Zaczęłam sama próbować. Nieważne,że moja pierwsza talia kart była kradziona. Nie chciałam,żeby inni wiedzieli,więc trenowałam tylko w nocy. Potem im bardziej byłam starsza tym bardziej byłam pewna siebie. Przestałam grać na gitarze,zaczęłam kraść i dawać popisy przed obcymi ludźmi,tylko po to aby utrzymać siebie i rodzinę. A potem znów pod górkę. Moja siostra raz wyszła do sklepu i nie wróciła,a potem się okazało,że nie żyje. Sekcja zwłok wykazała,że została źgnięta nożem. Matka umarła 2 miesiące po śmierci mojej siostry. Na sepsę.
-Boże,przykro mi.-powiedziała cicho Lula.
-Zostałam sama. Nie miałam nikogo. Zaczęłam kraść,ale nie jakieś tam bibeloty,tylko bardzo drogie rzeczy. Biżuterię, telefony. Po prostu zostałam kieszonkowcem. Między innymi dlatego trafiłam do więzienia. A kiedy znalazłam się już w tym więzieniu,poznałam Chase'a. Był moim jedynym przyjacielem. Solidnie popierdolonym, ale jedynym. No,a teraz jestem tu z wami na nowej drodze życia. Mam nadzieję.
-Rzeczywiście twoje życie nie było zbyt piękne.
-Było jak było,ale staram tym nie pogrążyć. Teraz jestem tu z wami. Na razie ważna jest nasza misja. Głównie wasza,ale...
-Głównie wasza? Ty też jesteś jeźdźcem! Nic o tobie nie wiedzą,ale ty też się liczysz.
- Wiem,wiem.Po paru godzinach znaleźliśmy się w Los Angeles. Były to godziny wieczorne,więc wszystko było ładnie oświetlone.
Wychodząc z lotniska, przeszliśmy trochę dalej (jakieś 2 ulice) i weszliśmy w ciemną uliczkę.
-Musimy się tu rozdzielić. Pojedziemy na miejsce osobnymi taksówkami. Jack,pojedzie z Merritem. Ja z Lulą, a Atlas z Clarą.-powiedział Dylan.
Rozeszliśmy się w różne kierunki,wcześniej dostając od Dylana adres. Znaleźliśmy pierwszą,lepszą taksówkę i podaliśmy kierowcy adres...******************************
Dawno nic nie pisałam,ale to dlatego,że teraz mam strasznie dużo sprawdzianów i w ogóle padła moja inwencja twórcza. Obiecuję,że następny rozdział będzie ciekawszy.
Pozdro✌
Mlecyk💐😊
CZYTASZ
Do You See Me? || Nysm ff🃏✔
Fiksi PenggemarClara Rinch to kieszonkowiec i iluzjonistka odbywająca więzienną karę. Jej życie za kratami toczy się dalej dopóki w jej życiu(a raczej celi) nie pojawiają się...Jeźdźcy! Nie wie że, kiedyś bedzie im potrzebna do "pewnego zadania na śmierć i życie "...