Gdy weszliśmy do Wielkiej Sali, nad naszymi głowami pływały świece. Większość uczniów już zajęła miejsca, a nauczyciele siedzieli przy swoim stole z przodu jadalni.
Usiadłam koło Cho, a Katherine zajęła miejsce obok mnie. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mentalnie się przygotowywać na boleśnie długie przydzielanie pierwszaków. Z początku miło było patrzeć jak nowi uczniowie są przydzielani do poszczególnych Domów, ale po latach stało się to naprawdę nudne.
Zaczęłam rysować paznokciem w dębowym stole gdy wywołano pierwsze nazwisko:
-Jessica Abott!
Szybko spojrzałam w górę i zobaczyłam, że Hannah praktycznie promienieje z dumy, gdy jej siostra wchodziła na stołek. Kilka sekund późnej Tiara Przydziału umieszczona na jej głowie wykrzyknęła:
-Hufflepuff!
Katherine parsknęła, ale nikt jej nie usłyszał przez głośne oklaski wszystkich stołów, prócz Slytherinu. Jestem pewna że Ślizgonami nie klaszczą dla nikogo spoza ich Domu.
Tiara Przydziału wciąż się wlekła, jednak gdy Gerard Wattkins został umieszczony w Gryffindorze, Dumbledore uniósł swoje pomarszczone dłonie bez słowa, i wyrosły przed nami góry jedzenia.
Wzięłam tylko kilka plastrów kurczaka, jednak śmiałam się i gadałam z Katherine. Zawsze denerwowałam się pierwszym dniem szkoły, głównie dlatego, że obawiałam się o mój plan lekcji.
Kilka duchów wleciało do Wielkiej Sali; wzdrygnęłam się, gdy zatrzymałam wzrok na Wielkim Baronie. Zawsze wydawał mi się trochę niepokojący przez długie, grube łańcuchy zwisające z jego przezroczystego ciała. Przerażał mnie też fakt, że na trzecim roku Cho przekonała mnie, że baron ukrył się w łazience dziewcząt, aby nas szpiegować. Zachichotałam na to wspomnienie - Cho mogła mi wmówić wszystko.
Gdy większość uczniów kończyła już jedzenie, Dubmledore podniósł się ze swojego wielkiego, złotego, zakurzonego krzesła, stojącego na środku podwyższenia, przy którym jadali nauczyciele, i zaczął swoją coroczną przemowę.
Normalnie starała bym się uważać. To znaczy, Dumbledore jest naprawdę urzekającym człowiekiem, ale w tym roku moje oczy były skierowane na kogoś innego.
Tym kimś był Draco Malfoy. I nie dlatego, że nagle szalenie się w nim zakochałam; wyraz jego twarzy sprawiał, że zastanawiałam się, co się z nim dzieje. Zajmował miejsce na końcu stołu Slytherinu, otoczony przyjaciółmi, ale wpatrywał się tylko bezmyślnie w swój pusty talerz. Wydawał się być głęboko zamyślony, i nie mogłam nic poradzić na to, że próbowałam domyślić się, nad czym tak dumał. Z pewnością nie o zbliżających się lekcjach.
Katherine trąciła moje ramię, wyrywając mnie z zamyślenia. Podskoczyłam i rozejrzałam się dookoła, zauważając, że Krukoni zaczęli już podnosić się ze swoich miejsc.
- Fantazjujemy? - Katherine uniosła do góry jeden kącik ust. - Chodźmy, jestem strasznie zmęczona, mogłabym zasnąć na tym stole.
Zaśmiałam się z niej, gdy zaczęłyśmy zmierzać w kierunku naszego dormitorium. Czułam się tak samo zmęczona, jak Katherine. Okropna jazda pociągiem kompletnie mnie wykończyła.
Dzieliłyśmy pokój w pięć dziewczyn z naszego roku. Ja, Katherine, Cho, Luna Lovegood oraz Julia McCarthy. W ciągu lat działy się tu interesujące rzeczy, głównie przez Lunę.
Doszłyśmy do portretu. Niska, koścista kobieta otworzyła swoje małe usta, aby zadać nam zagadkę.
- Człowiek podróżuje do Belgii - zaczęła, a ja słuchałam uważnie. Zwykle rozwiązanie zagadek nie sprawiało mi trudności, ale czasami musiałam czekać, aż ktoś nadejdzie i znajdzie rozwiązanie.
- Podczas drogi, spotkał innego czarodzieja z dziewięcioma żonami. Każda z jego żon trzymała dziewięć toreb. W każdej z dziewięciu toreb znajdowało się dziewięć kotów. W każdym z kotów, znajdowało się dziewięć kociąt. Jak dużo czarodziei, czarownic, toreb, kotów i kociąt podróżowało do Belgii?
Spojrzałam na Katherine, i obie zaśmiałyśmy się z tego, jak prosta była ta zagadka.
- Jeden czarodziej - odpowiedziałyśmy w tym samym czasie. Kobieta rozpromieniła się, i obraz się otworzył, wpuszczając nas do środka.
Ledwo spojrzałam na pokój wspólny, za którym tęskniłam przez całe lato. Chwyciłam Katherine za ramię i zaciągnęłam ją w stronę sypialni dziewcząt, desperacko pragnąc wyrzucić z siebie to, co stało się w pociągu.
Gdy tylko weszłyśmy do naszego dormitorium, Katherine odchyliła głowę do tyłu i klapnęła na łóżku.
- Co jest?
- To było... okropne! - zadławiłam się, a moje oczy zaczęły się robić mokre. - W pociągu!
Jej wyraz twarzy zmiękł, i delikatnie przyciągnęła mnie w stronę swojego łóżka, na którym usiadłam. Katherine zmierzwiła mi włosy, co przypominało mi czasy, gdy byłyśmy młodsze.
- Ktoś użył Proszku Natychmiastowej Ciemności, ktoś inny wpadł na mnie i upadłam na.. na... - spróbowałam zwolnić i siłą wymówić to imię -... na Draco Malfoya.
Katherine przewróciła oczami i powiedziała:
- O to chodziło? Cassie, on prawdopodobnie już nawet o tym nie pamięta.
- Nie, on na mnie nakrzyczał - zaczęłam płakać. - I cała reszta Ślizgonów gapiła się na nie jakbym była dziwką.
- Cóż, on nie wie kim jesteś, prawda? - zapytała, próbując poprawić moje samopoczucie. - To nie tak, że będzie w stanie znowu cię znaleźć. Możesz go po prostu unikać.
Pociągnęłam nosem, odpowiadając skruszona:
- Umm, cóż, powiedziałam mu moje imię.
- Co? - zerwała się. - Dlaczego miałabyś to zrobić?
- Ja.. nie myślałam wtedy o tym! - zająknęłam się, nagle zdenerwowana. - Zaczynałam świrować, i-
- Cassie, uspokój się - urwała Katherine, łapiąc moją dłoń. - Będzie dobrze. Poza tym, Matt będzie cię chronił.
Uniosłam wzrok, zszokowana jej bezczelnością, i nie byłam w stanie zmusić się do powiedzenia czegokolwiek.
- Oh, daj spokój - zaśmiała się chytrze. - Widziałam, jak na niego patrzysz. Wiesz, jestem twoją najlepszą przyjaciółką.
W końcu udało mi się zmusić mój głos do współpracy, i skłamałam:
- Co? Nie lubię go..
Katherine znów przewróciła oczami, po czym wstała, ziewając.
- Po prostu chodźmy do łóżka. Jestem zbyt leniwa, aby plotkować na temat twojego życia miłosnego.
Gapiłam się na nią z wystawionym na wierzch czubkiem języka, totalnie zmieszana. Cóż, przynajmniej odciągnęła moje myśli od Malfoya - to jest plus.
---
Hejka!
Na razie wracam do tego tłumaczenia, ale nie wiem czy go dokończę - zależy to w dużej mierze od ilości osób, które będą to czytać. Wiem, że na początku nie mogę spodziewać się tu tłumów, szczególnie, że na razie nic ciekawego się jeszcze nie dzieje, dlatego pociągnę jeszcze kilka rozdziałów, i wtedy się zastanowię.
Proszę, by każda osoba zostawiła chociaż gwiazdkę ⭐️
Ola xx
YOU ARE READING
✏ Hateful Love | Draco Malfoy | PL
FanfictionCassie Jackson zaczyna swój szósty rok w Hogwarcie jako dumna członkini Ravenclawu. Do tego jest ona z tego samego rocznika, co sławny Harry Potter. Jednak jej ścieżki ciągle krzyżują się z pewnym Ślizgonem - Draco Malfoyem, czy to z przypadku, czy...