ROZDZIAŁ IV

10 1 1
                                    

Anaid
Czekałam jeszcze około 15 minut. Lecz dziewczyny nadal nie było widać. No super dziewczyna mnie wystawiła.
Może mnie nie widzi napisałam smsa
Ja:Siedze na ławce obok wejścia na London eye.
Dziewczyna nie odpisała. Przechodziło obok mnie tysiące osób lecz żadna z nich się nie zatrzymała.
Po chwili zobaczyłam jakby moje odbicie podchodzące do mnie, to ona!
-Hheej... -Powiedziałam niepewnie gdy byłyśmy blisko siebie.
-Cześć.- Miała bardzo podobny głos do mnie. Była ubrana w czarne rurki z dziurami, różową bluzkę z napisem "dobra laska" i białe air-force.
- Anaid Hemmings. -Przedstawiłam się wyciągając rękę.
- Selene Brick. - Uścisneła moją dłoń.
- Odpowiedź coś o sobie.
- No to mieszkam w Londynie od 10 lat wczesniej mieszkałam w Nowym Jorku ...
-Co?! -Przerwałam dziewczynie.
-Coco?
-Ja też mieszkałam w Nowym Jorku... Tylko że 3 lata...
- Dziwne. -Wydusiła z siebie. Widać ze była tak samo zmieszana tą sytuacją jak ja.
-Kontynuuj.
-No więc mam 16 lat. Właśnie skończyłam gimnazjum i pójdę do liceum. Mieszkam w dość bogatej rodzinie. Jestem jedynaczką.
-Okej.
-Teraz ty.
-To ja tez pójdę właśnie do liceum. Mieszkam w bardzo bogatej rodzinie mam dorosłego brata. Jutro mam urodziny.
-Nie.
-Co?
Selene zamknęła oczy wzięła głęboki oddech i otworzyła oczy spowrotem.
-Też mam jutro urodziny.
-To niemożliwe! Jesteśmy identyczne, urodziłyśmy się w tym samym mieście w tym samym dniu...
-Nie możemy być blizniaczkami.
-To nierealne żeby tak było bo wychodziłoby ze którąś z nas jest z domu... Dziecka... A u mnie to wykluczone.
-U mnie tak samo.
-Wiesz co straszny tu tłum może chodźmy do kawiarni porozmawiamy na spokojnie?-Spytałam wskazując ręką na budynek naprzeciwko nas.
-Okej.
Weszłyśmy do pomieszczenia i usiadłyśmy przy stoliku obok okna.
Podeszła do nas kelnerka.
-Coś dla pań? -Spytała kobieta która porzerała nas wzrokiem. Pewnie ciekawiła ją nasza podobność. Ech mnie też ciekawi.
-Dla mnie expresso. -Powiedziałam uśmiechając się do kobiety. Zapisała moje zamówienie.
-Ja zwykłą cherbatę poprosze. -Powiedziała Selene na co kelnerka znów notowała coś na kartce po czym odeszła.
Lecz po chwili wróciła.
-Może ciastka pistacjowe? Mamy dzisiaj promocje?
-Nie dziękuje mam uczulenie na orzechy. -Powiedziałyśmy równo z Selene czego wogule się nie spodziewałysmy. Kelnerka odeszła.
-Co ty tez masz uczulenie? -Zapytała dziewczyna wytrzeszczając oczy.
-Mogłabym cie spytać o to samo. -Powiedziałam lekko śmiejąc się na co Selene się uśmiechneła.
Kelnerka przyniosła zamówienie.
Zaczełyśmy pić swoje napoje wymieniając się od czasu do czasu zdaniami.
Gdy juz wypiłam swoją kawę wstałam z krzesełka co zrobiła równiesz dziewczyna.
-Nie wiem dlaczego jesteśmy takie same sproboje się cos dowiedzieć od rodziców. Narazie muszę iść. Będziemy w kontakcie. Paa.
-Pa -powiedziała cicho.
Ucalowałyśmy się w policzki po czym wyszłam z kawiarni.
Kierowałam się do domu. Popatrzyłam na zegarek była 18.04. Juppi czyli mój brat juz w domu. O ile to mój brat... Nie to na pewno mój braciszek!
Po 20 minutach byłam już pod domem. Weszłam do środka.
-Siostrzyczka!!!!-Krzyknął chłopak i od razu mnie przytulił.
-Chris... -Powiedziałam radosnym glosem przytulając się do niego mocno.
-Ale ty wyrosłaś siostra. -Powiedział kiedy skończyliśmy się witać.
-Haha okej.
-Chodź do twojego pokoju mam dla ciebie niespodziankę. -Powiedział łapiąc mnie za rękę. Drugą ręką zakrył mi oczy i prowadził do mojego pokoju.
-Juz się boje. -powiedzialam cicho.
Doszliśmy do pokoju.
Odsłonił moje oczy.
-Wszystkiego najlepszego siostra! To prezent odemnie na twoje jutrzejsze urodziny! -Powiedział wskazując palcem na łóżko.
Ujrzałam ślicznego malutkiego owczarka niemieckiego śpiącego na moim łóżku.
-O boże Chris kocham cie!!!!! -Wrzasnełam rzucając się na brata. -Dziękuje. -Dodałam ze łzami w oczach.
-Proszę siostra. -Powiedział z uśmiechem. -Wiem że zawsze o takim marzyłaś więc kupiłem.
-Kochany brat. -Powiedziałam wysyłając chłopakowi buziaka w powietrzu.
Podeszłam do łóżka, usiadłam obok pieska i zaczęłam go delikatnie głaskać. Był taki słodki.
-Chris musimy kupić mu karmę, smycz i zabawki.
-No tak. Ale chce przywitać się z rodzicami od razu gdy wrócą.
-Mamy jeszcze godzinę do przyjazdu rodziców wiec jeszcze zdążymy wrócić.
-Olej no to chodź.
Zeszliśmy na dół. Ubrałam moje ulubione superstary a Chris swoje.
Wyszliśmy z domu. Przed domem stało BMW Chrisa. Wsiadłam na miejsce pasażera a Chris za kierownice. Ruszyliśmy.
Po chwili byliśmy już pod sklepem zoologicznym.
-Pójdę sama poczekaj tu na mnie. -Powiedziałam do Chrisa na co przytaknął.
Wysiadłam z auta i weszłam do budynku.
-Dzień dobry. -przywitała się starsza kobieta za ladą.
-Dzień dobry.
-W czym mogę pomóc?
-Chciałabym jakąś karmę dla psa.
-Powie mi pani cos więcej o psie to dobiorę odpowiednią karmę.
-Mały owczarek niemiecki.
Kobieta zniknęła za jednym z regałów po chwili wracając z ogromnym opakowaniem karmy.
-To bardzo dobra karma dla małych psów tej rasy. -Powiedziała sprzedawczyni pokazując karmę.
-To poproszę.
-Coś jeszcze?
-Smycz.
Sprzedawczyni poszła po smycz gdy wróciła dodałam:
-I jakieś zabawki tylko nie wiem co...
-Proponowałabym gumową kość.
-W takim razie wezmę.
-Tyle?
-Tak.
-56 złoty i 30 groszy.
-Proszę. -Dałam kobiecie wymienioną wczesniej kwotę.
Wyszłam ze sklepu i odrazu odnalazłam granatowe BMW mojego brata.
Skierowałam się w stronę samochodu po czym do niego wsiadłam.
-Wszystko załatwione? -Spytał.
-Mhm.
Resztę drogi przesiedzieliśmy w ciszy. Chris zatrzymał się pod naszym domem. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu.
Rodziców jeszcze nie było. Zakupy zaniosłam pod drzwi od mojego pokoju.
Poszliśmy do salonu na kanapę.
-Ech ci rodzice tylko praca, praca, praca.
Na ten temat jak zawsze spuściłam oczy.
-Ej mała? Co jest?
-Nic...-Powiedziałam cicho.
-Ej no księżniczko mów... -Powiedział troskliwie i przysunął się bliżej.
-Bbo...
Moje słowa przerwali rodzice wchodzący do domu.
-Gdzie mój synek?! -Powiedziała głośno mama i się zaśmiała.
Chris nie zwracał na nich uwagi patrzył mi w oczy i oczekiwał odpowiedzi. Wstałam szybko i pobiegłam do rodziców.
        
                Chris
Westchnąłem cicho i wstałem. Moja Anaid coś w sobie ukrywa...
Muszę się dowiedzieć co się dzieje, bo w końcu to moja malutka siostrzyczka.

           Anaid
Mama podbiegła do Chrisa i go wycałowała. Tato zrobił z nim "niedźwiadka".
Mama zrobiła kolacje. Wszyscy zjedliśmy. Po kolacji poszliśmy do salonu.
-Anaid idź do siebie proszę. Chcemy z Chrisem pogadac o różnych sprawach. -Powiedziała mama.
-Okej.
Wstałam z kanapy i poszłam na górę.
Pod drzwiami do mojego pokoju stały zakupy dla mojego pieska.
Wziełam je i weszłam do pokoju. Owczarek stał na łóżku.  Położylam zakupy na krześle.
-Cześć psinko. -Powiedziałam i wziełam psa delikatnie na kolana.
Na co on zaczął lizać mnie po twarzy.
-Hahaha widzę że się lubimy. Hmmm... Jakby ci tu dać na imię...
Wiem! Alex. Będziesz miał na imię Alex.
Pies cicho szczeknął.
-Pewnie jesteś głodny.
Wstalam z łóżka i podeszłam do pudełka z zakupami. -Echh zapomniałam o misce.
Dałam pieskowi karmę w moją plastikową miseczkę.
Zaczął jeść to z chęcią.
Ja wziełam do ręki telefon i sprawdziłam facebooka, instagrama i messengera. Gdy skończyłam była godzina 23.06 postanowiłam pójść się umyć. Alex był zajęty zabawą więc mogłam go zostawić. Wzięłam bieliznę i podkoszulek i poszłam do łazienki.
Przekluczyłam drzwi. Zdjełam z siebie ubrania i wziełam szybki gorący prysznic. Wyszłam z  kabiny prysznicowej i ubrałam się we wczesniej przyszykowane ubranie.
Wróciłam do pokoju. Na łóżku leżał słodko śpiący Alex.
Położyłam się obok niego i usnełam.

Mamy kolejny!!!
Dużo się na niego napracowałam więc mam nadzieje że wam się spodoba.   :**

Bratnia dusza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz