Rozdział pierwszy

15 2 0
                                    

Od kilku tygodni w pałacu trwają przygotowania na przyjazd gości z niemal całego świata. Książę Alfred za siedem miesięcy będzie świętował dwudzieste urodziny co oznacza, że pora znaleźć sobie żonę. Jako przyszły król, musi poznać wiele cudownych dziewcząt i jednej z nich oświadczy się w dniu poprzedzającym jego urodziny. Szczęście, że je wszystkie pozna. Pech, że jeśli ukochana mu odmówi, jest skazana na wieczny zakaz pobytu w kraju.

Nie tyczy się to Przyjaciół. Jeśli Alfred wybierze na przykład Amelię, moją siostrę, a ona mu odmówi to najwyżej będzie sprzątaczką. Jednak żadna z nas się nie spodziewa oświadczyn ze strony księcia, tym lepiej dla mnie. Nie zaprzeczę, moje serce już dawno skradł pewien książę.

-Sacha?-Wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia Alfred.

-Tak, Alfi?

-Słyszałaś, że Lincoln ma już swoją wybrankę?

-Naprawdę?-Spytałam bardzo zaskoczona. Czemu nic nie wiem o tym, że mój facet znalazł sobie królową!?

-Tak. Nie wiesz, kim może ona być?

Nie, ale nie stanie mi to na drodze do rozszarpania jej gardła-pomyślałam. Serio, bardzo kocham Lincolna. Dla niego łamałam zasady, wymykałam się z domu, żeby dostać się do zamku, a potem obmacywaliśmy się do wczesnego ranka.

Czy pół roku rozłąki spowodowało, że o mnie zapomniał?

O tych wszystkich obietnicach, pocałunkach i wyznaniach?

Czy tak szybko zapominał o naszej miłości, która miała trwać wiecznie!?

Jak tu się pojawi, to chyba zabiję dupka!!

-Sach, coś nie tak?

-Wszystko ok. Ty za siedem miesięcy ogłosisz zaręczyny, Lincoln zrobi to zapewne w ciągu kilku dni, Amelia jest zakochana w twoim barcie i to z wzajemnością. Jest wszystko w jak najlepszym porządku. Wy wszyscy macie bądź będziecie mieli szczęście a ja na to tylko patrzę.

-Ej, nie jest tak źle.

-Jasne, że nie. To tak, jak masz trzy korony i ze spokojem patrzysz, jak ktoś ci je odbiera.

-Porównujesz nas do korony?

-Miłość ma większą władzę niż korona, pamiętasz? Kocham całą waszą trójkę, a wkrótce zostanę sama. Zajebiście, no nie!?

-Nie zostaniesz sama, nadal będziemy z tobą.

-Przez kilka pierwszych miesięcy. Pomyśl tylko, będziesz miał żonę i dzieci a będziesz spędzał czas z przyjaciółką!?

-Wiesz przecież, że tak nie będzie.-Powiedział uciszonym głosem.

-Kłamiesz!-Krzyknęłam tak głośno, że z pobliskich sal wybiegli ludzie, w tym królowa Joanna.

-Wszystko w porządku?-Spytała oficjalnym tonem.

-Tak, przepraszamy za niepotrzebne zamieszanie.

-Nie ma żadnego zamieszania.-Wtrąciłam się szybko i uciekłam do swojej tymczasowej komnaty.

Na czas urodzin i całego tego zamieszania mieszkam tutaj. Alfred chciał mieć tu kogoś, kto mu pomoże a ja pomimo tego, nadal czuję się niepotrzebna. Do listy moich problemów i rozterek dopisuję Lincolna faceta, którego mimo zdrady, kocham nad życie.

Uczucia są popierdolone, po co one komu? Tylko przez nie są problemy!

Starałam się zasnąć tak szybko, jak się da.

-Panienka nie na kolacji?-Spytała zaskoczona Estera.

Estera to wysoka blondynka o jasnych oczach. Jest piękna, nadaje się na królewnę a jest sprzątaczką. Bardzo mi szkoda dziewczyny, więc robię wszystko, żeby miała jak najmniej obowiązków. Między innymi, dlatego wybrałam ją na swoją pokojówkę. Oprócz tego, mam w niej przyjaciółkę.

-Nie, Estero, nie karz mi tam iść.-Wymamrotałam z głową schowaną w poduszce.

-Ale panienka powinna coś zjeść.

-Mogłabyś mi coś przynieść? Tylko nie za dużo. A królowej Joannie powiedz, że przepraszam za nieobecność, ale chyba złapałam jakąś grypę, przez co jestem troszkę rozdrażniona i nie chcę ich zarazić, więc zostałam w łóżku.

-Dobrze, ale jak wrócę, wszystko mi powiesz.-Zagroziła i zniknęła w drzwiach.
***************************************************************
Jeśli to czytasz, zostaw po sobie jakiś znak ;) 

ApologizeWhere stories live. Discover now