Rozdział trzeci

13 2 0
                                    


Zeszłam po marmurowych schodach i na dole ujrzałam Lincolna, Alfreda, ich rodziców i reportera zapraszającego nasze dwadzieścia osiem kandydatek na królową. Wszyscy na mój widok zatrzymali się, nawet kandydatki ucichły i stały nieruchomo. Wszystkie oczy były skierowane bezpośrednio na mnie. Źle się z tym czułam.

-Coś nie tak?-Spytałam lekko przerażona.

-Wyglądasz prześlicznie.-Powiedziała pierwsza królowa Joanna.

-Dziękuję, Pani też pięknie wygląda.

Spojrzałam na Lincolna, który właśnie coś mówił do Alfreda. Alfi kiwnął mu głową potakując i oboje do mnie podeszli.

-Wypadałoby pokazać naszą przyjaźń naszym pierwszym oficjalnym powitaniem.-Powiedział mi na ucho Alfred i wraz z Lincolnem, objęli mnie mocno.

-Tęskniłem za wami.-Powiedział uradowany Lincoln.

-My za tobą też!

-Wiesz, że wyglądasz lepiej niż te księżniczki?-Spytał Alfi.

-Jejku, przestańcie, bo się zarumienię!

W odpowiedzi obaj się zaśmiali.

-Jak tak bardzo będziesz pięknieć to będę zmuszony cię bardziej pilnować.

-Ekhem-Odchrząknął reporter.-Przepraszam Wasza Wysokość, ale księżniczki czekają.

-Przepraszam was, drogie panie. Mam nadzieję, że rozumiecie, nie widzieliśmy się od ponad pół roku.

-Oj, ten czas tak szybko leci. Dziś was poznajemy a za niedługo jedna z was zostanie żoną naszego przyjaciela. Czy to nie wspaniałe?

-Dobrze, zaczynajmy zatem.-Oznajmił Król Rafał.-Witajcie drogie panie, od dziś każda z was nie zależnie od wcześniejszego pochodzenia, otrzymuje tytuł Księżniczki. Teraz wyczytam wasze imiona i nazwiska a wy w tym czasie podejdziecie do przodu i powiecie kilka słów o sobie. Pierwsza kandydatka, Adrianna Zysk.-Po tych słowach wystąpiła pierwsza dziewczyna, o rudych włosach i czarnych oczach. Była wysoka i bardzo szczupła, ale za wysoka jak dla Alfiego.

-Wasza wysokość, przyjaciele. Jestem Adrianna Zysk, wszyscy mówią na mnie Adi, przyjechałam spod Ukrainy. Moi rodzice prowadzą wielką firmę transportową na terenie Polski, Ukrainy, Rosji i Niemiec.

-Dziękujemy, teraz Zuzanna Zgiełek.

Przed nami stanęła niska, czarnowłosa dziewczyna.

-Jestem Zuzia, mam osiemnaście lat, mieszkam w Karpaczu. Lubię czytać książki, projektować ubrania i chodzić na spacery, jeżdżę też konno. Moim ulubionym kolorem jest błękit. To wszystko, dziękuję za uwagę.

Po przemowie tej dziewczyny mózg mi się wyłączył, a po kolejnych rozbolała mnie głowa. Odetchnęłam z ulgą, gdy król zaprosił ostatnią kandydatkę. Ta dziewczyna miała coś w sobie. Była wysoka, szczupła, miała długie, kręcone, atramentowe włosy i zielone oczy. Usta pomalowała na jasny róż, a policzki lekko rozjaśniła. Ponadto, bardzo podobała mi się jej sukienka. Krótka, asymetralna, materiał wyglądał jak by była uszyta z szarych piór.

-Mam na imię Elena, lat dziewiętnaście. Mieszkam z rodzicami pod Gdańskiem, uwielbiam pływać, woda to mój żywioł. To chyba tyle, co powinniście wiedzieć.

-Lincoln-Wycharczałam ledwo stojąc na nogach.-Słabo mi, wieź mnie stąd.

-Wytrzymaj to, zaraz będzie koniec.-Odpowiedział pół ściszonym głosem.

-Nie dam rad...-Wyszeptałam ledwo łapiąc powietrze.

Po tym wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko i gwałtownie. Próbowałam ustać o własnych nogach, ale tylko wpadłam na rzeźbę stojącą obok. Było mi coraz duszniej i coraz słabiej, już nawet jeden wdech wymagał wiele wysiłku. Poczułam, jak Lincoln bierze mnie sprawnie na ręce i wychodzi na dwór, a Alfred w tym czasie, próbował jakoś wytłumaczyć to całe zamieszanie.

-Lepiej ci?

-Tak, chyba tak.

Próbowałam rozejrzeć się dokoła, ale wszystko było takie zamglone...


ApologizeWhere stories live. Discover now