Rozdział 2

29 2 0
                                    

Jest godzina 13:00, a ja nadal siedzenia nad kopertą na, której jest napisane starannym pismem                       "Testament".

Dlaczego go jeszcze nie otwarłam? Dobre pytanie. Nie wiem, na prawdę nie wiem. Może się boję? A może, po prostu nie mam ochoty go czytać?

Po kolejnych 5 minutach odważyłam się otworzyć kopertę, a to co tam przeczytałam przerosło mnie samą.

                                                                                                                                            Sydney, 15.12.2010

 Kochana Caroline!

    Pewnie zastanawiasz się dlaczego akurat ciebie to spotkało. Odpowiedzi jest pełno lecz nawet ja nie jestem w stanie Ci na to odpowiedzieć. Pewnie tak musiało być. Odkąd się urodziłaś widziałam cały świat w bardzo kolorowych barwach. Nie liczyło się nic, tylko Twoje szczęście. Zawsze tak było i będzie, więc pamiętaj o tym.

Ciotka Aniela pewnie już Ci powiedziała jak dokładnie się to stało, więc nie będę Ci tu tego dokładnie opisywać. W tym liście chciałabym przepiać wszystko co mamy na Ciebię.

Może jest to jakaś większa odpowiedzialność, ale mam nadzieję, że dasz radę. A więc tak... Właśnie przejęłaś po nas cały majątek, mieszkanie w Sydney oraz jeśli tylko będziesz chciała naszą firmę korporacyjną. Od Ciebie zależy czy ona będzie działać czy też nie. To wszystko w Twoich rękach. 

Pamiętaj, że razem z tatą bardzo Cię kochaliśmy i zawsze będziemy kochać bez względu co się stanie i gdzie będziemy. Trzymaj się córeczko!

                                                                                                                                             Kocham, Mama i Tata!

Kiedy czytałam list chyba po raz piąty zrozumiałam co się przed chwilą stało. W spadku po rodzicach dostałam mieszkanie, majątek oraz firmę z którą jeszcze  nie wiem co zrobię.

Kilka godzin później...

Siedziałam na łóżku kiedy ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę. - powiedziałam bez mniejszego zastanawienia.

- Możemy porozmawiać? - zapytała lekko przygnębiona ciocia.

- Oczywiście, zresztą jak zawsze. - mówiąc to lekko się uśmiechnęłam, aby zachęcić ją do dalszej rozmowy.

-Słonko... Czego dowiedziałaś się z listu?

- W sumie to chyba tylko tyle, że rodzice wiedzieli, że będą mieli wypadek, że mnie bardzo kochali oraz tego, że odziedziczyłam w spadku po nich cały majątek, firmę oraz mieszkanie w Sydney.

- I co zamierzasz z tym zrobić?

- Szczerze to nie wiem, ale chyba przeprowadzę się w najbliższym czasie do Sydney, tam gdzie mieszkali rodzice, a dalej to się okaże.

- Rozumiem, ale jak tylko będziesz chciała się z powrotem do na przenieść to nie ma sprawy ten pokój zawsze będzie należał tylko do Ciebie. - ciocia zaśmiała się w odpowiedzi.

- Dziękuję, za wszystko co dla mnie zrobiliście. Ty z wujkiem stworzyliście mi rodzinę, której zawsze potrzebowałam. Nigdy wam tego nie zapomnę.

- To była dla nas czysta przyjemność kochanie!

Zamiast odpowiedzieć mojej przyszywanej mamie zwyczajnie ją przytuliłam, tak jakby miała za chwile zniknąć i już się nie pojawić...

******************************

 Ciekawe ile jeszcze nasza Caroline przetrwa chwil? Prawda? Do zobaczenia w następnym rozdziale!

                                                                                                          Emilia :3

Rainbown Fragrance Dreams//l.h & l.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz