Rozdział 3

17 1 0
                                    

Nie minęło nawet kilka dni, a ja już miałam zarezerwowany bilet do Sydney.

Kiedy schodziłam po schodach do kuchni żeby się napić, spotkałam ciocię Anielę.

- Ciociu, zarezerwowałam już sobie bilet do Sydney i no...

- Na kiedy? - zapytała ciocia z nutą smutku.

- Na jutro.

- Nie było biletów na za kilka dni? Przecież dopiero co się dowiedziałaś, że w ogóle masz jakieś mieszkanie. I czy Ty wiesz gdzie ono w ogóle jest? - powiedziała lekko zdenerwowana ciotka.

No ludzie przecież ja mam 19 lat! Dam sobie radę. A jak nie to wtedy będę myśleć!

- Ciociu, spokojnie dam sobie ze wszystkim radę. Nic mi się nie stanie.

- Ale Caroline!

- Nie ciociu! Wyjadę jutro i koniec kropka!

- No dobrze! Jak tak bardzo Ci na tym zależy.

- Zależy Ciociu. I to nawet nie wiesz jak bardzo.

Resztę dnia spędziłam albo na pakowaniu, albo na rozmyślaniu co może się wydarzyć w najbliższym czasie? Miałam dość wiele scenariuszy. Co będę robić? Jaką pracę sobie znajdę? Bo bądź, co bądź nie będę żyła tylko i wyłącznie na majątku rodziców. Muszę się po prostu usamodzielnić...

Następnego dnia, rano

Od godziny latam jak głupia po domu! Za dwie godziny mam samolot, a ja nawet nie mam wybranych ubrań! Ugh! Głupia ja! Dlaczego jestem, aż tak bardzo roztrzepana?!

- Dobra Caroline. Wdech, wydech. Okey, a teraz spokojnie zacznij się zbierać.

Po 30 minutach byłam gotowa do wyjścia.

- Ciociu?! Wujku?! - zawołałam - Gdzie jesteście?!

Zeszłam na dół, a tam nikogo nie było, zresztą jak wszędzie. Szukałam uch jeszcze po całym domu ale ich nadal nigdzie nie było. Westchnęłam juz dość trochę zdenerwowana, bo gdzie można się tak szlajać?!
Zresztą ja mam za godzinę samolot! Poszłam w stronę kuchni, upewnić się czy aby na pewno nikogo tam nie było, lecz kiedy do niej weszłam zobaczyłam na lodówce karteczkę.

Kochana Caroline!

Mieliśmy bardzo pilne wezwanie do pracy i nie mogliśmy Ci dotrzymać towarzystwa w drodze na lotnisko. Na wyspie kuchennej masz kartę bankową gdzie znajdziesz wszystkie środki finansowe Twoich rodziców! Do zobaczenia!

                 Kochamy Ciocia i Wujek!

Aha? Dobra? Czy ja się pomyliłam podczas czytania czy na prawdę do nich praca jest ważniejsza niż siostrzenica? Serio? No dobra niech im będzie, ale żeby potem nie było "Dlaczego się nie pożegnałam?!"

Wypiłam mój skarbek tak zwaną kawę, którą oczywiście wcześniej zrobiłam następnie szybkim krokiem poszłam po walizki, a w miedzy czasie zadzwoniłam po taksówkę, bo przecież po co zostawiać samochód?

Ubierając buty usłyszałam klakson samochodu, czyli pewnie moja "osobista" limuzyna przyjechała.

Po piętnastu minutach byłam na lotnisku, gdzie musiałam jeszcze chwilę poczekać na samolot.

Słuchając muzyki i rozmyślając o tym co się działo w ostatnich latach mojego życia stwierdziłam, że dobrze postąpiłam odlatując do Sydney. Zresztą tak czy siak z czasem musiałabym się wprowadzić.

Usłyszałam głos dobierający z głośników, który informował że za 10 min odlatuje samolot do Sydney i, że pasażerowie mają się zgłosić do bramek.

Nareszcie przeszłam bramki i czekam na sprawdzanie biletu. Po tym czasie mogłam kierować się już do samolotu.

Usadawiając sie na fotelu w samolocie pomyślałam bardzo oryginalnie:

Witaj Sydney! Witaj przygodo!  Oraz witaj nowy początku!

***********************************

Nasza Caroline właśnie odleciała, ale czy to coś zmieni w jej życiu? Czy kogoś pozna? Tego wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale!
                        Do zobaczenia! Emi:3

Rainbown Fragrance Dreams//l.h & l.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz