Obudził go dzwonek nastawiony na czwartą. W ogóle nie odczuł tego że spał. Niecała godzina po dniu pełnym pracy to było zdecydowanie za mało, zwłaszcza, że dzisiejszy dzień nie zanosił się wcale na lżejszy. Jeśli nie zaśnie na stojąco, będzie to cud.
Szybko wyłączył budzik i spojrzał na Jina, który zmarszczył lekko nos i mocniej się w niego wtulił. Chłopak leżał w połowie na nim, rękę mając przerzuconą przez jego brzuch. Pomimo tego, że Nam był trochę zgniatany, nie czuł się źle. Było mu ciepło i przyjemnie. Oddech Jina na szyi był uspokajający, a jego uścisk dawał poczucie bezpieczeństwa. Te myśli były głupie, ale Nam nic nie mógł poradzić na to, że pojawiały się w jego głowie. Pogłaskał wokalistę po włosach, uśmiechając się lekko. Musiał wstać. Obaj musieli, ale skoro on już się obudził, to mógł iść pierwszy do łazienki, a Jina obudzić, gdy już ją zwolni. Tak też więc - mimo olbrzymiej niechęci - zrobił. Wyślizgnął się z uścisku chłopaka, wziął szybko prysznic, umył zęby i twarz, po czym z ręcznikiem owiniętym wokół bioder wrócił do sypialni. Nałożył na siebie czarne luźne spodnie, ciemnoszarą koszulkę z dekoltem w serek i do tego dużą luźną czarną bluzę na zamek i z kapturem.
Kiedy zszedł do kuchni, przy stole siedzieli już w miarę ogarnięci J-Hope z Jiminem i z V, który był jeszcze w piżamie. Biedak wyglądał na całkiem zaspanego i skupiony był tylko na kawie w dużym kubku, którą powoli popijał.
- Gdzie Kookie? - zapytał Nam, wyciągając z szafki dwa kubki i jedną szklankę. Do kubków nalał zaparzonej w ekspresie kawy, a do szklanki wlał wodę i wsypał do niej saszetkę z witaminami i elektrolitami.
- Chyba ty powinieneś wiedzieć, w końcu to wy dzielicie pokój.
- Taaa. Jin wrócił późno, to kazałem młodemu położyć się u Sugi. Dobra, nieważne. Zajrzę do nich - wziął szklankę w rękę i poszedł do swojego pokoju. Odłożył naczynie na szafkę nocną i potrząsnął lekko ramieniem chłopaka. Wyglądał naprawdę rozkosznie i nie chciał go budzić, no ale musiał.
- Jin-hyung, wstawaj. Już czwarta dwadzieścia. A za dziesięć piąta musimy wyjść.
Jin cicho odmruknął i przekręcił się na drugi bok tyłem do lidera. Młodszy mocniej potrząsnął ramieniem chłopaka. Gdy i to nie pomogło, wstał i zapalił górne światło, zalewając pokój oślepiającą światłością.
- Jin, w tej chwili wstawaj! - krzyknął. Visual zaskoczony szybko otworzył oczy. Od razu się skrzywił i zamknął je szybko.
- Pierdole, moja głowa. Na cholerę mi to było - wyjęczał, mrużąc oczy. Młodszy z powrotem do niego podszedł i podał mu szklankę.
- Wypij, powinno być lepiej. I idź się ogarnąć bo masz tylko 30 minut, a dobrze żebyś coś zjadł za nim wyjdziemy.
Najstarszy słysząc o jedzeniu skrzywił się, ledwo powstrzymując odruch wymiotny.
- Źle się czuję... nigdzie nie idę - jęknął zbolały. NamJoon słysząc to zmełł w ustach przekleństwo. Zabije go. Normalnie zamorduje go z zimną krwią.
- Jin. Mam gdzieś to, że jak totalny debil schlałeś się, wiedząc, że następnego dnia z rana masz być w wytwórni. Jesteś dorosły, rób sobie co chcesz, ale, do kurwy nędzy, może trochę szacunku. Do ludzi z którymi pracujesz, fanów dzięki którym masz to wszystko i do mnie też. Nie dość, że jestem przez ciebie niewyspany, to jeszcze wczoraj mnie zmacałeś. Nie interesuje mnie, co ci odjebało, czy jesteś pedałem czy cokolwiek innego. Ale że muszę z tobą pracować, to bądź tak miły i zapierdalaj do łazienki. Masz być gotowy na czas - jego głos był zaskakująco spokojny mimo słów, które wypowiadał. Nie krzyczał, ale dało się słyszeć jad w jego głosie.
Jin był w wyraźnym szoku. Zupełnie się tego nie spodziewał. Najpierw na jego twarzy wymalowało się niedowierzanie, który potem zastąpiło lekkie speszenie. Ale dla NamJoona najgorsze było to co później zobaczył w oczach Jina. Gdy twarz chłopaka przeszył grymas bólu, po tym jak Nam nawiązał do poprzedniej nocy, lider zrozumiał że przesadził. Nie powinien w ogóle o tym wspominać. Jeśli Jin to pamiętał - a po jego reakcji widoczne było, że i owszem - powinni o tym zapomnieć. Albo porozmawiać na spokojnie. Na pewno nie powinien był go wyzywać. Po oczach chłopaka widać było ze naprawdę go to zraniło. Co prawda Jin szybko spuścił głowę, ale NamJoon i tak zdążył odczytać targające nim emocje.
- Przepraszam, NamJoon-ssi. Masz rację - cały czas nie podniósł wzroku, ba, nawet jeszcze bardziej się skulił w sobie.
- Hyung...
- Już idę. Przepraszam. Będę gotowy na czas, a teraz wyjdź, proszę - powiedział cicho. NamJoon wstał z brzegu łóżka.
- Wypij to. Będzie Ci lepiej - wskazał jeszcze na szklankę z wodą i opuścił pokój. Przesadził. Zranił Jina. Powinien go przeprosić, i bardzo dobrze tym wiedział.
Ale nie zrobił tego.
CZYTASZ
Just us [NamJin]
أدب الهواةWrzuceni razem i zmuszeni do towarzyszenia sobie w niemalże każdej chwili. W takiej właśnie sytuacji się znaleźli. Nie znając się, nie rozumiejąc i nie potrafiąc znaleźć kompromisu. Czy jest do tego jakiś klucz? Czy tylu różnych ludzi na raz może si...