Rozdział #1

2.4K 175 21
                                    

Obudziły mnie wrzaski ciotki Petuni dobiegające zza drzwi. Otworzyłem leniwie oczy i podszedłem do drzwi przygotowując się na najgorsze. Gdy tylko przekręciłem klucz w zamku (który umieściłem tam podczas ostatnich wakacji wbrew wujostwu) drzwi zostały niemal wyrwane z zawiasów, a ja sam ledwo zdążyłem odskoczyć żeby nie zostać nimi uderzony. W progu mojego "pokoju" stał wściekły wujek Vernon. Zaczyna się, pomyślałem i jak na zawołanie wuj wybuchł. (XD)

- Dlaczego jeszcze nic nie jest zrobione, dziwaku?! Śniadania nie ma, posprzątane nie jest!! Pytam się czemu ?! Ty pokrako!!- wziął mocny zamach i jego gruba łapa zaczęła lecieć w moją stronę.

-Na dół!- usłyszałem i odruchowo wykonałem polecenie. Ręka wujka przeleciała nad moją głową. Szybko wróciłem do pionu i czekałem na reakcję grubasa.

- Co do...? Stawiasz się, tak? Ty parszywa mendo!! Przyda ci się dyscyplina!!- od kolejnego ciosu nie zdołałem umknąć. Powalony siłą uderzenia upadłem na ziemię łapiąc się za bolącą żuchwę. Wracamy do punktu wyjścia, westchnąłem w myślach. Dostałem jeszcze kilka mocnych kopniaków w brzuch, a gdy wujaszkowi się znudziło dodał tylko na odchodnym- za chwilę widzę cię dziwaku na dole, bo jak nie to czeka cię o wiele gorsza kara.

Gdy wujek Vernon wyszedł oparłem się o róg łóżka i odetchnąłem lekko próbując zbagatelizować ból.

-Trzeba było się bronić, a nie zwijać w kłębek!-ponownie usłyszałem. Rozejrzałem się po pokoju poszukując właściciela głosu.- Nie rozglądaj się i tak mnie nie zobaczysz.

- To gdzie ty jesteś? A co ważniejsze...-nie dane mi było dokończyć, bo ów głos mi przerwał:

- Nie mów na głos! Bo cie usłyszą! Mów w myślach, usłyszę to- przyznam, nie wiedziałem o co chodzi ale posłusznie wykonałem polecenie.

- Lepiej?- w odpowiedzi otrzymałem chichot. - To kim ty w ogóle jesteś? I gdzie jesteś?

- Widzie, że inteligencją nie grzeszysz...-parsknąłem oburzony.- No trudno. To tak, jestem.... jak by to delikatnie ująć... Twoją drugą osobowością i siedzę w twojej głowie. Co świadczy, że jesteś jakiś pojebany i w ogóle... Normalka!- ponownie zachichotał złośliwie. Przez chwile przetwarzałem wiadomości, które zaczęły się powoli układać w całość.

- DZIWOLĄGU! NA DÓŁ I TO JUŻ!!-usłyszałem wrzask ciotki.

- Chyba musisz się zbierać, pogadamy później i mam mały prezent- ponowny chichot. Momentalnie poczułem jak cały ból odchodzi, mogłem normalnie wstać.

- Dzięki- gdy już miałem udać się na dół zatrzymałem się zastanawiając się nad czymś.- Hej! A właściwie jak ty masz na imię? Bo na pewno nie Harry.

- No racja, nie przedstawiłem się. Mów mi Grin-znowu ten dziwny chichot.

- DO JASNEJ CHOLERY! ILE MOŻNA CZEKAĆ POTTER?! WON DO KUCHNI ROBIĆ NAM ŚNIADANIE I NAWET NIE MYŚL O SWOJEJ PORCJI! ZA KARE NIE DOSTANIESZ NIC PRZEZ CAŁY DZIEŃ!- wujaszek na dobre zaczął się wydzierać. I super. Poprawiony humor poszedł się jebać....

Zszedłem na dół w towarzystwie chichotu Grina. Czemu mam dziwne przeczucie, że teraz wszystko się zmieni?....

---------------------------

Zostaw komy i gwiazdki :)

Pliss ;3

~Me and Him~[Harry Potter]=WOLNO PISANE=Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz