Rozdział 4

2.1K 199 70
                                    

Obudziły mnie wrzaski Dudley'a z sąsiedniego pokoju. Pewnie znów miał te swoje złe sny o przejściu na dietę. Chwilę później było słychać szybkie kroki na korytarzu, czyli ciotka już biegnie go uspokoić i zapewniać, że to się nie stanie.

-No jasne. Niech jeszcze się roztyje. Mimo, że już ledwo się mieści na dwa krzesła. Przecież kochanego ciałka nigdy za wiele!....

-Dobra, koniec... Aż niedobrze mi się zrobiło.- powiedział Grin wydając dźwięki jakby wymiotował. Po chwili zaśmiał się lekko w czym mu towarzyszyłem.-Dobra Harry! Ruszaj te chude dupsko i szykuj się na dzień pełen pracy!

- Już wstaję... Jeszcze pięć minut....- mruknąłem chowając głowę w poduszce.

- Dobra, to ja się pobawię twoją wyobraźnią i jak tylko będziesz zamykał oczy będziesz widział Dudziaczka całkiem na....- nie dokończył, bo zerwałem się z łóżka. A że akurat byłem zaplątany w kocu zaliczyłem porządnego przytulasa z podłogą.

- Nienawidzę cię...- podniosłem się powoli i otrzepałem ubrania z brudu, który zalegał na podłodze. W końcu, przecież w całym domu jest sprzątane, ale u mnie już nie. Bo wujostwo stwierdziło, że nie będą marnować środków czystości czy innych takich na dziwadła. No trudno. Kupie coś jak już zrobię zakupy szkolne. Spojrzałem na zegarek i jęknąłem męczeńsko.- Wiesz, że jest dopiero piąta rano?

- Tak.

- I wiesz, że na Pokątną idziemy dopiero o ósmej?

-Tak.

- To dlaczego mam już wstawać?!-troszkę się zdenerwowałem.

- A po to mój Harrusiu...- prychnąłem zniesmaczony na to zdrobnienie, ale mu nie przerywałem.-.....żebyś mógł sobie pobiegać!

- Yyyy.... Co?- spytałem mądrze.

- Biegać! No wiesz lewa noga,praw noga. I tak szybko nimi poruszasz.- zaśmiał się kpiąco.

- Ha.Ha.Ha. Ale śmieszne.- przewróciłem zirytowany oczami.- Ale po co to?

- Musisz wsiąść się za siebie! Obecnie twoje warunki fizyczne zostawiają wiele do życzenia.

- Co racja, to racja....-odparłem zrezygnowany.

Ubrałem się szybko w jakieś stare dresy, które najmniej na mnie wisiały i białą koszulkę bez nadruku. Wymknąłem się niepostrzeżenie z domu- na szczęście ciotka siedziała wciąż u Dudley'a, a wuj jeszcze spał. Z tego co pamiętam teraz pilnuje mnie Tonks więc mogę spokojnie wyjść. Poszedłem do parku, a tam zacząłem ćwiczyć. Na rozgrzewkę zrobiłem dwadzieścia przysiadów, kilka pompek i parę ćwiczeń na rozciąganie. Biegałem około półtora godziny i o dziwo się nie zmęczyłem. Razem przebiegłem jakieś sześć kilometrów- z krótkimi przerwami co dwa kilometry.

-Grin, to twoja sprawka, prawda?- zagadnąłem siadając na ławkę.

- Ale że co? To, że w ogóle się nie zmęczyłeś, czy że tyle przebiegłeś nie mając z tym najmniejszego problemu?-spytał niewinnie.

- Jak?

- Tajemnica...- szepnął.- Pora wracać i wio na zakupy!

Westchnąłem zrezygnowany, podniosłem się z ławki i skierowałem się w stronę domu.

Gdy dotarłem skierowałem się szybko do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Wysuszyłem starannie włosy,żeby w ogóle nie było wydać, że były mokre. Dursley'owie jeszcze spali więc tym lepiej. Wszedłem do mojego pokoju i wziąłem moje najlepsze ciuchy- wytarte rurki i T-shirt z nadrukiem starego ulubionego zespołu Dudley'a. Podniosłem moją różdżkę, ale coś było nie tak. Nie przeszedł mnie przyjemny dreszcz jak to miało miejsce zawsze gdy ją dotykałem, a jej powierzchnia nie była gładka i miła w dotyku- była szorstka i nie wpasowana w moją rękę. Odłożyłem ją z powrotem na miejsce ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.

~Me and Him~[Harry Potter]=WOLNO PISANE=Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz