Rozdział 7

1.5K 56 8
                                    

Przenieśliście się na Tottenham Court Road. Jednak po kilku minutach stoczyliście walkę z dwójką Śmierciożerców. Postanowiliście przenieść się do domu Syriusza. Tam zaplanowaliście akcję wtargnięcia do ministerstwa. Zdobyliście medalion. Nie mieliście żadnych kontaktów z "światem zewnętrznym" ukrywaliście się cały czas. Aż pewnego wieczoru podsłuchaliście rozmowę Dean'a, Teda, Dirk'a i dwójki goblinów - Gryfka i Gorncka. Z ich rozmowy wywnioskowaliście, że miecz Godricka może niszczyć horkruksy, ale Ron nie podzielał waszego entuzjazmu. Z rozmowy wywiązała się kłótnia.
- "To tylko zakazany las! (...) Tam są tylko wielkie pająki i można dostać świra!" - krzyczał Ron. Nie wytrzymałaś.
- Zamknij się! Naprawdę myślisz, że nie obchodzą nas losy twojej rodziny?! Sądzisz, że Harry nie przejmuje się losem Ginny?! Że ja... Nasi rodzice nie żyją! - krzyknęłaś. Ron jeszcze jakiś czas kłócił się z Harry'm, a potem wyszedł z namiotu i deportował się...
Odwiedziliście dolinę Godricka, ale skończyło się to tylko złamaniem przez Harry'ego różdżki z piórem feniksa.
####TIME SKIP####
Jesteśmy w miejscu, w którym skończyliście słuchać "Potterwarty" Harry wypowiedział "Voldemort" i natychmiast aportowało się tam mnóstwo Śmierciożerców. Użyłaś całej siły woli, aby przemienić się. Przypominałaś teraz dorosłą blondynkę. Hermiona za pomocą magii zdeformowała twarz Harry'emu. Nie wiele brakowało, by puścili was wolno, ale jeden z nich znalazł gazetę, na której było zdjęcie Hermiony. Rozpoznali Harry'ego.
- A ty to kto? - zapytał Greyback
- Katie White. Półkrwi czarownica - dodałaś szybko uprzedzając następne pytanie.
- A wiesz... że jeśli to jest Potter, tu leży Grengell, a to Weasley to ty musisz być jego siostrą - Clarą Potter.
- Słucham? - udałaś zaciekawienie
- Crucio - wyszeptał i po raz drugi w życiu poczułaś ten straszliwy ból. Nie dałaś rady utrzymać metamorfozy i z powrotem zmieniłaś się w siebie (dziwnie to brzmi)
- A więc mamy całą rodzinkę - powiedział Greyback. Zabrali was do dworu Malfoy'ów. Udało wam się stamtąd uciec dzięki pomocy Zgredka, ale niestety skrzat przypłacił to życiem. Pochowaliście go, a potem razem z Gryfkiem zaczęliście planować włamanie do banku Gringotta. Bill odwiedził Muriel w jej domu. Wręczył ci małą kartkę.
- Od Freda - powiedział
- Dzięki - odparłaś i przeczytałaś ją. "Hej Clara. Wiesz my w "Potterwarcie" wiemy o wszystkim co się dzieje w świecie czarodziejów. Nie wiem po co włamywaliście się do ministerstwa, ale to było super! Tu nam się strasznie nudzi. Może niedługo się zobaczymy. Fred" Tylko się uśmiechnęłaś do siebie. Co powiedzą na włamanie do Gringotta?
Nadszedł ten dzień. W banku jednak szybko odkryto waszą obecność. Cali poparzeni uciekliście na smoku. Kiedy jednak wreszcie wylądowaliście nie mieliście czasu na opatrywanie ran. Od razu polecieliście do Hogwartu, bo Harry miał wizję, że to tam jest ostatni poza wężem horkruks. W Hogsmade uratował was Aberforth. Opowiedział wam on też o Arianie. Byliście zszokowani. Wtem do Gospody pod świńskim łbem przyszedł Neville zaprowadził was do szkoły - do pokoju życzeń. Chwilę później pojawiło się tam więcej ludzi. Najpierw weszli Dean i Luna, a za nimi bliźnacy wraz z Ginny i resztą Weasley'ów. Nie dbałaś już o nic. Podbiegłaś do Freda i pocałowałaś go. Odwzajemnił to.
- Wiedziałem! - krzyknął George.
- Jesteś geniuszem - powiedziała Ginny - Oni są razem od jakiś trzech lat tylko oni sami jeszcze o tym nie wiedzieli, a od wesela...
- Dzięki Ginny - przerwał jej Fred.
- Clara - szepnął Harry - On zaraz tu będzie
- Racja. Czy znacie może jakąś rzecz, która należała kiedyś do Ravenclav?
- Diadem - odparła Cho - mogę ci pokazać go w naszym pokoju wspólnym.
- Luna zaprowadzi tam Harry'ego - powiedziała szybko Ginny, a ty popatrzyłaś na nią z uśmiechem.
- No co? Ja nie ukrywam, że lubię Harry'ego.
- To jaki jest plan? - zapytali bliźniacy
- Co? Nie ma żadnego planu - odparłaś
- Improwizacja? - zapytał Fred - to mi odpowiada najbardziej
- Jeśli mam być szczera to nie przyjechaliśmy tu walczyć.
- Jak to? Dlaczego dalej nic nie możecie powiedzieć?
- Chciałabym ci powiedzieć, naprawdę
- To po prostu powiedz
- Nie mogę. Może kiedyś... To zależy od Harry'ego. - odwróciłaś się od niego i podeszłaś do Hermiony rozmawiającą z Ginny.
- To takie trudne - powiedziałaś - ukrywanie prawdy przed najważniejszymi w życiu osobami.
- Wiem - powiedziała Hermiona
- Ty i Ron macie siebie cały czas, ja... no cóż I tak nic na to nie poradzę - powiedziałaś - A ty nie masz takiego wrażenia Ginny ?
- Nie wiem co myśli Harry, ale Fred zawsze będzie cie lubił - powiedziała patrząc trochę ponad ciebie. Gdy tam spojrzałaś zobaczyłaś Freda.
- Udało mi się cię podejść. Po raz pierwszy. - wyglądał na tak szczęśliwego, że wszyscy się roześmialiście.
- Tak lepiej - powiedział - Ta ponura mina ci nie pasuje. - Do pokoju wpadła Luna.
- Wszyscy do wielkiej sali! - krzyknęła
- No nareszcie! Działamy! - krzyknęli bliźniacy i pierwsi wyszli z pokoju życzeń...
Zaczęliście walkę. (Wyczekiwany moment) Walczyłaś z Fredem i innymi uczniami, którzy pilnowali tajnych przejść. W pewnym momencie zobaczyłaś jak Rookwod rzuca zaklęcie w wyniku, którego ściana zamku przy, której stał Fred eksplodowała. Nie miałaś czasu do namysłu.
- Depulso! - krzyknęłaś. Siła zaklęcia odrzuciła go w tył. Ściana nie zawaliła się na niego, ale walnął w mur. Podbiegłaś do niego.
- Fred! Żyjesz? - nie odpowiedział. Sprawdziłaś puls. Żył, ale ledwo.
- Rennervate - nic się nie wydarzyło. - Rennervate - powtórzyłaś. Fred proszę. - Wydało ci się, że zaczął oddychać normalnie.
- Fredericku Weasley! Ty kretynie! Jak umrzesz to cię zabiję! (ten tekst jest świetny) - krzyknęłaś
- Ja tu umieram - powiedział z wyrzutem uśmiechając się krzywo. - Po co walnęłaś mną w ścianę?
- Fajne podziękowania - szepnęłaś
- Wiesz, że trwa wojna?
- A co?
- To dobry pomysł tak rozmawiać kiedy co chwilę ktoś może nas trafić zaklęciem?
- A czemu nie? - wstałaś i podałaś mu rękę. Nagle usłyszeliście głos Voldemorta:
"Walczyliście dzielnie, Lord Voldemort potrafi docenić męstwo, (...) a teraz zwracam się do ciebie Harry Potterze (...) Będę na ciebie czekał w zakazanym lesie. Przez godzinę"
- Gdzie on jest?! Muszę go powstrzymać, bo on tam pójdzie!
- Hej przystopuj. Jak tak będziesz ratować wszystkich to sama się zabijesz.

Po godzinie Hagrid przyniósł ciało Harry'ego. Wydało ci się, że twoje życie nie ma sensu.
- Dlaczego Harry? To ja powinnam zginąć - powiedziałaś, lecz nikt cię nie usłyszał. Chwilę potem jednak Harry wstał. Już wiedziałaś. Blefował. Tak naprawdę żył. W końcu stanęli twarzą w twarz. I Harry wygrał. Voldemort zginął...
- Wiesz, że dalej jesteś mi winna przysługę? - zapytał Fred
- Co? - zapytałaś
- W wakacje przed waszym powrocie do Hogwartu. Mówiłaś, że zapomnę, ale mam dobrą pamięć...
- A to.. a masz już jakieś życzenie?
- Musisz zamieszkać z nami w naszym sklepie
- Z przyjemnością. - zamieszkaliście razem, Niedługo potem wzięliście skromny ślub.
                THE END :D

Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz