6 lat po wydarzeniach z rozdziału II
***
Roziskrzone promienie słońca wpadły przez okno, oświetlając skąpo urządzoną sypialnie. Z minuty na minutę, strumień światła rozszerzał się po pokoju, aż zbudził śpiącego przy łóżku Kota, który, lekko speszony całą sytuacją, prychnął gniewnie, przeciągnął się i z rozbiegu schował pod łóżkiem, na którym ktoś spał. Niespodziewany i gwałtowny ruch Kota zerwał Gordona na równe nogi, a że był on ciągle 'lekko zaspany', osunął się z głuchym stękiem na ziemię.
Nagła eksplozja bólu delikatnie otrzeźwiła jego umysł, w którym zagościło uczucie przerażającej wściekłości na to wysoce inteligentne, acz irytujące stworzenie. Jego wielkie, bursztynowe ślepia świdrowały Gordona, który próbując się podnieść wywrócił się raz jeszcze.
-Jesteś irytujący – głos Noa rozległ się gdzieś na granicy jego świadomości – czy wy, Geadi'save16 nie potraficie spadać na cztery łapy?
-Nie należę do Geadi'save, mój przyjacielu – odparł już w pełni rozwścieczony Gordon – wciąż jestem Ioe17, jeśli nie pamiętasz. I nie, podejrzewam, że nie potrafią spadać na cztery łapy, kei-teo18 – dodał podnosząc się z ziemi jednym płynnym ruchem.
Więź z Noa dawała mu wiele korzyści, takich jak gibkie ciało, czy przyśpieszone reakcje, jednak Gordon wciąż nie doszedł do siebie po akcie zjednoczenia. Przed oczami wciąż błąkały mu się refleksy świetlne, a każde nieświadome wykorzystanie jego nowych zdolności wywoływało ból w nieprzywykłych do tego typu ruchów członkach.
-Wiesz, mam tego dość! Ciągle jęczysz, krzywisz się i stękasz. Czy ja, choć raz przebąknąłem coś o nieprzyjemnościach związanych z naszą przemianą? – Prychnął Noa odsłaniając kły.
-Ale Ty nie masz na co narzekać! – Fuknął z frustracją Gordon – Akurat u Ciebie można zauważyć tylko korzyści płynące z połączenia naszego keo.
-Korzyści?! Korzyści?! Czy wiesz, co dla istoty takiej jak JA oznaczała ta przemiana?! Obdarłeś mnie z mojej prywatności! Zabrałeś mi to, co czyniło mnie wyjątkowym! – Noa prychnął gniewnie, zwinął się w kłębek i ostentacyjnie odwrócił pysk w drugą stronę.
-Już się uspokój. Od zawsze byłeś przy mnie, obydwoje wiedzieliśmy, że to musiałeś być Ty. Poza tym, to działa w dwie strony. Ja też nie posiadam teraz czegoś takiego jak prywatność. Zawsze, w każdej myśli pojawiasz się Ty. Czy jako obserwator, czy jako komentator. Więc uwierz mi, że doskonalę wiem, co teraz przeżywasz - Gordon przeciągnął się w iście kocim stylu, ubrał krótką, płócienną tunikę wyszywaną godłem Ioe, wytarte spodnie i stare, znoszone buty.
-Wyglądasz jak siedem nieszczęść, aż wstyd będzie mi się do Ciebie przyznać podczas próby – rozległo się ponure mruczenie - jestem naprawdę ciekawy, jak Nam dzisiaj pójdzie.
-Podejrzewam, że nie będzie źle – odrzekł Gordon – z drugiej strony, gdy tylko zostanę przyjęty do klanu dostanę nowe ubranie, w odpowiednich barwach.
-Najpierw, to do tego klanu musisz zostać przyjęty – Noa obnażył zęby w swym kocim uśmiechu – chyba, że zostaniesz Ioe na stałe, słyszałem już o takich przypadkach – dodał ironicznie.
-Słyszałeś, mój mały kei-teo? – Spytał Gordon z szelmowską miną - Możliwości mam aż 13, jednak wiesz, na której zależy mi najbardziej... - rzekł z powagą.
-Jeśli nie pamiętasz doi-tanu19, jestem Kotem, mam dziewięć żyć. I właśnie marnuję siódme z nich na bezsensowną dyskusję z kimś tak ograniczonym jak Ty. A teraz wybacz, idę się jeszcze zdrzemnąć –Noa ostentacyjnie wstał, obnażył ostre jak brzytwy kły, wskoczył na łóżko i usadowił się wygodnie na środku poduszki.
Nie był On typowym kotem, jego sierść była bursztynowa, w atramentowe łaty, uszy były bardziej spiczaste, a łapy masywniejsze. Mimo swojego wieku, Noa liczył już czternaście wiosen, był ciągle dość mały, liczył zaledwie trzy stopy długości – licząc długość ogona... sześć stóp.
„Największy wzrost zaobserwujesz, gdy wstąpicie już do Klanu" – powiedział kiedyś Gordonowi Mistrz Zwierząt – „Wtedy zwiększy się przepływ keo między wami i otworzy się trzeci strumień, łączący wasze keo z Gesabri. Pamiętaj młody Ioe, że twój Noa nie jest zwykłym zwierzęciem, zostanie twoim Keo-pa, dbaj o niego należycie".
Tak, przeznaczenie zbliżało się nieubłaganie, antyczny zegar odmierzał ostatnie godziny 'wolności'. Lecz Gordon nie chciał takiej wolności. Chciał być członkiem szlachetnego klanu Geadi'save, Obrońców Wschodniej Przełęczy, poskramiaczy Teevini. Tylko ten los był dla nich odpowiedni.
-A przynajmniej tak im się wydaje – Niive zaśmiała się, zdając sobie sprawę z pętli, którą sama stworzyła – tak im się wydaje...
CZYTASZ
Wojna Klanów
FantasyKsiążka podzielona jest na "Przypowieści" i "Rozdziały" - nie są one ze sobą powiązane fabularnie, jednak jako autor uważam, że warto czytać je po kolei - jedno dopełnia drugie, rozwiewając narastające wątpliwości i przytaczając (w przypadku przypo...